Maziamowe doniczkowe :D
- koniczynka2014
- 1000p

- Posty: 1005
- Od: 12 kwie 2014, o 08:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Toruń
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Bardzo ładne rośliny
Będę podpatrywać jak rosną daktyle 
Mój ogród http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=75337
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
-
Madosia
- 200p

- Posty: 217
- Od: 2 mar 2014, o 22:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Piekary/ ok. Wrocławia
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Ladne roślinki
Crocata to moja pupilka wśród calathei. Jak ona się czuje po ataku Wstrętnych pająków? Będę podglądać jak rośnie. Dokarmiaj ją często witaminkami, żeby kwiaty nie wyssały z niej życia. 
Gosia
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Dziękuję za wpis dwóm Dorotkom i Gosi 
Calathea niestety nie wygląda za ciekawie
Tak jak pisałam, za późno się zorientowałam, że coś ją zżera
Ale na szczęście wypuszcza młode listki i nowe boczne odrosty, więc liczę na to, że się spamięta. Wiadomo, stare listki są nie do odbudowania, ale w miarę wzrostu młodych stare będę obcinać. Nadal ma też jeszcze "stare" kwiaty, nowych nie obserwuję. Albo już przekwita, albo pajączki zrobiły swoje 
Co do pestek daktylowca:
27.04
Kupiłam świeże daktyle, takie na tacce, owinięte dodatkowo folią. Po słodkiej uczcie naliczono 25 sztuk - gotowych do zadania - pesteczek.
Najpierw umyłam je bardzo dokładnie w bardzo ciepłej wodzie, żeby nie było żadnych resztek owocu.
Później ostrym nożykiem kilkakrotnie przejechałam po tym rowku, między dwiema "półkulami" pestki (tak jak przy krojeniu nożem chleba
), oczywiście tak, żeby nie uszkodzić pestki.
Potem wszystkie pesteczki powędrowały do zwykłej szklanki (chodzi o przezroczystość pojemniczka), która została napełniona dość ciepłą, ale nie gorącą wodą (temperatura mniej więcej taka, jak do kąpieli niemowlęcia
) Szklankę nakryłam kawałkiem folii, obciągniętej gumką recepturką (zabezpieczenie przed parowaniem wody)
I tu nastąpiła zmiana w stosunku do teorii, która mówi o moczeniu pestek przez ok. 24 godziny. Ja swoje moczyłam równo tydzień, codziennie rano zmieniając wodę na ciepłą (tak jak wyżej)
Szklanka z pestkami stała na południowym oknie, więc dużo światła i ciepło miały.
Właściwie to planowałam dłuższe moczenie, ale świadomość, że pestki szybko (podobno) tracą zdolność kiełkowania, powstrzymała mnie od tego.
4.05
Po tygodniu wszystkie pestki posadziłam do dużej płaskiej "doniczki" z materiału takiego jak opakowanie na jajka (nie wiem jak to się fachowo nazywa
). Pestki posadziłam płasko, tą wypukłą stroną do góry. Użyłam ziemi balkonowej (nie wiem, czy skład ma znaczenie, jak znajdę opakowanie po ziemi to zrobię edycję posta i napiszę na dole) i szczelnie przykryłam wszystko przezroczystą folią. Z patyczków zrobiłam mały stelaż, żeby było nieco przestrzeni (ok. 10 cm.) między ziemią a folią. Zrobiłam dosłownie kilka małych dziurek w foli, nie za dużo - bardziej chyba do obserwacji niż do wentylacji
Podlałam dość obficie i nie odkrywałam foli nawet na chwilę. Całość postawiłam na południowym oknie (dużo światła i ciepła). Dzięki temu w środku wytworzył się odpowiedni mikroklimat.
22.05
Po 2,5 tygodniach postanowiłam sprawdzić, czy któraś pesteczka wypuściła choćby zaczątek korzonka. Po odkryciu foli nieco się przeraziłam...
Cała wierzchnia warstwa ziemi była pokryta "ślicznym" kożuszkiem pleśni. Mogłam to przewidzieć - bez dobrej wentylacji, cieplutko i wilgotno, to raj dla pleśni i grzybów
Nie było rady - trzeba było przerwać tą sielankę w miłym klimacie.
Gdy powyciągałam pesteczki okazało się, że większość wypuściła od spodniej, tej płaskiej strony, malutki korzonek, długości 1-5 mm.
Wybrałam 5 sztuk, z najdłuższymi i najgrubszymi korzonkami i posadziłam je wszystkie razem do małej doniczki. Liczyłam na to, że to i tak jeszcze trochę potrwa, zanim pojawią się pierwsze listki. Doniczki nie przykrywałam już folią. Podlewałam nieco gdy w ciepłe dni przeschła wierzchnia warstwa ziemi.
25.05
Ku mojemu zaskoczeniu, po trzech dniach korzonki już wychodziły przez dno doniczki, czyli szalone tempo wzrostu - przynajmniej w dół, jak na razie
Przesadziłam je więc do nieco większej i wyższej doniczki, przy czym nie wyciągałam ich ze "starej" ziemi, tylko ostrożnie, przeniosłam całość do nowej doniczki. Trzy dni później korzonki znowu wychodziły dołem doniczki, ale już ich nie przesadzałam.
12.06
No i 2,5 tygodnia później pokazały się pierwsze łebki roślinek
Dziś w światełku słonecznym wygrzewają się już 4 maluszki, piąty gdzieś jeszcze zapodziany, albo przysnął, albo wspina się nie w tym kierunku, albo...
Zaczekamy, zobaczymy, może jeszcze się pokaże
Z dnia na dzień "dziunie" są coraz większe, nawet widać już takie zarysy pofalowanej struktury liścia
Jak uda mi się cyknąć w miarę wyraźne fotki to wrzucę.
Pozdrawiam.
EDIT:
Skład ziemi:
torf wysoki - 80%
pH - 5,7
N - 300 mg/l
P2O5 - 100 mg/l
K2O - 600 mg/l
Mg - 200 mg/l
Zdjęcia daktylków
13.06

