Tak, tak, wczoraj w końcu udało mi się ustalić (wiwat google grafika!) że to wełnowiec, ale bez sensu było prowadzić tu konwersację z samym sobą. W międzyczasie uciekł z wystawionej za okno podstawki, więc gdzieś tam sobie żyje w świecie, ale na szczęście nie moim
Szkoda, że wróg, bo był całkiem ładny. Na roślince na razie brak oznak dalszych przybyszów, zresztą ten jeden siedział na Sedum, nie na Echeverii, ale lupa jest cały czas w pogotowiu. Co to za pomysł, żeby zżerać komuś rośliny?
Żeby nie offtopować: czy są jakieś tropy odnośnie rodzaju mojej echeverii? Wystarczy mi, że będę wiedzieć mniej więcej, przynajmniej na razie
