
Grudnik rozmnożony ze szczepki od mojej babci, rośnie sobie ładnie, w tamtym roku trochę kwitł i mam nadzieję że w tym roku zakwitnie również. Przesadzę na wiosnę bo w tej doniczce coś ciasno.

Cytryna a wlasciwie trzy cytryny z pestek, latem stały na balkonie i przez to mają troszkę spalone liście, no ale rosną więc jest ok. Jak się potrze liście to bardzo ładnie pachnie cytryną.

I jako ostatni dzisiaj mój biedny fikus sprężysty, latem wystawiłem go na balkon w miejscu słonecznym i to był wielki błąd, co widać po poparzonych czerwonych liściach. Potem przestawiłem na stronę zaciemnioną i po jakimś czasie zaczął wypuszczać nowe, piękne i soczyście zielone liście. Teraz zimą oczywiście jest w mieszkaniu i muszę go przesadzić. Lepiej obciąć mu te spalone liście, czy je zostawić? Nie chciałbym przez taki zabieg osłabić rośliny. Chciałbym też go przyciąć tak żeby mógł się rozkrzewić, ale chyba na to jest jeszcze za mały.
Tu spalone słońcem liście

Tutaj nowe liście które wyrosły już po zmianie miejsca na zacienione

I cała roślina, żeby ocenić czy już można przyciąć (już, to znaczy na wiosnę)

Wielkie nieba, kiedyś latem wstawiłem ucięty liść sansevierii variegaty do wody, postawiłem na półce i zapomniałem. Dzisiaj przy okazji przeglądu roślin mi się przypomniało i mimo że woda wyparowała podejrzewam już kilka miesięcy temu, oto co znalazłem


Czy ktoś kiedyś w ten sposób doczekał się młodej sansevierii variegaty? Czy to będzie tylko wersja zielona?