Drzewo - wróg czy przyjaciel
- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3726
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Stare drzewa wywołują we mnie stan zadumy, szacunek, wzruszenie ... dlatego ryczę gdy się je ścina.
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Wyjątkowo trafnie to ująłeś.robertP2 pisze:Czyli chyba warto mieć stare drzewa obok siebie.Pamiętajmy, my też kiedyś będziemy starzy

To o Nas świadczy jak traktujemy zwierzęta, i rośliny/drzewa.
PS Wątek postaram się rozwinąć za niedługi czas, bo obecnie mam ekstremalnie mało czasu. Ale zapraszam do dyskusji. Dziękuje Robercie za zdjęcia, bo materiał graficzny się bardzo przyda.
Jak zobaczyłem zdjęcie Twojego kasztanowca to przypomniało mi się, jak na Śląsku walczą ze szrotówkiem.
Jedni wydają dziesiątki tyś zł. na ratowanie drzew (plastry, feromony, grabienie liści, szczepionki itd.), a inni .... obcinają gałęzie lub nawet ogławiają te piękne drzewa.

salud, amor y dinero
Pozdrawiam - Michał
Pozdrawiam - Michał
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Bardzo dobre efekty w przypadku szrotówka daje dokładne grabienie lisci.Zgrabiam wszystko ,nawet to co już zdażyło po mału zalegać i rozkładać się w ziemi,ziemię zruszam grabiami.Liście palę ,kasztany również./tylko strzelają to uważać przy paleniu tym w piecu
Kto ma miejsce ,trochę potem czasu na grabienie liści/chyba że naprawdę ma dużo miejsca,ze nie przeszkadzać mu będą to zamiast tych wynalazków proponuję posadzić drzewa,które będą pomnikami przyrody w przyszłości.Każde drzewo ma swoją historię,każde drzewo związane jest z czyimiś losami,wiele widziało i wiele jeszcze zobaczy.Każdy chyba z nas wychował się w otoczeniu dużych drzew.Wspomnienia z dzieciństwa ,czasem wracają i te portki porwane na gałęziach
a dzisiaj? Sadzonki takich drzew nie są drogie w przeciwieństwie do cyprysika pendula czy tam innego dziwoląga.Najładniejszą magnolię zamienię na duży klon,jesion czy brzozę .Zostawmy coś po sobie następnym pokoleniom ,drzewa,zieleń i czyste powietrze,a nie górę śmieci .
Co do bezmyślnego ogławiania to ja widziałem taki przypadek .Nie będę mówił kto to/bo to osoba publiczna zarządzająca wspólnotą w moim regionie/ale ogławiał kasztanowce jak miały liście.A te kasztanowce mogą mieć 100? 200 ? lat.Wdaje się potem grzyb i drzewo umiera a przez cały sezon straszy zamiast cieszyć oczy.Tak jak kwitnie kasztanowiec to mało które drzewo tak kwitnie.Wstyd i hańba .
mały dąb szypułkowy ,posadzony około 4 lat temu.W tej chwili ma około 2 m. wysokości.Wszyscy sadzą czerwone /też ładny/ a ja posadziłem szypułkowy.Wiem,że nie doczekam czasu kiedy będzie dużym drzewem,ale to tak na przyszłość.Za nim słabo widoczny,ale bardzo potężny krzak czarnego bzu.Samosiejka.Oblepiony kwiatami w fazie kwitnienia.

Kto ma miejsce ,trochę potem czasu na grabienie liści/chyba że naprawdę ma dużo miejsca,ze nie przeszkadzać mu będą to zamiast tych wynalazków proponuję posadzić drzewa,które będą pomnikami przyrody w przyszłości.Każde drzewo ma swoją historię,każde drzewo związane jest z czyimiś losami,wiele widziało i wiele jeszcze zobaczy.Każdy chyba z nas wychował się w otoczeniu dużych drzew.Wspomnienia z dzieciństwa ,czasem wracają i te portki porwane na gałęziach

