Małgosiu,  hortensje jeszcze nie wyblakły ale są suche, kruche i przy każdym dotknięciu obsypują się więc zabrałam go do szkoły i zawiesiłam w gabinecie. Jest podziwiany z daleka 

 .
Z rozmów z koleżankami wywnioskowałam, że zupa dyniowa nie cieszy się zainteresowaniem w środowisku męskim- rozumiem : łowy i mięcho 

 Wyjątkiem jest mój szef  "prawie" weganin -wcina każdą ilość dyniówki przynoszonej przez wielbiące go nauczycielki 

 Też dwa razy niosłam. 
 
Witaj 
Lemonko 
   Pochlebnie określiłaś naszą chatkę, która o tej porze roku bardziej straszy niż zachęca. Ale skoro zauważyłaś jej urok to może powinniśmy jeździć do H11 ciemną porą ? 

 Właściwie to zakończyliśmy prace ogrodowe, jeszcze należałoby zgrabić liście wyjątkowo długo tkwiące na drzewach ale cóż... Brakuje nam czasu i sił na popołudniowe wyjazdy. Najważniejsze, że zdążyliśmy wykopać dalie, pacioreczniki i mieczyki i posadziliśmycebule wiosenne. Dosuszam wykopane bulwy w w domu 

. Potem pójdą do znajomej, która ma odpowiednie warunki do ich przechowania i ludzką postawę wobec marudzenia mego.   Co do cieciorki i dyni, hinduski wariant brzmi cudnie 

 . Wiem co mówię bo od czasu do czasu wędrujemy do Bombaju- restauracji hinduskiej i  konsumujemy co nieco  

 ostatnio zestaw :uczta maharadży 
 
 
 Moje spotkania z cieciorką nastąpiły pierwszy raz w życiu tej jesieni ; cieciorka z puszki była składnikiem sałatki oraz zupy wegańskiej, tym razem przytachanej do szkoły przez edukującego nas w temacie zdrowego jedzenia, szefa. Smakowała.