Dzień później...

I świeże, dzisiejsze...





Calathea niestety nie wygląda za ciekawie
Co do pestek daktylowca:
27.04
Kupiłam świeże daktyle, takie na tacce, owinięte dodatkowo folią. Po słodkiej uczcie naliczono 25 sztuk - gotowych do zadania - pesteczek.
Najpierw umyłam je bardzo dokładnie w bardzo ciepłej wodzie, żeby nie było żadnych resztek owocu.
Później ostrym nożykiem kilkakrotnie przejechałam po tym rowku, między dwiema "półkulami" pestki (tak jak przy krojeniu nożem chleba
Potem wszystkie pesteczki powędrowały do zwykłej szklanki (chodzi o przezroczystość pojemniczka), która została napełniona dość ciepłą, ale nie gorącą wodą (temperatura mniej więcej taka, jak do kąpieli niemowlęcia
I tu nastąpiła zmiana w stosunku do teorii, która mówi o moczeniu pestek przez ok. 24 godziny. Ja swoje moczyłam równo tydzień, codziennie rano zmieniając wodę na ciepłą (tak jak wyżej)
Szklanka z pestkami stała na południowym oknie, więc dużo światła i ciepło miały.
Właściwie to planowałam dłuższe moczenie, ale świadomość, że pestki szybko (podobno) tracą zdolność kiełkowania, powstrzymała mnie od tego.
4.05
Po tygodniu wszystkie pestki posadziłam do dużej płaskiej "doniczki" z materiału takiego jak opakowanie na jajka (nie wiem jak to się fachowo nazywa
Podlałam dość obficie i nie odkrywałam foli nawet na chwilę. Całość postawiłam na południowym oknie (dużo światła i ciepła). Dzięki temu w środku wytworzył się odpowiedni mikroklimat.
22.05
Po 2,5 tygodniach postanowiłam sprawdzić, czy któraś pesteczka wypuściła choćby zaczątek korzonka. Po odkryciu foli nieco się przeraziłam...
Cała wierzchnia warstwa ziemi była pokryta "ślicznym" kożuszkiem pleśni. Mogłam to przewidzieć - bez dobrej wentylacji, cieplutko i wilgotno, to raj dla pleśni i grzybów
Nie było rady - trzeba było przerwać tą sielankę w miłym klimacie.
Gdy powyciągałam pesteczki okazało się, że większość wypuściła od spodniej, tej płaskiej strony, malutki korzonek, długości 1-5 mm.
Wybrałam 5 sztuk, z najdłuższymi i najgrubszymi korzonkami i posadziłam je wszystkie razem do małej doniczki. Liczyłam na to, że to i tak jeszcze trochę potrwa, zanim pojawią się pierwsze listki. Doniczki nie przykrywałam już folią. Podlewałam nieco gdy w ciepłe dni przeschła wierzchnia warstwa ziemi.
25.05
Ku mojemu zaskoczeniu, po trzech dniach korzonki już wychodziły przez dno doniczki, czyli szalone tempo wzrostu - przynajmniej w dół, jak na razie
Przesadziłam je więc do nieco większej i wyższej doniczki, przy czym nie wyciągałam ich ze "starej" ziemi, tylko ostrożnie, przeniosłam całość do nowej doniczki. Trzy dni później korzonki znowu wychodziły dołem doniczki, ale już ich nie przesadzałam.
12.06
No i 2,5 tygodnia później pokazały się pierwsze łebki roślinek
Dziś w światełku słonecznym wygrzewają się już 4 maluszki, piąty gdzieś jeszcze zapodziany, albo przysnął, albo wspina się nie w tym kierunku, albo...
Zaczekamy, zobaczymy, może jeszcze się pokaże
Z dnia na dzień "dziunie" są coraz większe, nawet widać już takie zarysy pofalowanej struktury liścia
Jak uda mi się cyknąć w miarę wyraźne fotki to wrzucę.
Pozdrawiam.
EDIT:
Skład ziemi:
torf wysoki - 80%
pH - 5,7
N - 300 mg/l
P2O5 - 100 mg/l
K2O - 600 mg/l
Mg - 200 mg/l
Zdjęcia daktylków
13.06