Co do bezmyślnego ogławiania to ja widziałem taki przypadek .Nie będę mówił kto to/bo to osoba publiczna zarządzająca wspólnotą w moim regionie/ale ogławiał kasztanowce jak miały liście.A te kasztanowce mogą mieć 100? 200 ? lat.Wdaje się potem grzyb i drzewo umiera a przez cały sezon straszy zamiast cieszyć oczy.Tak jak kwitnie kasztanowiec to mało które drzewo tak kwitnie.Wstyd i hańba .

mały dąb szypułkowy ,posadzony około 4 lat temu.W tej chwili ma około 2 m. wysokości.Wszyscy sadzą czerwone /też ładny/ a ja posadziłem szypułkowy.Wiem,że nie doczekam czasu kiedy będzie dużym drzewem,ale to tak na przyszłość.Za nim słabo widoczny,ale bardzo potężny krzak czarnego bzu.Samosiejka.Oblepiony kwiatami w fazie kwitnienia.
Zamiast mercedesa kupa zielska
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Robercie, przynajmniej nie zniszczmy tego co odziedziczyliśmy po poprzednich pokoleniach. Ale tak naprawdę to chyba niewiele już zostało. Nie tak dawno byłem w zagrodzie żubrów w Pszczynie. Do zagrody prowadzi alejka wiekowych dębów. Alejka wyłożona nowymi kostkami, a przy alejce rząd wiekowych dębów - oczywiści prześwietlonych. Na samym końcu alejki jakby inaczej - ogródek piwny, a przy nim także wiekowe dęby tyle że prześwietlone w 100% czyli ...ogłowione. Ręce opadają. Widać, że drzewa chorują, kilka lat i będzie po sprawie.Zostawmy coś po sobie następnym pokoleniom, drzewa, zieleń i czyste powietrze, a nie górę śmieci.

Żałosny widok, aż mi się odechciało oglądać zwierzaki.
Robercie, czy wiele zobaczy to już bym taki pewny nie był biorąc pod uwagę nasilenie i ochoczość "pielęgnacji" drzew w Polsce.Każde drzewo ma swoją historię, każde drzewo związane jest z czyimiś losami, wiele widziało i wiele jeszcze zobaczy
Będąc pod jednym z wiekowych dębów na Śląsku mocno się zamyśliłem. Czym? A no tym, że jak ów dąb będąc niewielkim drzewkiem rósł sobie (przy drodze), to wówczas mogły tą drogą jechać wojska Jana III Sobieskiego udające się pod Wiedeń. Naprawdę kawał historii, ile pokoleń ludzkich minęło od tego czasu, a on sobie rośnie.
PS. Widzisz Robercie, jak zobaczyłem ten mały dąb u Ciebie przypomniała mi się istotna rzecz. Wielu posiadaczy dużych ogrodów korzysta przy koszeniu z żyłkowych podkaszarek. Bardzo często dochodzi do mechanicznego uszkodzenia pnia. W efekcie uszkodzenia, lub nawet przerwania tkanek drzewka lub krzewy mogą chorować lub nawet uschnąć. Często tak się dzieje np. z krzewami, które mają pochyły pień np. niektóre jałowce.
Na rynku są dostępne ochraniacze na pień. Są różnego rodzaju i wysokości. Można je zakładać na stałe lub tylko w czasie koszenia. W sieci znalazłem pierwszy lepszy:
http://www.greenmax.eu/pl/treeprotect/
salud, amor y dinero
Pozdrawiam - Michał
Pozdrawiam - Michał
-
- 200p
- Posty: 235
- Od: 30 lip 2011, o 15:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Halinów k/Wa-wy
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
U mnie rośnie dąb użytkowy, traktuje go jako sposób zacienienia psiej budy, a górę ścinam, bo po 15-tej nie mam już światła na ogródku. Zastanawia mnie, dlaczego takim drzewem musi interesować się urzędnik
, dawać mi decyzję zezwalającą na ewentualne wycięcie, opłatę dla państwa itp. Następna wersja ustawy może będzie wymagać corocznych sprawozdań. Drzewa, które się najlepiej czują na moim terenie to niestety dąb, brzoza, sosna. One wytrzymują podtopienia, przesuszenia żółty piaseczek, dlaczego nie mogę mieć ich do woli i wycinać kiedy zaczną mi przeszkadzać i zasłaniać za dużo? Chyba zła kobieta jestem, że ekologicznie chcę używać własnych gałęzi do pieca.

