Dobrze nie jest, ale poprawić się da. Przede wszystkim powierzchniową warstwę należy rozluźnić przekopując ją widłami z drobnym żwirem płukanym lub gruboziarnistym piaskiem (żwir płukany drobny jest lepszy, sprawdziłam u siebie). Rozsypuje się ten żwir na glinie warstwą ok. 2 cm, potem przekopuje. Jeśli macie dostęp do kompostu, odkwaszonego torfu w dużych ilościach, lub trocin (małe stolarnie chętnie się podzielą, duże raczej zagospodarowują same), to warto od razu to też rozsypać, żeby kopać raz. Wiem, że to bardzo siłowa robota, dlatego jeśli jest możliwość wjechania tam ciągnikiem, to poproście jakiegoś rolnika, żeby to przeorał. Zawsze można też wypożyczyć glebogryzarkę, są wypożyczalnie takiego sprzętu (u mnie w okolicy kosztuje to 100 za dobę), bierze się najmocniejszą i 2-3 dni po deszczu można coś na glinie zrobić. Trzeba tylko wiedzieć, że glebogryzarka głęboko nie przekopie, pod nasadzenia większych roślin warto poprawić konkretne miejsce ręcznie.
Najlepiej byłoby po przeoraniu zostawić to nie przegrabione na zimę, wtedy mróz pomoże rozsadzając bryły ziemi. Późną wiosną lub wczesnym latem dobrze byłoby posiać łubin żółty jako nawóz zielony. On korzeni się bardzo gęsto i głęboko (ok. 200cm), rozluźniając strukturę gleby i dodatkowo wzbogacając ją w azot. Więcej możesz wyczytać np. tutaj:
http://pzd.pl/artykuly/5234/135/Nawozy- ... arzyw.html
Sądzę, że z sadzeniem roślin powinniście wstrzymać się do czasu poprawienia struktury tej gliny, ja się z niektórymi pośpieszyłam i teraz bardzo żałuję, bo prace w tych kawałkach, gdzie została sama glina są okropne.