Witajcie!
Zamawiałam słoneczny dzień, ale pewnie mam zbyt małą siłę przebicia, a może za słabo się starałam, bo chmurzyska dokładnie przykryły niebo, nie wypuszczając na wolność ani jednego słonecznego promyczka. Z wyprawy na działkę kicha.
Nie to nie. Nie będę się biła, sztuczne światło mam, ciekawą lekturę również, oddałam się więc innemu spośród moich ulubionych zajęć. Dzięki temu dzień szybko minął.
Jagi - Z ogromną radością witam Cię w moim maleńkim królestwie.
Życzenia oraz serdeczności przyjmuję z wdzięcznością

i z całego serca odwzajemniam w całej rozciągłości.
Zaserwowałaś mi tyle miłych, ciepłych pochwał, że aż się cała zarumieniłam.
Dłużej zatrzymam się na ostatniej z nich. Przed przystąpieniem do odpowiedzi na Twój sympatyczny post zajrzałam do Twojego wątku. Nie zostawiłam w nim jednak śladu swojej obecności, bo mnie zatkało. Jednak wrócę, by nie przynieść wstydu rodzinie.
Krótko mówiąc moja polszczyzna, którą staram się pielęgnować, jawi mi się szarością w odniesieniu do Twojego barwnego języka. Wróciłam od Ciebie urzeczona zarówno bogactwem słownictwa, wszystkimi odcieniami jego barw, ogromnym zasobem cytowanych fragmentów poezji i prozy, porównań i metafor.
Tym bardziej jestem zaszczycona Twoją opinią, za którą pięknie dziękuję.
Halinko - ja również długo nie mogłam dochować się białego pierwiosnka, a wśród wysianych w ubiegłym roku już kilka młodziaczków pokazało kwiatuszki i dwa ucieszyły mnie bielą swoich płateczków.
Z sasankami też miewam problemy, niezbyt chętnie się mnożą, choć rok w rok rozsiewam ich nasionka, a i rozrastać się za bardzo nie chcą, toteż cackam się z nimi jak z przysłowiowym jajeczkiem.
Będę trzymała kciuki, by Twoje małe kępeczki nie tylko przetrwały, ale by pięknie zakwitły i rozrosły się w wielkie kępy.
Danusiu - cieszę się, że słoneczko ozłociło Ci świat.
Do głowy by mi nie przyszło, że gazanie to takie twarde sztuki,

zawsze traktowałam je jak delikatne panienki, co - jak się okazało - nie było potrzebne.
U mnie też ostatnie siewy sasanek zakończyły się całkowitym fiaskiem.

Prawdopodobnie aura obfitująca w deszcze nie sprzyjała wschodom tych ślicznych roślinek. Zresztą zadomowione już starsze kępki sasanek też nieciekawie wyglądały pod koniec jesieni. Obawiam się o ich kondycję po zimie.
Stasiu - sasanki mnie zbytnio nie kochają, to ja jestem ich miłośniczką i staram się choć odrobinę tego ziela mieć na działce, natomiast pierwiosnki rosną i kwitną jak szalone, a ja ciągle nienasycona ich urodą dosiewam i dosiewam ...
Z Twoich słów wnioskuję, że miałaś słoneczny dzionek. Cieszę się.

U mnie bez zmian, niestety.
Cieplutkie te Twoje przytulasy - ślicznie za nie dziękuję, pozdrawiam wzajemnie i buziaki dodaję.
Misia też wymruczała swoje podziękowania.
Maryniu - już się nie mogę doczekać pierwszych siewów parapetowych, nie mówiąc o tych działkowych, ale masz rację: czas mija szybko i nawet się nie obejrzymy, gdy przyjdzie czas wiosennych prac.
Pierwiosnki kocham za ich różnorakość i różnobarwność. Życzenia przyjmuję z radością i cieplutko pozdrawiam.
Dzisiaj wspominam laki wonne, których w tym roku nie będzie. Niestety, ani jeden nie wykiełkował.