Wzdłuż trasy krajowej, naszej kochanej "dwójki" wiele osób sadziło świerki jako naturalny ekran dźwiękochłonny, pewnie myśleli, że będą mogli je wyciąć wg uznania. Tymczasem zonk, ustawa mówi, wycinaj do woli, ale jezeli masz działalność to płać. Pewnie właściciel będzie "pielęgnował" te drzewa aż do emerytury, bo to że wrastają w linię nie zwalnia od opłaty. Nie dałam rady zrobić wyraźniejszego zdjęcia, ale te świerki są dokładnie pod kablami
Na opłatę za ścięcie to chyba 50 000zł byłoby za mało, więc kicha.



Wzdłuż trasy krajowej, naszej kochanej "dwójki" wiele osób sadziło świerki jako naturalny ekran dźwiękochłonny, pewnie myśleli, że będą mogli je wyciąć wg uznania. Tymczasem zonk, ustawa mówi, wycinaj do woli, ale jezeli masz działalność to płać. Pewnie właściciel będzie "pielęgnował" te drzewa aż do emerytury, bo to że wrastają w linię nie zwalnia od opłaty. Nie dałam rady zrobić wyraźniejszego zdjęcia, ale te świerki są dokładnie pod kablami


Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
...Chyba zła kobieta jestem, że ekologicznie chcę używać własnych gałęzi do pieca...

Wisterio - ja już nie raz słyszałem to pytanie, dlaczego właściciel nieruchomości (prowadzący działalność gospodarczą) ma płacić za wycinkę.
Jest to defekt prawny, bubel, zwał jak zwał, ale skutek jeden - ściągnąć pieniądze z przedsiębiorców.
Defekt jest taki, że opłaty nie rozróżniają przedsiębiorcy (spółki), która ma obroty w mld. zł. od spółki, która obroty ma w tyś. Zresztą jakby nie patrzeć na ten problem i tak byłoby źle. Gdyby wszystkich zwolnić z tej daniny mogłyby powstać patologie typu niekontrolowany wyrąb.
Z drugiej strony podmioty nazwijmy to zależne od Skarbu Państwa (samorządy, zakłady zieleni miejskiej, drogowcy, Lasy Państwowe, nawet Straż Pożarna tną jak leci i się nie przejmują jakimiś opłatami. A jak trzeba to się jakieś kwity druknie, podbije i z głowy. Nawet podczas zagrożenie życia i mienia nie wolno usunąć powalonego drzewa. A SP robi to bez przeszkód.
Znam taki przykład, że pewien urząd miasta wykarczował kilkaset metrów krzewów. Przedsiębiorca (obojętnie jaki) zapłaciłby ponad 700zł/m2 kary (kara=3xopłata)






Oczywiście nie wspomnę o drzewach, bo te wycinają gdzie się da, bo to przecież cenny surowiec.
- Gdyby opłaty były niższe,
- gdyby różne podmioty zależne od Skarbu Państwa przestrzegały prawa na takich samych zasadach jak zwykły przedsiębiorca,
- gdyby te pieniądze faktycznie szły na jakieś "zielone cele" typu zakładanie parków na nieużytkach, czy wytyczanie nowych ogródków działkowych (POD)....
.....to nie miałbym nic przeciwko i pewnie większość ludzi (przedsiębiorców) także. Niestety jest odwrotnie - opłaty są wysokie, urzędnicy robią co chcą, a na nieużytkach robi się dzikie wysypiska.
Jest to kolejny przykład zachłanności Państwa na nasze pieniądze. Kolejny podatek od wzbogacenia - czyli kto ma ten zapłaci.

