Trochę jeszcze podczytałam. Akurat Roseum Elegans powinien mieć cień/półcień. Skoro tak piszą, to powinnam go przesadzić. Ale...
Zależy mi na wysokim krzewie w tym miejscu, bo to akurat 2-metrowy fragment przy siatce, gdzie sąsiad ma wgląd w nasz kącik wypoczynkowy. W samym rogu, równo na południe jakieś 1,5-2 m od tego różanecznika, wsadziłam cyprysika lawsona. Na razie jest zbyt mały, by go cieniować, ale dziarsko rośnie, więc wcześniej, czy później będzie robił jakiś konkretny cień. Finanse tej wiosny marne, stąd moje nadzieje, że może jakoś bardziej zadbam o tego różanecznika, osłonię go od słońca liliami itp., i przetestuję kolejny rok to stanowisko dla niego. Jak się nie sprawdzi, przesadzę, a tu kupię coś innego. Chyba, że gotówka wcześniej wpadnie, to problem przestanie istnieć

Wtedy pozostanie tylko problemem, gdzie kupić wysokiego rhododendrona znoszącego słońce.
Znalazłam kilka innych, które wg ZSP dobrze rosną i w słońcu. Przeglądając forum również widzę, że sporo osób ma różaneczniki w słonecznych miejscach i są piękne.
Zastanawiam się, czy trochę nie zaniedbałam go. Kupiłam go z jasnozielonymi liśćmi. Wsadziłam do mieszanki torfu, kory, ziemi rodzimej zmieszanych z nawozem do różaneczników. Wyściółkowałam korą sosnową. Podlewałam dość często, zwłaszcza w upalne dni, gdy miał pozwijane liście (wieczorem, nie zawsze rano mogę być na ogródku). Ale pod koniec lata zaczęły pojawiać się plamy. Myślałam, że to braki nawozowe, a o tej porze lepiej nie nawozić. Wszystko pogorszyło się, gdy go przykryłam włókniną po pierwszych mrozach. Myślałam, że skoro młody, lepiej to zrobić. Gdy zrobiło się cieplej, odsłoniłam go, a tam masakra. Popryskałam przeciw grzybom, ale w kilka dni później wróciła zima, więc nie było jak dalej pryskać. Muszę poczekać do wiosny.
Co do podlewania, myślałam nad linią kroplującą, ale tu znowu trza gotówki. Poza tym z wodociągu woda twarda i zasadowa, więc chyba lepszy pomysł z beczką wody z liśćmi dębowymi i lataniem z wiaderkiem wokół kwasolubów.