Zauważyłem w ogródku w kilku miejscach coś takiego
Dzisiaj się dowiedziałem, że to coś co mi się zasiało wraz z zakupionymi roślinami to
Szczawik rożkowaty (Oxalis corniculata var. artropurpurea)
Na forum znalazłem informacje, że to strasznie ekspansywne i niemal nie do usunięcia. Kusi mnie jednak fakt, że jest to niskie, bezobsługowe i nie zarośnie mi moich barwinków czy bodziszków.
Co myślicie o takim dodatku do zadarniania?
Ostatnio widzę w popularnych programach tv urządzanie małych ogrodów na zasadzie większy taras, leżaki, itp. To jest jakiś sposób na to co "zamiast trawnika" nie?
W sumie chyba też japoński ogród żwirowy lub ogród arabski byłby niezłym sposobem. Do tego te sposoby są o wiele mnie pracochłonne niż jakiekolwiek nasadzenia. Nie trzeba pielić, kret nie rozkopie, itp.
Oczywiście jako właściciel małego ogródka, nie zrobiłbym tego moim robalom, a co Wy o tym myślicie? Tzn. o marnotrawstwie ziemi w ogrodach.
Mi się spodoba taki naturalny klimat . Trawnik ukwiecony od wiosny do zimy, ziółkami przeróżnymi. Wszelkie stworzonka mają u mnie swobodę i żyją ze mną w zgodzie. Pracy nie dużo, bezstresowo, no po prostu sielankowo
Jeżeli świadomie decyduję się na daną formę prowadzenia ogrodu, to właściwie jestem przygotowana na różne sytuacje z tym związane. A więc wszystko jest przewidywalne i normalne. A jeżeli coś uznamy za normalne, to z zasady nie jest stresogenne. Tak to z mojego punktu widzenia wygląda
Ogród żwirowy/japoński przy obecnym klimacie będzie podwyższał temperaturę otoczenia (kamień się nagrzewa i oddaje ciepło) Poza tym nie produkuje tlenu, nie jest przyjazny dla zwierząt, nie stanowi żadnego ekosystemu
Telimenka pisze: ↑6 sie 2023, o 19:18
Jeżeli świadomie decyduję się na daną formę prowadzenia ogrodu, to właściwie jestem przygotowana na różne sytuacje z tym związane. A więc wszystko jest przewidywalne i normalne. A jeżeli coś uznamy za normalne, to z zasady nie jest stresogenne. Tak to z mojego punktu widzenia wygląda
Andrzej 997 Andrzeju- Na kreta mam wypracowany niezawodny sposób, spróbuj może u Ciebie też zadziała.
Podaję przepis .Siadam wygodnie na trawie...oddycham spokojnie i miarowo...każdy oddech łączy mnie z otaczającą naturą,,,zamykam oczy...jest pięknie... uśmiecham się... otwieram oczy...patrzę w niebo...jest pięknie...rozglądam się wokół i liczę:jeden kopczyk kreta...drugi kopczyk kreta...trzeci kopczyk kreta...18sty kopczyk kreta... oddycham spokojnie...uśmiecham się...jest pięknie ...
Wiesz ogólnie to ja na luzie kilka kretowisk dziennie mogę uprzątnąć. Ale był taki miesiąc, gdy nie miałem murawy, tylko wszystko było zasypane ziemią, bo tyle dziennie/nocnie kopał, że stwierdziłem iż oszalał.
Kret nie oszalał-taka jest jego natura. To niektórzy ludzie szaleją na widok kretowisk. Doskonale wiem jak to wygląda, gdyż mój trawnik (raczej murawa) też wiosną był zasłonięty mnóstwem kopczyków. To normalne. Potem było ich już tylko kilka co jakiś czas. Miejsca po kretowiskach szybko zarastają świeżą trawką i jest cacy. Życzę spokoju ducha i błogiego relaksu na łonie natury.
Jednak się nie zgodzę do końca, bo oprócz murawy mam też rabaty i krzewy, których nie da się tak łatwo posprzątać po krecie, że nie wspomnę iż czasem zniszczy roślinę. Podobnie jest z nornicami czy mrówkami - czasem robią szkodę nie do naprawienia i jest przykro, że np. pada krzew pielęgnowany kilka lat.
Niestety nie dziwię się ludziom, że szaleją. Trudno zaakceptować, że ktoś ci niszczy całoroczną pracę. Ale jak już się z tym pogodzisz to faktycznie jest łatwiej.
Czysty relaks na łonie natury to mam w lesie, a w ogrodzie próbuję wprowadzić jakiś swój rodzaj uporządkowania.
Porównałbym kreta do kolejnego czynnika ryzyka jak np. mróz czy grad - przeważnie nic takiego ale czasem tragedia.
Andrzej997 Zgadzam się, krety potrafią zaorać nie tylko trawnik, ale też grządki z warzywami. Ja dopiero przez ostatnie dwa lata miałam taki wysyp kretowisk i łączę to z brakiem psa. Ponieważ jak były psy, to nie było aż takiej inwazji kretów. Mam już (od wiosny)nowego ,młodego psiaka i mam nadzieję,że nastanie równowaga. Już widzę,że od lipca kopczyków nie ma. Ale za to są dołki wykopane przez pieska i wyturlane zagonki. Tak,że i tak, nie jest gładko.
Kopczyki kreta to pół biedy. Gorzej, że pomiędzy nimi są tunele, które zapadają się kiedy na nie wchodzimy. Tworzą się dziury w trawniku i można sobie skręcić nogę
Rozsypuję ziemię w promieniu 1m2 od kopca, ale czasem to nie wystarcza i trafiają się dziury to fakt. Zbieram zawsze trochę ziemi z kopca na taki wypadek - mam taką małą górkę z ziemią.