Trzeba przyznać, że nie wygląda na 90 lat. Przynajmniej na zdjęciu.
Olsze nie są fizjologicznie przeznaczone na długie życie, ale skoro chodzą słuchy o 150 - letnich egzemplarzach, to pewnie coś jest na rzeczy. Pan Piotr Gach donosi nawet za sprawą Cezarego Pacyniaka o około 200-letnim okazie olszy czarnej.
To jednak tylko szacunki. Moim zdaniem bardzo ciężko przekroczyć tutaj 130 lat. Granica 150 lat w ostateczności może wydawać się w sprzyjających warunkach osiągalna.
A co do Twojej ślicznotki.. cóż. Uważaj na rozwidlenia konarów
Rozmnarzanie olszy. Na pewno ma racje Darko52, że nasiona z tych szyszeczek szybko i pewnie wschodzą. Myślę, że mają dłuższą zdolność kiełkowania jak topola i to znacznie.
Sprawdzilam wiem! Olsza zachowuje zdolność kiełkowania do trzech lat. Ale musi przejść okres stratyfikacji 30-60 dni najlepiej w śniegu. Wygląda na to ,że zebrane w zimie szyszeczki przeszły stratyfikaćje z marszu, naturalnie.Kiełkuja na świetle i dziwne, bo w dosyć wysokiej temperaturze 20 st.
Z moich obserwacji wynika, że młode siewki nie są tak wrażliwe na zachwaszczenie jak topole. Spokojnie w jesieni idę w niekoszone zakamarki i znajduje 20-30 cm siewki które przesadzone w dogode miejsca bardzo szybko rosną. W tym okresie ich przyrost roczny wynosi ok metra. Wydaje mi się, że jest to najlepsza metoda rozmnażania olszy.
Ale chyba nie jedyna. To są moje obserwacje i być może sie myle. Dwa lata temu ściełam pare dzrzew olszy, bo przeszkadzały przy robotach ziemnych. Nie mialam możliwości posprzatać, bo wszedł tam ciężki sprzęt. Wiele gałęzi zostało. . Część została wdeptana w ziemie, cześć przysypana. W jesieni chciałam to posprzątać i byłam bardzo żdziwiona oporem jakie te gałęzie stawiają przy podnoszeniu. okazało się, że wypuścily korzenie, nie korząnki, ale solidne korzenie i to na całej długości w kilku miejscach. Nigdy nie słyszałam by olsze rozmnarzała się ze zrezów. Ale tu już sie muszą wypowiedzieć fachowcy czy był to tylko wybryk natury?
Emalio 112, napisz szczegółowo, o ukorzenieniu się tych gałęzi , ze ściętych
drzew olszynowych. Przede wszystkim w jakim miesiącu nastąpiło
ścięcie drzew, oraz mimowolne przykrycie ich ziemią.
Ile czasu minęło, zanim stwierdziłaś , że są ukorzenione?
Bardzo mnie to ciekawi, gdyż czasami wczesną wiosną wkładam w ziemię , kij wierzbowy, oraz olszynowy. Z kija wierzbowego zawsze puszczają pędy i rosną dalej , a z olszyną
jakoś mi nie wychodzi.
Pozdrawiam. Darek.
Skąd wiesz, że były przykryte ziemią?
Paradoksalnie większe fragmenty drzew potrafią ukorzenić się lepiej niż sztobry. Mają większą powierzchnię i ich wysuszenie trwa dłużej przez co mają czas na ukorzenienie. Potem zazwyczaj i tak takie kombinacje jednak zamierają na skutek nierównowagi fizjologicznej.
Też zawsze robie podpórki do roślin z olszy, bo wierzba i kalina zawsze rosły obok rośliny. Te gałęzie które wopuściły korzenie, były z jednego drzewa ok 15-letniego długie ok 1,5 m czasem dwa. Leżaly poziomo przysypane lekko ziemia, albo wtłoczone w ziemie. Na całej długości wypuciły co pare centymetrów wiązkę korzeni. Drzewa ściełam pod koniec marca, maszyny weszły zaraz, a usuwałam je w pażdzierniku. Nie był to jednostkowy przypadek. Wszystki gałęzie miały korzenie.Teraz żałuje, że je posprzątałam bo sama jestem ciekawa gdzie wypuściły by przewodnik. Ziemia bagienna lekka i mokra, torfowa.
Oto moje okazy jednorocznych olszynek.
Te największe mają około 45 centymetrów. Wiosną wsadzę do gruntu. Jeśli
nie zapomnę podlewać, to jesienią będą miały grubo ponad metr.
Naprawdę fajna zabawa. Polecam.
Pozdrawiam. Darek.
One mają jeden sezon? Moje samosiejki wykopywane w jesieni sa w gorszej kondycji.Mają trzy, cztery pąki. Dopiero jak ich przesadzam dostają przyśpieszenia. Olsza to dobre drzewo w gospodarstwie. Nadaje się i jako tyki do fasoli i słupki do ogrodzenia i na opał. Co roku sadze dwa rzędy bardzo gęsto, co 15-20 cmm, a potem co roku przerzedzam.