Dzień później...

I świeże, dzisiejsze...





- raflezja
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 6839
- Od: 25 lip 2009, o 21:51
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków i okolice
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Niestety nie mam dobrych doświadczeń z C. crocata. Nie znam osoby, która powtórnie potrafiłaby doprowadzić ją do kwitnienia, co nie znaczy, że nie jest to możliwe. Zresztą inne gatunki z rodz. Calathea również odpuściłam.
Co stosowałaś na przędziorki?
Co stosowałaś na przędziorki?
Iwona
Moje wątki - spis
Moje wątki - spis
Re: Maziamowe doniczkowe :D
No to niepocieszona jestem
Pal licho z kwitnieniem, najważniejsze żeby odzyskała dawną świetność. Sama piękna faktura i kolor liści mi się podoba, ale teraz to marnie wygląda
Mieszkam w Niemczech, więc na przędziorki zastosowałam to - http://www.neudorff.de/produkte/spruzit ... sfrei.html
Preparat okazał się być bardzo dobry, nawet nie trzeba było powtarzać dawki (jajka starłam wacikiem nasączonym roztworem tego preparatu)
PS. Powyżej wrzuciłam zdjątka daktylków
Mieszkam w Niemczech, więc na przędziorki zastosowałam to - http://www.neudorff.de/produkte/spruzit ... sfrei.html
Preparat okazał się być bardzo dobry, nawet nie trzeba było powtarzać dawki (jajka starłam wacikiem nasączonym roztworem tego preparatu)
PS. Powyżej wrzuciłam zdjątka daktylków
- raflezja
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 6839
- Od: 25 lip 2009, o 21:51
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków i okolice
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Aha. Spruzit u nas też można dostać, ale ja nie mam z nim żadnego doświadczenia.
Mylisz się, myśląc, że starłaś jaja. One są praktycznie niewidoczne dla oka i mogą znaleźć się w różnych zakamarkach. Dlatego trzeba oprysk powtórzyć, aby zabić nowe osobniki, które wylęgły się z z jaj.I być może zrobić to trzeci raz.
Mylisz się, myśląc, że starłaś jaja. One są praktycznie niewidoczne dla oka i mogą znaleźć się w różnych zakamarkach. Dlatego trzeba oprysk powtórzyć, aby zabić nowe osobniki, które wylęgły się z z jaj.I być może zrobić to trzeci raz.
Iwona
Moje wątki - spis
Moje wątki - spis
Re: Maziamowe doniczkowe :D
O mamuńciu!
Pełno takich białych kropeczek w skupiskach było na spodzie liści, myślałam, że to są jajka
Czyli jutro powtórzę oprysk, bo dziś tu pada, a muszę całość na balkon wywieźć (nie wiem, jak tam ze szkodliwością dla ludzi, chyba w zamkniętym pomieszczeniu nie powinno się...?)
Dzięki za informację raflezja, chyba uratowałaś moje roślinki
Czyli jutro powtórzę oprysk, bo dziś tu pada, a muszę całość na balkon wywieźć (nie wiem, jak tam ze szkodliwością dla ludzi, chyba w zamkniętym pomieszczeniu nie powinno się...?)
Dzięki za informację raflezja, chyba uratowałaś moje roślinki
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Po nieco ponad miesiącu moje daktylki wyglądają tak:

Najdłuższy ma jakieś 31cm, co daje przyrost około 1cm dziennie
Piąta pesteczka do dziś nie wychyliła łebka, więc raczej już nic z niej nie będzie. Ale cztery palemki dziarsko pną się w górę
Wkrótce przesadzanie do większej doniczki.
A tu moje kilkudniowe kalijki
(Cantedeskia z nasion)
Tuż po "wykluciu"...

