Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Różaneczniki (rhododendrony), azalie, wrzosy i inne kwaśnolubne
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

I (zdj. 1)
A które Ci przemarzły? ten na pierwszym zdjęciu ma tylko uszkodzone liście, jeszcze jakieś?
Zasugerowałam się Twoją opinią :) Nie wiem, czy przemarzły, ale ogólnie strasznie suche są. Zupełnie cieniutkie, suche liście, wiele pędów umarło.
Teraz poszłam w nocy dokładnie pooglądać. Grasują na wielu pędach mrówki. Od spodu liścia dziwne małe, białe mszyce, wełnowce? Nie wiem, czy mszyce. Jakieś stworzenia, które mrówki obsługują.
Braki w korze (popękana) i na wielu pędach guzki, jakby miseczniki, tarczniki? Niektóre są świeżo zielone.
Coś podobnego do tego:
Obrazek

Teraz na te "mszyce" muszę mospilanem chyba opryskać :/ A początkiem lipca na tarczniki też mospilanem? :/
Na innych różanecznikach od spodu też widziałam jakieś pojedyncze szkodniki, ale nie plagi.

Dwa w zeszłym roku zdechły całkiem. Tylko korzenie zostały. W ogóle to dziwny różanecznik. Jest nie wyższy niż pół metra. Jego pędy się pokładają, wznoszą do góry i ukorzeniają same. Ma ekspozycję typowo wschodnią. Ciemne liście i ewidentnie nie kwitnie od strony wschodniej. Ucieka do ściany domu. Najlepiej się zachowały pędy, które były pokryte grubym śniegiem (z chodnika i dachu). Te nieokryte trafiło lub nie zakwitły. To jedyny różanecznik, który kwitnie. Odnoszę wrażenie, że nienawidzi słońca do tego stopnia, że odwraca od niego liście, zwraca pędy ku zachodowi i włazi mi bezczelnie na chodnik. Na chodniku sobie radzi świetnie :)
Ukorzeniłam kiedyś jeden pęd i o nim zapomniałam (bo to było jakieś 5 lat temu, kiedy mieszkałam z teściami). Teraz to już osobny duży krzak. Pobrałam do doniczki taką sadzonkę z chodnika, która miała trochę korzonków i nawet próbowała zakwitnąć w doniczce.

Nie wiem, co mu dolega, może wysuszyło go w zimie wschodzące słońce. Usunęłam martwe wierzchołki, trochę jakby zaczął je grzyb jeść. Taki biały nalot się zrobił, pylący. Wszystko to wyprułam sekatorem bez litości. Podlewałam wodą, gdy ziemia była bardzo sucha. Ale podlewanie nie wpłynęło jakoś zdumiewająco :)

To jest jeden kłopot.

II
Są takie duże, długie obok cisów oraz obok ściany domu. Mają takie klapnięte liście i próbowały zakwitnąć, ale wiele pędów im schło. Są długie, wyciągnięte.
Są bledziutkie, jakby więdnące. Pąki były lekkie, próbowały się rozwinąć, w środku zawiązały się kwiatki (w niektórych), ale już z powrotem zaczęły się zapadać. Lepiły się bardzo i zaczęły pokrywać nalotem białawym. Te nierozwinięte wcale były twarde i trudno się urywały. Te lekko rozwinięte były suche.
Może za mało wody miały. Ale ponieważ wiele pąków z poprzednich lat pozostało na roślinie w postaci "korzuszków" podejrzewam, że zaraza wierzchołkowa też je dopadła, ale może nie plamistość?

III
Pomiędzy tymi z punktu II i obok tych z pkt I rosną błyszczące o liściach wzniesionych ku słońcu, ciemne. Te przy cisach są pokryte okropnymi plamami. Wszystkie miały stare pąki kwiatowe pokryte "korzuszkiem", takim puchem. Uważałam, żeby nie rozsypywać zarodników. Spaliłam. Zaczynało się od pączka kwiatowego i pędy zamiast zielonego był taki czerwonawy. Potem liście pokrywały się plamami i usychały.
Jak sobie radzę: wszystkie stare pędy i stare pąki kwiatowe usunęłam. Bardzo dokładnie. Całe wiadro pąków, stos gałęzi. Wygrabiłam ściółkę.
Niestety kilka pominęłam. W ciągu 4 tygodni tam, gdzie nie usunęłam chorego pąka rozwinął się grzyb na liściach (i nowych pąkach).
Kiedy stało się dla mnie jasne, że te różaneczniki nie zakwitną, usunęłam też tegoroczne pąki. Wszystkie :)
III a (9, 10)
Mało zarażone obiekty IIIa oskubałam z każdego zarażonego liścia (który miał choćby jedną plamkę). Teraz wyglądają prawie zdrowo. Ale pąki nie rozkwitły, zaczęły jakby pokrywać się korzuszkiem, w środku, po rozłupaniu, były chore, jakby zaczęły się rozkładać), ale ciężko było je odrywać. Nie były suche jak na nr II.
III b (2, 6, 7, 8)
Bardzo poplamione zostawiłam w spokoju, bo przecież nie mogłam go oskubać do jednego liścia. Nic by nie zostało. Czekam na nowe przyrosty, które leniwie się pojawiają. Nie opryskałam niczego jeszcze topsinem, bo jednak mi się wydaje, że to zaraza wierzchołkowa i wczoraj (czyli po 3 tygodniach od pierwszego oprysku) zastosowałam previcur.
Muszę ów topsin zakupić, bo przecież nie będę ryzykować, że jednak nie mam racji :P