Przy okazji - link do strony z opłatami na 2012r. i inne ciekawe informacje.
salud, amor y dinero
Pozdrawiam - Michał
Pozdrawiam - Michał
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Mike,
chodzi nie tylko o wysokosc oplat, ale tez o sam glupi przepis. Dlaczego mamy pytac sie jakiegos urzednika czy mozemy wyciac swoje wlasne drzewo? Czy on pyta sie nas jaki moze miec kolor elewacji albo jaki samochod sobie kupic?
Co innego gdyby:
chodzilo o tereny lesne, parki krajobrazowe, itp.
moja posesja byla wpisana do rejestru zabytkow
drzewo na posesji bylo pomnikiem przyrody
kupilbym grunt na preferencyjnych warunkach od gminy
dostalbym sadzonki drzew gratis
- wtedy ok, zezwolenie mialoby sens. Ale wlasne drzewo, kupione za wlasne pieniadze, posadzone na wlasnej dzialce BUDOWLANEJ? Zalatuje to komuna na kilometr.
H.
chodzi nie tylko o wysokosc oplat, ale tez o sam glupi przepis. Dlaczego mamy pytac sie jakiegos urzednika czy mozemy wyciac swoje wlasne drzewo? Czy on pyta sie nas jaki moze miec kolor elewacji albo jaki samochod sobie kupic?
Co innego gdyby:
chodzilo o tereny lesne, parki krajobrazowe, itp.
moja posesja byla wpisana do rejestru zabytkow
drzewo na posesji bylo pomnikiem przyrody
kupilbym grunt na preferencyjnych warunkach od gminy
dostalbym sadzonki drzew gratis
- wtedy ok, zezwolenie mialoby sens. Ale wlasne drzewo, kupione za wlasne pieniadze, posadzone na wlasnej dzialce BUDOWLANEJ? Zalatuje to komuna na kilometr.
H.
-
- 200p
- Posty: 235
- Od: 30 lip 2011, o 15:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Halinów k/Wa-wy
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Jest pozycja "zniszczenie kwietnika". Domyślam się, że chodzi o miejski kwietnik (znaczy komunalny/państwowy)?
Właściwie nie wiem o co chodzi
Właściwie nie wiem o co chodzi

- Aisyrk
- 1000p
- Posty: 1194
- Od: 18 sie 2008, o 16:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Ach, ten watek to miód na moje serce, ale i łyżka, a raczej duża łycha dziegciu. Miód - ponieważ wiele osób ma tak pozytywny emocjonalny stosunek do starych drzew; dziegć - bo okazuje się, że nie tylko w moim miasteńku są tacy "wybitni fachowcy" zajmujący się zielenią miejską.
Niedawno jechałam drogą gminną obrzeżoną kikutami lip. Lipy były "pielęgnowane" w maju, a właściciel firmy, która obcięła korony przy pniu dostarcza zrębki drzewne do jakiegoś zakładu. Za rok pewnie gmina wynajmie go znowu do usunięcia suchych już lip.
Niedawno jechałam drogą gminną obrzeżoną kikutami lip. Lipy były "pielęgnowane" w maju, a właściciel firmy, która obcięła korony przy pniu dostarcza zrębki drzewne do jakiegoś zakładu. Za rok pewnie gmina wynajmie go znowu do usunięcia suchych już lip.
"....na betonie kwiaty nie rosną ..."
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Powiem Ci, że urzędnicy mają i będą mieć coraz większy wpływ na nasze życie. Urzędnik nie będzie się pytał o elewację, urzędnik nakaże Ci aby np. dach miał odpowiedni kształt i kolor, elewacja była określonego typu, a budynek nie wyższy niż 1 piętro - vide Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego.Hex2 pisze:chodzi nie tylko o wysokosc oplat, ale też o sam glupi przepis. Dlaczego mamy pytac sie jakiegos urzednika czy mozemy wyciac swoje wlasne drzewo? Czy on pyta sie nas jaki moze miec kolor elewacji albo jaki samochod sobie kupic?
Drzewo - jako element nieruchomy i w dodatku pozostający na gruncie dłużej niż niejeden budynek musi być opisany i skatalogowany. Dlatego nie raz widać farbą napaćkane na pniu numery. Poza tym drzewa są oznaczone np. na mapach geodezyjnych. Przy planowaniu jakiejś inwestycji łatwiej zrobić kosztorys robót.
Dlatego też trzeba zgłaszać, lub prosić o pozwolenie na budowę takich duperelek jak studnie, wiaty, ogrodzenia, słupy, oczka wodne (oczywiści chodzi o określone parametry). Trzeba też prosić o wycięcie drzewa. A nóż widelec będzie samowolka, od razu znajdzie się kapuś i mandacik - 3x....zł.
Urzędnik jako dobry gospodarz musi wiedzieć, co się dziej na jego terenie.