I dzisiaj...

Tu ma wielkość 2,5cm


Najdłuższy ma jakieś 31cm, co daje przyrost około 1cm dziennie
Piąta pesteczka do dziś nie wychyliła łebka, więc raczej już nic z niej nie będzie. Ale cztery palemki dziarsko pną się w górę
A tu moje kilkudniowe kalijki
Tuż po "wykluciu"...

I dzisiaj...

Tu ma wielkość 2,5cm

- ewa321
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3541
- Od: 5 lip 2014, o 17:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Maziamowe doniczkowe :D
maziama - kalii Ci zazdroszczę, skrzydłokwiaty też kocham, a od tej kompozycji palmy + zielistki + bluszczyka
nie mogę oczu oderwać
Kalatea piękna, jak wszystkie kalatee, i kwitnie bosko, anturium kwitnie pięknie, chociaż to na pewno nie jest fioletowe, wiem,
bo mam fioletowe
Jestem ciekawa reszty Twoich skarbów
nie mogę oczu oderwać
Kalatea piękna, jak wszystkie kalatee, i kwitnie bosko, anturium kwitnie pięknie, chociaż to na pewno nie jest fioletowe, wiem,
bo mam fioletowe
Jestem ciekawa reszty Twoich skarbów
Pozdrawiam i zapraszam
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Bardzo ładna kompozycja:). Dużo siejesz i za to cię podziwiam , bo same ciekawostki-powodzenia w uprawie. Polecam zasiać mango, avocado, migdała, orzeszki ziemne, granata 
- koniczynka2014
- 1000p

- Posty: 1005
- Od: 12 kwie 2014, o 08:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Toruń
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Super siewy
Trzymam za nie kciuki 
Mój ogród http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=75337
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
- Malachitek
- 1000p

