Więc... Melduję się z poślizgiem, ale nie dałam rady wcześniej przez maraton w pracy
Wczoraj popołudniu zabrałam się w końcu za sadzenie frezji! Najpierw poobcinałam butelki na wysokość 16-20 cm, w zależności od rodzaju i porobiłam w nich rozgrzanym do czerwoności gwoździem dziurki do odpowietrzania i odprowadzania wody:
Potem dosypałam keramzytu na spód dla lepszego drenowania:
Napełniłam ziemią AthenA i na jakieś 6 cm powpychałam cebulki; do większych po dwie, do mniejszych po jednej. Całe dzieło składające się z 26 "doniczek" na parapecie, gdzie temperatura ma na razie niecałe 20 st. C, wygląda następująco:
Niestety blondynka zapomniała o podstawkach pod nie, dlatego obmyśliłam patent - obcięłam foliowy worek z ziemi tak, by boki stały same, i tam będę nalewać wodę

A cebulki miałam takie oto (dla porównania w środku łyżeczka do herbaty):
Trzymam teraz mocno kciuki i mam nadzieję, że przedsięwzięcie zakrojone na tak wielką skalę zaowocuje pięknymi kwiatami, skoro tylu rad wcześniej zasięgnęłam

Za jaki czas można się spodziewać szczypioreczków? Aaaa, no i chyba nic się nie stanie, jeśli troszkę mi parują butelki? Zwykle przy otwieraniu okna
