Napiszę to w osobnym poście. Cięcie zależy od potrzeb kreacji krzewu Nie u wszystkich taki wysoki krzew będzie dobrze wygladał lub bedzie miał się dobrze zimą
Jeśli wasze krzewy ładnie się komopnują po tak mocnym cięciu to trzreba ciachać je dalej
Zdjęc niestety nie mam, ale nadrobie to w tym roku [/b]
cattleya pisze:. . . jest co roku lekko przycinany i jest robiona korekta. Chciałam tylko zaznaczyć ze nie jest konieczne przycinanie na krótko bo tak się utarło, przycinamy tak jak nam pasuje do założenia ogrodowego.
Bardzo mnie ciekawi jakość wiech takiej budlei, tzn. jak duże ma wiechy kwiatowe ta budleja (na oko), zwłaszcza chodzi mi o te wiechy wyrastające nie na pędach wychodzących od nasady krzewu tylko na tych praktycznie nieprzycinanych?
Ok. Dzięki. Moje pytanie motywowane było tym, że sam jestem w fazie prowadzenia budlei na drzewko w związku z czym taka drzewkowata budleja będzie z samej zasady pozbawiona długopędów, w tym sensie będzie nieco podobna do Twojej, dlatego też bardzo ciekawy jestem jak wpłynie to na wiechy kwiatowe, cóż zobaczymy. . . ;)
Witam wszystkich miłośników ogródów
Przyznaję, ze do rejestracji na tym foru, skłoniły mnie kłopoty z moją budleą...może ktoś pomoże.
Mam trzy krzewy- fioletowe, bo cały ogród utrzymuję w tonacji fioletowo- niebieskiej.
Wszystkie maja 5 lat. Do tej pory rosły pięknie, bujnie kwitły przyciągając motyle i wzrok sąsiadów i gości. Wszystkie trzy identycznie prowadzone, przycinane krótko na wiosnę, lekko kopczykowane, bo zimy u mnie nad morzem łagodne, osiągają wielkość dobrze ponad dwa metry. Jeden krzew rośnie przy południowej ścianie domu i ten już jest cały zielony, wszystkie grube zdrewniałe łodygi już zasłoniły liście, widać, ze będzie piękny jak zawsze.
Natomist dwa krzewy rosnące jako tło dla wrzosowiska ( strona południowo- zachodnia) wyglądają tak łyso, ze płakać mi się chce. Na jednej są pojedyncze liście z rzadka pojawiające się na zdrewniałych łodygach, na drugim nie ma praktycznie żadnego ruchu.
Pomóżcie i doradźcie co robić. Czy jest szansa, ze tenpusty krzak odbije później, albo chociaż w przyszłym roku, czy trzeba go spisać na straty y wykopać.
Zajmują dosyć eksponowane miejsce w ogrodzie, a że przycinane są na różnych wysokościach, by uzyskać piętrowe kwitnienie- to sterczące zdrewniałe łyse badyle nie dodają uroku ogrodowi. Pozdrawiam i nie ukrywam , ze liczę na szybką odpowiedź.
Nie wykopuj-zawsze zdążysz! Teraz trzeba tylko czekać-albo odbije albo nie. Wszystko się powinno rozstrzygnąć raczej tego lata. Na pocieszenie powiem, że najstarszy krzew rosnący u mnie w ogrodzie, wyglądający na kompletnie martwy okazuje dopiero teraz oznaki życia. Wprawdzie są one bardzo delikatne, ale ważne, że życie w krzewie jeszcze się tli a krzew próbuje się zregenerować po zimie. Czy da radę...nie wiem?
Wykopując przedwcześnie coś, co uznałam za martwe -zmarnowałam hortensję pnącą, która po wykopaniu wprawdzie była w opłakanym stanie...ale żywa..a ja jej wbiłam gwóźdź do trumny...
Babatta pisze:(...) przycinane są na różnych wysokościach, by uzyskać piętrowe kwitnienie (...)
Pokaż proszę na zdjęciach jak to wygląda, z perspektywy tak, żeby cały krzew był widoczny. To piętrowe cięcie mnie zafrapowało
U mnie fioletowa budleja dopiero rusza od korzenia, ale może to tylko jakieś chwasty Na razie nie ruszam, niech ma szansę.
A słoneczna jakoś tak łyso i niechętnie wegetuje, liści nie ma, ale dwa pozostawione pędy żyją, przy cięciu wiosennym widać było zdrowe i jędrne tkanki na przecięciu. Ruszy? Nie ruszy? Jeśli nie ruszy do końca maja, jeśli nie pojawią się liście, zostanie wycięta przy samej ziemi! Czy budleja to usłyszała?!? Może się wystraszy i jednak ruszy?:lol:
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Agniesiu, to daj sobie po łapkach Pociachac budlejke zawsze zdążysz... Na razie tym ciachaniem pobudzisz ją do życia, a te nocne mrozy raczej jej na zdrowie nie wyjdą
W ubiegłym roku musiałam (robili mi przyłącze) wykopać (przesadzić) budleję na przełomie stycznia i lutego... Zdrowo oberwała, w dodatku zimno było... Koło czerwca spisałam ją właściwie na straty , nawet nie drgnęła... ale ponieważ inne zajęcie mnie zaabsorbowały - zapomniałam o niej. Pozbierała się bidulka i odbiła właściwie od korzeni, ale tylko na połowie krzaka. Stąd twierdzę, że nawet jeśli wydaje się, ze krzew przemarzł na amen - warto go zostawić, nawet na dłuższy czas... powinien sobie dać radę (przy odpowiedniej pielęgnacji, oczywiście).
Zgadzam się, że nie ma co się spieszyć z wykopywaniem. Ja w zeszłym roku przekonana, ż z budlei nic nie będzie zakupiłam drugą - i w czasie wykopywania tej uschniętej okazało się, że właśnie zaczęła wypuszczać coś zielonego. Na szczęscie była ruszona gdzieś połowa bryły korzeniowej, więc odłożyłam ten naderwany kawałek na miejsce i przykryłam ziemią . Zakwitła w tm samym roku, może o 10 dni póżniej niż inne budleje .
Witam,
na początku witam się z forumowiczami serdecznie. Proszę o radę, wczoraj nie wiem dlaczego obcięłam budleję (nie pytajcie co mi strzeliło do głowy). Po fakcie zorientowałam się co tak faktycznie zrobiłam... Pytanie: czy przeżyje, czy cięcie pobudzi do życia (chociaż mróz), a może mogę jej jakoś pomóc. Załamałam się nad własną głupotą...
Zupełnie niepotrzebnie się martwisz.Zupełnie.
Ociepl jedynie to miejsce czymś np. suchymi liśćmi,igliwiem lub nawet zasyp ziemią i czekaj wiosny.
Budleja choć jest krzewem to w naszych warunkach najczęściej przemarza do powierzchni gruntu.
Wiosną i tak wymaga przycięcia i zaczyna wegetację jak bylina bo ma głęboki system korzeniowy ale góra przemarza
Cięcie poza tym powoduje ,że lepiej kwitną.