- Posty: 1176
- Od: 13 kwie 2013, o 01:59
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Maziamowe doniczkowe :D
No no... daktyle naprawdę mają tempo niezłe i robią się coraz bardziej reprezentatywne 
- elcia1974
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 9106
- Od: 23 lip 2009, o 18:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Gratuluję sukcesu w wysiewie daktyli
Masz rękę do nasion.
Może warto spróbowac jeszcze z jakimiś ciekawymi roślinkami.
Kompozycja w dużej donicy wygląda niezwykle elegancko.
A co do Kalatei to ja podobnie, jak Iwonka (raflezja)
odpuściłam sobie te roślinki już chyba na dobre. Zbyt wiele kosztowały mnie nerwów i żalu, kiedy padały.
Mimo to Tobie życzę sukcesu i na tym polu, tym bardziej, że gatunek crocata ma faktycznie cudowne listki i w barwie
i w kształcie.
Może warto spróbowac jeszcze z jakimiś ciekawymi roślinkami.
Kompozycja w dużej donicy wygląda niezwykle elegancko.
odpuściłam sobie te roślinki już chyba na dobre. Zbyt wiele kosztowały mnie nerwów i żalu, kiedy padały.
Mimo to Tobie życzę sukcesu i na tym polu, tym bardziej, że gatunek crocata ma faktycznie cudowne listki i w barwie
i w kształcie.
Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się osobę, którą idzie się odwiedzic.
Aktualny wątek: Doniczkowi domownicy Eli cz. 7 Poprzednie części: Spis moich wątków
Wątek sprzedażowy: Sprzedam, kupię, wymienię rośliny doniczkowe
Aktualny wątek: Doniczkowi domownicy Eli cz. 7 Poprzednie części: Spis moich wątków
Wątek sprzedażowy: Sprzedam, kupię, wymienię rośliny doniczkowe
- ewa321
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3541
- Od: 5 lip 2014, o 17:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Jestem ciekawa reszty Twoich skarbów, i na tym etapie muszę chyba pozostać, nie ma Cię i nie ma ... 
Pozdrawiam i zapraszam
Re: Maziamowe doniczkowe :D
Dziękuję wszystkim za miłe słowa
Wybaczcie za dłuższą nieobecność, ale czas wakacji człowieka rozleniwia ;)
Urlop trzytygodniowy niestety przyniósł straty
Nie przeżyła kawa...
Co do kalatei... Pomimo heroicznych wysiłków by ją uwolnić z pęt okrutnych najeźdźców, poddała się i roślinka i ja. Pajączki wróciły ze zdwojoną siłą. Nie pomogło nawet umieszczenie jej w bardzo wilgotnym środowisku (ponoć przędziorki tego nie lubią)
Dostałam "cynk", że tam gdzie zwykle kupuję rośliny, często są one zaatakowane przez szkodniki. Zmieniłam więc punkt zaopatrzeniowy ;)
Kalatea pewnie stamtąd przyniosła wyjątkowo wredny szczep tych stworzonek
Na szczęście ani palma daktylowa, ani zielistka, ani bluszcz z dużej kompozycji (w której była kalatea) nie poddały się szkodnikom.
Po powrocie z urlopu ze zdumieniem stwierdziłam, że małe kalijki mają się znakomicie - co zdaje się być dziwne, ze względu na małą doniczkę i co za tym idzie niewielkie zapasy wody.
Z kolei bugenwilla wyrosła już do docelowej wysokości. Główny pęd został więc przycięty i już puszcza boczne odrosty, mające w przyszłości tworzyć koronę "drzewka".
Doszły także dwie roślinki: paproć i skrzydłokwiat.
Miałam także przed wyjazdem problemy z cyklamenami, a konkretnie z mszycami (kwiaty pochodzą ze wspomnianego wyżej niechlubnego źródła)
Ze względu na okres obfitego kwitnienia nie chciałam cyklamenów pryskać chemią, więc starałam się codziennie ręcznie usuwać mszyce.
Na czas urlopu zaryzykowałam zostawienie fiołeczków samych sobie i - co ciekawe - problem rozwiązał się sam.
Cyklameny mocno zmarniały, wszystkie stare liście i kwiaty uschły, ale miały bardzo dużo nowych zalążków liści i kwiatów.
W tej chwili szaleją ze wzrostem (dostały porządny nawóz w pałeczkach) a po mszycach nie zostało śladu
Zdjęcia postaram się wrzucić na dniach. Na razie grypsko mnie rozłożyło, więc brak sił na utrzymanie aparatu w rękach ;)
Pozdrawiam.
Wybaczcie za dłuższą nieobecność, ale czas wakacji człowieka rozleniwia ;)
Urlop trzytygodniowy niestety przyniósł straty
Co do kalatei... Pomimo heroicznych wysiłków by ją uwolnić z pęt okrutnych najeźdźców, poddała się i roślinka i ja. Pajączki wróciły ze zdwojoną siłą. Nie pomogło nawet umieszczenie jej w bardzo wilgotnym środowisku (ponoć przędziorki tego nie lubią)
Dostałam "cynk", że tam gdzie zwykle kupuję rośliny, często są one zaatakowane przez szkodniki. Zmieniłam więc punkt zaopatrzeniowy ;)
Kalatea pewnie stamtąd przyniosła wyjątkowo wredny szczep tych stworzonek
Na szczęście ani palma daktylowa, ani zielistka, ani bluszcz z dużej kompozycji (w której była kalatea) nie poddały się szkodnikom.
Po powrocie z urlopu ze zdumieniem stwierdziłam, że małe kalijki mają się znakomicie - co zdaje się być dziwne, ze względu na małą doniczkę i co za tym idzie niewielkie zapasy wody.
Z kolei bugenwilla wyrosła już do docelowej wysokości. Główny pęd został więc przycięty i już puszcza boczne odrosty, mające w przyszłości tworzyć koronę "drzewka".
Doszły także dwie roślinki: paproć i skrzydłokwiat.
Miałam także przed wyjazdem problemy z cyklamenami, a konkretnie z mszycami (kwiaty pochodzą ze wspomnianego wyżej niechlubnego źródła)
Ze względu na okres obfitego kwitnienia nie chciałam cyklamenów pryskać chemią, więc starałam się codziennie ręcznie usuwać mszyce.
Na czas urlopu zaryzykowałam zostawienie fiołeczków samych sobie i - co ciekawe - problem rozwiązał się sam.
Cyklameny mocno zmarniały, wszystkie stare liście i kwiaty uschły, ale miały bardzo dużo nowych zalążków liści i kwiatów.
W tej chwili szaleją ze wzrostem (dostały porządny nawóz w pałeczkach) a po mszycach nie zostało śladu
Zdjęcia postaram się wrzucić na dniach. Na razie grypsko mnie rozłożyło, więc brak sił na utrzymanie aparatu w rękach ;)
Pozdrawiam.