Aisyrk - zapomniałaś, że na takiej brzydkiej, pustej przestrzeni trzeba posadzić nowe drzewka, bo przecież gmina dba o estetykę swojego terenu.
I zarobi szkółkarz i znowu zarobi firma Pana Henia co pielęgnowała i wycinała. I tak w kółko.
A jelenie (i sarenki

salud, amor y dinero
Pozdrawiam - Michał
Pozdrawiam - Michał
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Mike,
plan zagospodarowania to co innego. On zalezy od gminy, ktora decyduje jakiego typu zabudowa pasuje do konkretnego miejsca. I slusznie, tak powinno byc. A jeśli nie podobaja mi sie jego parametry, to kupie posesje gdzie indziej. Proste.
Natomiast gospodarzem na mojej posesji nie jest zaden urzednik tylko ja. Ja ja kupilem za wlasne pieniadze i to ja decyduje czy maja na niej rosnac drzewa, krzewy czy chwasty. jeśli mam ochote, to sadze drzewa. A jeśli mi sie znudza, to je wycinam i pale nimi w kominku a sadze cos innego. Albo nie sadze nic i nikogo o zgode pytac sie nie będę, tak jak nie pytam sie jakiego koloru auto sobie kupic. Co innego wlasnosc wspolna - droga, park, rzeka, etc. - tam nie ma miejsca na samowolne podejmowanie decyzji.
Jest to moim zdaniem pierwszy artykol do wykreslenia z ustawy z 2004r.
H.
plan zagospodarowania to co innego. On zalezy od gminy, ktora decyduje jakiego typu zabudowa pasuje do konkretnego miejsca. I slusznie, tak powinno byc. A jeśli nie podobaja mi sie jego parametry, to kupie posesje gdzie indziej. Proste.
Natomiast gospodarzem na mojej posesji nie jest zaden urzednik tylko ja. Ja ja kupilem za wlasne pieniadze i to ja decyduje czy maja na niej rosnac drzewa, krzewy czy chwasty. jeśli mam ochote, to sadze drzewa. A jeśli mi sie znudza, to je wycinam i pale nimi w kominku a sadze cos innego. Albo nie sadze nic i nikogo o zgode pytac sie nie będę, tak jak nie pytam sie jakiego koloru auto sobie kupic. Co innego wlasnosc wspolna - droga, park, rzeka, etc. - tam nie ma miejsca na samowolne podejmowanie decyzji.
Jest to moim zdaniem pierwszy artykol do wykreslenia z ustawy z 2004r.
H.
-
- 200p
- Posty: 235
- Od: 30 lip 2011, o 15:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Halinów k/Wa-wy
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Pewnie dane statystyczne dotyczące ilości drzew w różnych kategoriach wiekowych rosnących na posesjach rozwiałyby nadzieje na korzystny wpływ ustawy na zadrzewienie. Tylko ich nie ma albo nie są dostępne. Każdy z kim rozmawiałam, a jest świadomy działania ustawy, twierdził, że młode drzewa tępi i kropka.
Moim zdaniem ta ustawa wykończy więcej drzew niż uratuje, to taki przepis "proaborcyjny".
Moim zdaniem ta ustawa wykończy więcej drzew niż uratuje, to taki przepis "proaborcyjny".
- ekopom
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5162
- Od: 3 cze 2010, o 17:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: kuj. pomorskie
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Też mam dużo nieużytków i gdyby mógł swobodnie decydować o sadzeniu i wycinaniu drzew,to już jutro dobre pół hektara bym posadził drzew, a może i więcej, a tak pole nie wykorzystane.