Moje rosły w idealnych warunkach.
Ziemia super, wody i słońca tyle ile trzeba , zero konkurencji z chwastami.
Te które wykiełkują w naturze, mają spartańskie warunki ,
więc trudno oczekiwać, aby tak wyrosły przez sezon, jak te ze sztucznej hodowli.
Ja co roku tylko kilka sadzę, gdyż z bobrami trudno wygrać.
ERNRUD marzyciel napisał: cyt "..należałoby rozważyć jej wprowadzanie do miast na wilgotne stanowiska." To ja sobie wyobrażam odważnego architekta krajobrazu który próbuje wprowadzić na podmokły skwerek olsze. Zaraz by usłyszał od inwestora" To drzewo takie pospolite, mało subtelne" i z łachą pewnie by się zgodził na wierzbę płaczącą. Drugi raz by go nie zatrudniono. Jakiś egzotyczny i chorowity wiąz to jak najbardziej. Olsza jest drzewem nie docenianym, uważanym za chwast. Może i do palenia się nadaje, może i meble są ładne z niej, ale w powszechnym mniemaniu to chwast. W latach 70- tych ub. wieku ówczesny władca Bieszczad wymyślił by odchwaścić je z olszy przy pomocy herbicydów. Lasy Państwowe się od tego odcięły i zlecono opracowanie dokumentacji bardzo młodym meliorantom, geodetom, rolnikom. Byłam też w tej grupie choć w owym czasie nie odróżniałam grabu od buka. Tylko w gminie Cisna zostało zakwalifikowane do "odchwaszczenia" ponad 700 hektarów. Nie pamiętam jak było w innych gminach, ale chyba podobnie. Olsza miała z Bieszczad zniknąć. Na szczęście realizacja tak dużych projektów wtedy kulała i po zdewastowaniu kilkudziesięciu hektarów olszy w okolicy Ustrzyk Górnych i Smereka projekt zawieszono i zapomniano. Olcha ocalała. Czasem odwiedzam miejsca mojej zbrodni i nie ma już znaku po eksperymentach z 1973 roku, ale długo , pewnie z dziesięć lat natura leczyła rany.
A ja mam swoje zakątki gdzie olcha rośnie jak chce.
w takim środowisku olcha czuje się świetnie
Piękna, ta dzika przyroda na tych zdjęciach!
Chciałbym jednak na chwilę odbiec od tematu związanego z olszyną.
Otóż przez nasz piękny kraj , przetaczają się coraz częściej huragany , nawet
miejscami orkany, powodując olbrzymie zniszczenia w drzewostanach.
Jakich drzew nie sadzić blisko domu, a które mają potężny głęboki system korzeniowy?
czyli powinny być w miarę bezpieczne.
Pozdrawiam. Darek.
Brzozy
Sumaki
Świerki
Wierzby
Jesiony
Topole
Żywotniki
Sosny
Modrzew
Wiem z własnego doświadczenia po obserwacji kiedy przeszła bardzo silna trąba , jedna z większych jak na Polskę w 2007 roku i w okolicy jak i u mnie poległo wiele takich właśnie drzew.
Natomiast te wytrzymały
Daglezja
Cyprysik
Jałowiec
Akacje
Jodły
Orzechy włoskie
Choiny
Te doskonale przeżyły i rosną nadal jedynie są łamliwe i kilka konarów ale dość sporych odpadło
Można tutaj posłużyć się także długowiecznością wśród gatunków oraz docelową wysokością, te które mają mega rozmiary docelowe i żyją max powyżej 1000 lat muszą być odporne na takie przypadki skoro wykształciły taką strategię ewolucyjną. Należy wziąć poprawkę na warunki klimatyczne, bo niektóre rosnące wysoko i długo u siebie mogą w naszym klimacie niedomagać i łamać się lub wywracać. Ale Cyprysik, Orzech włoski, Jodły i szczególnie Daglezja potwierdzają to (mało kto o tym mówi ale Daglezję pod względem wysokości docelowej przebija praktycznie tylko Eukaliptus).
-Ciekawe informacje Emalio. Skąd w ogóle pomysły, aby oczyszczać florę z rodzimych drzew. To jest sabotaż.
-Wiązy są rodzime. Mamy 3. Tępi je jednak w różnym stopniu grafioza, która może wpływać na ich znikanie.
-Modrzew charakteryzuje się ogromną elastycznością. Ja nie bałbym się go sadzić koło domu.
Mam dwudziestoletni wiąz. Od kilku lat obserwuję u niego zniekształcenia kory podobne do grafiozy, ale o wiele mniej wydatne. Czy jest możliwe, że to taka uroda wiązu, czy choroba o lekkim przebiegu ? Liście nie zamierają, ogólnie drzewo wygląda dobrze, rokrocznie przyrasta. Mam tylko jeden wiąz, więc nie mam do czego porównać.
Wypowiadam się na FO, gdy mam o czymś jakiekolwiek pojęcie,
gdy go nie mam, proszę innych o radę.
Pozdrawiam Skrytopodczytywacz Adam