IV (zdj. 4 i 11)
Jeden samotny obok garażu. Wygląda pięknie, rośnie w niemal zupełnym cieniu, dochodzi do niego dużo zachodzącego słońca. Zawsze kwitł jak wariat. TO chyba ten sam, co z punktu II. Ale nawet nie zawiązał pąków kwiatowych, bo cały jest pogryziony przez opuchlaki (ale czy na pewno?). Poza tym wygląda okej. Ale jest taki zwarty, niewysoki.

Są jeszcze obok azalie, co nie zrzucają liści, ale jakoś poza lekkim przebarwieniem na bordowo nic się nie działo i zakwitły.
Oczywiście zasiliłam nawozem do różaneczników (ale się nie rozpuścił po podlewaniu i kuleczki nadal są na ziemi i obawiam się, że się utlenią, powinnam była zasypać).

Może źle zrobiłam usuwając wszystkie pąki kwiatowe, ale z ręką na sercu muszę powiedzieć, że żaden nie był podobny do "zdrowego". Nie zależy mi na wyglądzie, tylko na ich zdrowiu, a ponieważ nie mam żadnych wiarygodnych historii wyleczenia takich roślin (bo jak ktoś już sobie poradzi, to olewa spisywanie zeznań).

Zobaczymy, co będzie. Kiedy wpisuję "zaraza wierzchołkowa pędów" w google grafika są jakieś bzdury i niemal na pierwszym miejscu moje zdjęcia (bzdury po raz drugi) :)
Ta zaraza wierzchołkowa pędów o której mówisz to być może jakaś Phytophthora, ale jaka to bez badań nikt ci nie powie
I na to teoretycznie jest Previcur.
Ponieważ wiele lat już tak rosną te roślinki (i kwitły), mam zamiar postępować ostrożnie. Trudno będzie im zaszkodzić. Mam nadzieję, że ten wątek będzie przydatny dla innych posiadaczy różaneczników :)
Niestety moje rozumowanie jest takie, że nawet po oprysku previcurem liści, które są porażone, substancja się nie wchłonie w martwą tkankę. W martwą korę, itd. Dlatego kluczem będzie usunięcie martwej tkanki z rośliny i przesadzenie w lepsze miejsce, z dala od gnojownika sąsiada, z dala od cisów, do bardziej słonecznego miejsca (ale nie zaryzykuję zarażenia sosen, dopóki rośliny nie będą zdrowe). Czy dobrze rozumuję?

A... i jeszcze jedno: jakaś kawka czy sroka mi podrzuciła orzecha i korzeń wrósł w jednego różanecznika. Drzewo urosło (podobno w rok) do wysokości 2,5 metra. Ale jakoś w to nie wierzę, myślę, że 2 lata to było :) A przez poprzednie 5 lat odbijał od korzenia (sądząc po podstawie pnia). U mnie orzechy przyrastają 70 cm rocznie, podczas gdy w lubeni (na iłach i iłołupkach) przyrastały nie więcej niż 2 cm :) Zastosować roundup (musiałabym kupić i wydać na to gówno kasę), czy spróbować przesadzić różanecznika (a zostawić orzecha, bo w sumie mi tam pasuje)?
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Tego nie masz, prawda? zdarza się starym rh viewtopic.php?p=2253375#p2253375
Mówisz o tym?
http://imageshack.us/photo/my-images/82 ... 40420.jpg/
Coś podobnego tez było. Ogólnie wszystkie pędy są bardzo kruche. Żadne nie wykazują oznak zgnilizny, utraty kory ani niczego takiego. Wszystkie suche, sypkie, kruche (poza pąkami). Liście urywają się łatwo (no nawet spadają bez pomocy).
Może przywiozę im trochę natury (końskiego obornika) już jutro i trochę pokarmię? Tylko chloroza na jednym różaneczniku jakoś mnie przed tym powstrzymuje.
Nie mam wprawnego oka, gatunki różaneczników się różnią między sobą. Patrzę na zdjęcia z forum i widzę inny pokrój liścia, wydaje mi się, że tego na pewno nie mam :) Że musi to być inna choroba. Nic mi nie pasuje.
Tylko te wierzchołki mnie zastanawiają. Czy grzyby wywołujące plamistość właśnie tak atakują?