pozdrawiam Ludwik
Uprawa pomidorów na zbiór jesienny
Uprawa pomidorów na zbiór jesienny
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Za moją posesją naokoło jest droga asfaltowa.Jak robili nową nawierzchnię pod topór a potem pod koparkę/żeby wykopać karpy /poszło kilkadziesiąt 200 letnich lip.Cała długa aleja po jednej jak i drugiej stronie drogi.Lipy były z tej racji nietypowe /nie tylko ze względu na wielkość ,ale także na kształt,były niektóre poskręcane jak mokry ręcznik.Poszło wszystko.Wycieli drzewo sprzedali a karpy wykopała koparka i zasypali w dole w lesie gdzie kiedyś wybierano piasek do tynków.Wilk syty ale owcy nie ma.Zostało puste pobocze ,wiatr hula chyba to dla pijanych meneli co by się nie pozabijali jadąc żeby im drzewo nie wyskoczyło na drogę .Skwar i wiatr pustynie zrobili.I mówi się o ekologii i ochronie drzew a ja się pytam gdzie? chyba na papierze tylko.
Zamiast mercedesa kupa zielska
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Re: Drzewo - wróg czy przyjaciel
Chciałabym odejść trochę od narzekania... Mam mianowicie dylemat i prosiłabym, aby fachowcy pomogli
Otóż działka moja (przydomowa) ma ogółem powierzchnię 1.700 m kw. Jak na miejski domek - dość dużo.
Jestem na etapie zaplanowania drzew (niektóre już mam - "same" się posadziły) i mam nieustający dylemat: jaką wysokość drzewa uznać za maksymalną?
Ostatnio patrzyłam na metasekwoje - urodziwe olbrzymy, ale doszłam do wniosku że to jednak za dużo.
Jaka wysokość drzewa mogłaby być optymalna?
Oczywiście wiem, że to zależy od mnóstwa czynników (sąsiedztwa, ukształtowania terenu, użytkowości poszczególnych części ogródka itp). Ale może dałoby się okreśić jakieś przybliżone ramy?
Na przykład takie:
w ogródkach do 500 m.kw - drzewka nie większe niż 3-4 m
w ogródkach do 1.000 m.kw - nie wyższe niż 10 m
w ogródkach do 1.500 m.kw - nie wyższe niż 15 m
w ogródkach do 2.000 m.kw - nie wyższe niż 20 m
Nie mam pojęcia czy takie oszacowanie jak podałam wyżej jest słuszne?
A może jeszcze dołożyć by należało szerokości korony?

Otóż działka moja (przydomowa) ma ogółem powierzchnię 1.700 m kw. Jak na miejski domek - dość dużo.
Jestem na etapie zaplanowania drzew (niektóre już mam - "same" się posadziły) i mam nieustający dylemat: jaką wysokość drzewa uznać za maksymalną?
Ostatnio patrzyłam na metasekwoje - urodziwe olbrzymy, ale doszłam do wniosku że to jednak za dużo.
Jaka wysokość drzewa mogłaby być optymalna?
Oczywiście wiem, że to zależy od mnóstwa czynników (sąsiedztwa, ukształtowania terenu, użytkowości poszczególnych części ogródka itp). Ale może dałoby się okreśić jakieś przybliżone ramy?
Na przykład takie:
w ogródkach do 500 m.kw - drzewka nie większe niż 3-4 m
w ogródkach do 1.000 m.kw - nie wyższe niż 10 m
w ogródkach do 1.500 m.kw - nie wyższe niż 15 m
w ogródkach do 2.000 m.kw - nie wyższe niż 20 m
Nie mam pojęcia czy takie oszacowanie jak podałam wyżej jest słuszne?
A może jeszcze dołożyć by należało szerokości korony?