Ja także jestem fanką miesięcznika "Twój ogrodnik". Nawt go prenumerowałam, ale teraz nie chcę czekać na listonosza i wcześniej go kupuję na mojej poczcie. Ten kieszonkowy rozmiar niesie w sobie konkretne informacje, tak "kawa na ławę". Też go zdecydowanie polecam.
To niewiarygodne, że w przydomowym ogrodzie można zamknąć taki naturalistyczny krajobraz. Widać od razu rękę fachowca. A ja ciągle zmagam się ze swoją równiną
Dereniowe gałązki faktycznie ładnie się prezentują na tle zieleni.
Adrianno zwracając uwagę na pierwsze fotki
myślałem ,że trafiłem do raju .Zazdraszaczam
wizyty w tak pięknym ogrodzie.
Dziękuję za zdjęcia chociaż wirtualnie mogę
go popodziwiać.A teraz czekam na twoje piękności ogrodowe
Jeszcze nie wróciłaś?
To bardzo długi wyjazd.
Ja również znam gazetkę p. Lucyny.
Często ją kupuję i podziwiam jej skalniak, który często gości na zdjęciach tam umieszczanych.
Witam serdecznie wszystkich miłych Gości po powrocie z niewielkich wprawdzie, ale zimowych gór(ek), gdzie chwilami
zima była bajkowa. Ale i bajkach zdarzają się złe rzeczy - taką była niespodziewana śmierć mojej koleżanki, Joli z Izer.
Wyznam szczerze, że z trudem zmusiłam się, by wejść do ulubionego Forum. Tyle radości i Jej sprawiały kontakty na naszym
Forum i przygnębia mnie, że tak szybko i nagle skończyły się na zawsze.
Irenko,cieszy mnie, ze mogłam zrobić drobną przyjemność. Ja miałabym wielką, gdybym mogła znaleźć się tam ponownie.
Może - mam nadzieję- jeszcze zdarzy się okazja.
Sure,dopiero drugi rok mam jaśmin nagokwiatowy. Rośnie raczej dość szybko. U Ewy, od której dostałam ma chyba ze 2 m.
i mnóstwo pędów.Kolor ma cytrynowy, co o tej porze roku jest ok., moim zdaniem.
Aniu,mnie też jest b.miło.
Patkazo,pozdrawiam Cię.
AOlu,miło mi, że podzielasz moją opinię. Ten ogród ma fantastyczne naturalne warunki. Na naszych równinach nijak
się nie da naśladować.
Halinko,dziękuję. O uczulaniu nie wiedziałam, przeczytam zaraz. Dobrze wiedzieć.
Andrzejku,jeszcze wszystko przed Tobą. Z pewnością dużo pięknych miejsc jeszcze odwiedzisz. Myślę, że ważne, by
gromadzić informacje, by nie przegapić, jak się jest w pobliżu.
Gosiu - Margo, jestem od czwartku. 10 dni uznałam za minimum, by przygotować się trochę do nowego sezonu.
Isiu,ogromnie mi miło.
Fabi,zawsze o Tobie pomyślę, patrząc na pewną azalię.(nie tylko wtedy, oczywiście)
Adrianko, wszyscy na forum bardzo przeżyliśmy śmierć Joli z Izer...
Ja nie znałam Jej osobiście, ale była mi bardzo bliska...
Zima rzeczywiście jest teraz piękna, nawet w Sobótce jest co podziwiać...
Dalu,czytałam wpisy i to jest wzruszające, że tylko wirtualna znajomość nieraz, a powoduje bliskość. Jak byłam
u Joli, rozmawiałyśmy o Tobie. Polubiła Ciebie. A ja mogłam potwierdzić, że bardzo słusznie. Chyba wynika z tego, że w pewnym
sensie nie ma różnicy.
W Sobótce zima? Tu tylko mroźno. Martwię się o roślinki.
Nie znałam Joli z jej wątków, ale widywałam jej wpisy w różnych miejscach. Zawsze były ciepłe i takie pełne radości. A teraz nie wierzę, że w jednym dniu tutaj była i rozdawała radość a w drugim dniu... Koniec wszystkiego
Adrianko, jakoś tak już jest, że do niektórych osób czuje się wielką sympatię, można powiedzieć - od pierwszego postu :P
I tak właśnie było z Jolą - polubiłam ją natychmiast, jakoś podskórnie czułam, że to pokrewna dusza...
Szkoda, wielka szkoda...
U mnie jest troszeczkę śniegu, ale mrozy zapowiadają coraz większe i dzisiaj się złamałam i otuliłam najcenniejsze dla mnie wrażliwe roślinki - derenia kousa (bo młodziak), aukuby i niektóre hortensje ogrodowe. Jeśli mrozy się utrzymają trzeba będzie zabezpieczyć azalie japońskie i hortensję dębolistną :P
Aniu DS,i to należy pamiętać. No i nie koniec... pamięci .
Ewo, akurat była u mnie Ewa i rozmawiałyśmy o p.Pawle W., bo Ewa myślała, że jest Adminem, potem otwieram pocztę, a tu taka smutna wiadomość.
Dalu,myślę, że ten mróz jeszcze nie taki groźny, oby nie było większych. Ja też niektóre maluchy trochę okryłam,
potem muszą sobie radzić. Obawiamy się z Ewą o róże, bo cały czas trwała wegetacja. I to jest zagrożenie. Może odbiją,
bo maja kopczyki z kompostu. Nie okryłam okrywowych. Chyba nazwa sugeruje, że są samowystarczalne.
Azalii japońskich nigdy nie okrywałam i jak dotąd radziły sobie. Pocieszamy się z Ewą, że jak coś wypadnie, to będzie
miejsce na nowe roślinki, a wyrzucić żywych nie miałybyśmy serca.