Dziś chciałam zaprezentować najmłodszy nabytek, a raczej prezent od chłopaka.
W ikei spędziłam kupę minut trzymając w rękach dwa storczyki i nie mogłam się zdecydować na jednego. Pierwszy miał urocze wybarwienie biało-różowe ciapki i paski, ładne listki troszkę gorsze korzonki. Drugi był w fioletowe paski, listki miał marne, niektóre uszkodzone, ale korzenie grube i masywne - a co najważniejsze pachniał! No i tak stoję i zastanawiam się, oglądam każdego dookoła. Ile bym dała, żeby ten różowy pachniał. No ale wybrałam fioletowego - zapachy falków zawróciły mi w głowie i jak bywam w sklepach to je wącham

.
Na forum widziałam identycznego, który został zidentyfikowany jako "Little Zebra", więc dla mnie jest Zebrą.

W sklepie stracił jednego pączka, ten najmniejszy odpadł niedługo po zakupie, a przez moją głupotę umarła reszta pączków. Już były ładne pękate - lada dzień by się rozwinęły. A ja zostawiłam trochę soku z cytryny w kubeczku i o nim zapomniałam. Przypomniałam sobie jak poczułam zapach fermentacji, a pączki zaczęły ciemnieć - widocznie przez to... Odpadły wszystkie, na szczęście kwiatki trzymają się dalej.
Zebra przetrwała 400km podróż pociągiem do domu - jednego jeszcze jakoś dało mi się przetransportować, z dwoma byłby większy problem, ale gdybym mieszkała bliżej to bym wzięła oba
Z oczka wychodzi mały pędzik, a drugie jest wyraźnie napęczniałe, więc może wyjdzie jeszcze jeden.
W sklepie obcięli mu całkowicie drugi pęd, a przecież mogło z niego coś wyrosnąć...
Korzonki ma bardzo grube i całkiem sporą ich ilość, ale na tych co wystają na powierzchni pojawił się rdzawy nalot - możliwe, że przez tą śląską wodę.
Ciężko mi określić jego zapach: raz jest słodki, raz śmierdzący, raz duszący

Chciałabym mieć same pachnidełka, ale na razie nie kupuję tych bardziej zaawansowanych odmian, bo kto wie czy mnie czasem nie wywieje gdzieś daleko i nie będę mogła ich wziąć...