Witam Drogie Koleżanki
Właśnie wróciłam z "Hitchcocka" a tutaj goście...
Jeszcze przed wyjściem zdążyłam przysypać trochę te wyrywne ziemią

nie spodziewałam się takich zachowań u moich róż, prędzej u Robaczkowych
Nie wytrzymałam i zajrzałam do 5 niemek. Widok mnie uspokoił
Gosia,
Nie odtrąbiłam początku, bo jakoś w sumie ciągle cicho...wykorzystałam mój wolniejszy dzień i przypływ chęci...
Ja właśnie dzisiaj testowałam obrywanie liści. Nie podoba mi się to, bo kaleczy się łodygę, mimo delikatnego obchodzenia...może za wcześnie, może róże są bardzo mało elastyczne.
Ania,
Jeśli ten zapaszek ma coś zdziałać, to może być, bo aktualny zapaszek jest fatalny, aż wykręca, robiliśmy nawet pod wiatą prżemeblowanie i sprzątanie, żeby kotom uzmysłowić, ze nie są u siebie...
Dorotka,
U mnie tulipanowa sytuacja identyczna. Wychodzą jedynie jeszcze te nasze wspólne papuzie, czerwonawe...
Było dzisiaj nawet 9,5 w cieniu

, ale teraz znowu mrozi....
To obrywanie liści jest rzeczywiscie dosyć pracochłonne.