Na koniec się będę śmiała, bo przesadzę w inne miejsce, przywiozę ziemię z lasu, opryskam previcurem, topsinem, rzucę siarczan żelaza, fosfor, obornik, usunę chore liście, wytępię/wyłapię opuchlaki i nie będę wiedziała, co pomogło i co było przyczyną.
Ale kolejna rzecz mnie zastanawia: nie znalazłam płytko pod ziemią larw opuchlaka. Ale dorosłego też nie złapałam.
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4108
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Nie. O to pytałam http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 3#p1908483

Przeczytałam wszystko bardzo uważnie. Zdęcia by się przydały każdego 'problemu' cały krzak z otoczeniem, gałęzie i detale, bo wyobraźni nie starcza i z krótkim opisem plisss.
Pęknięcia na łodygach rzecz normalna, jakieś mikroowady (czy jaja tych owadów)po zimie na liściach i pąkach też norma. 'Gołym' okiem możesaz nie zobaczyć. U mnie na wielu pąkach siedzą biedronki, u Ciebie mrówki. A to świadczy o tym, że stołówka jest otwarta. Jak zatrzęsienie to Mospilan. Opuchlaki nie muszą być, pisałam Tobie, że mogą działać inne małe chrząszcze.

Teraz te miotełki, czy jak to nazywasz. Kiedy kwiaty przekwitną, to zostaje uschnięty pędzel z nasiennikami. Obrywaj po kwitnieniu, bo w martwe części zawsze wchodzi jakiś grzyb jak wiesz. Tu mogą być jakieś groźna pleśnie i się rozłazić.
A tak w ogóle jaki masz plan, oprócz 'sprzątania'? Będziesz przesadzać, tworzyć nowe stanowisko?

AnyMusic ale jedna rzecz mnie uderzyła
AnyMusic pisze:U mnie orzechy przyrastają 70 cm rocznie
Orzechy, z tego co wiem, bardzo lubią zasadowe podłoże. Jakie pH, tak generalnie, mają u Ciebie gleby?
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Zrobię w chwili wolnego czasu jakieś sensowne zdjęcia.

Jeśli chodzi o miseczniki - to je mam również na cisach. Przeczytałam opinie, że najlepiej je pryskać początkiem lipca, jak rozejdą się larwy. Ale ktoś w innym dziale napisał, że teraz (koło połowy maja).
To, co widzę jest zielone i miękkie (zeszłoroczne są brązowe z czymś białym wewnątrz). Przypuszczam, że w zeszłym roku teściowa to opryskała (rozmawiałam z nią dzisiaj na ten temat).
Mało jest tych miseczników na cisach - to nie tak, że całe gałązki są zarażone. Nie obejrzałam wszystkich roślin, ale mimo wszystko nie sposób tego załatwić ręcznie.
Niskie różaneczniki też są porażone. Niektóre pędy całe się kleją, jakieś biedne muchy jak siądą, to już nie odlecą. Pryskać mospillanem teraz?
Nie. O to pytałam viewtopic.php?p=1908483#p1908483
Jeszcze dokładnie obejrzę, ale moje różaneczniki nie do końca tak wyglądają, jak to wkleiłaś. Szczególnie chodzi mi o fakt, że nie mają takich plam na zielonych przyrostach.
Może kwestia pory roku, nie mam zdjęć z listopada i nie mieszkałam tu w listopadzie. Ale nie ma niczego, co by wskazywało na jakiekolwiek gnicie. Nic nie gnije... Ani podstawa ani przyrosty. Chore liście łatwo odpadają.

A tak w ogóle jaki masz plan, oprócz 'sprzątania'? Będziesz przesadzać, tworzyć nowe stanowisko?
Nie wszystkie, ale te, które mogą mieć za mało słońca. Urosły mi bardzo sosny, przycięłam dolne gałęzie, że można pod nimi chodzić. Są tylko 3 sztuki, prawie cały czas jest pod nimi "prześwitujące słońce". Fajna pod nimi ziemia jest, z pewnością kwaśna.
Orzechy, z tego co wiem, bardzo lubią zasadowe podłoże. Jakie pH, tak generalnie, mają u Ciebie gleby?
Po roślinach, które fantastycznie rosną (kocimiętka, lawenda) gleba ma pH wysokie. Ale dobrze radzą sobie róże (wymienione podłoże), świetnie rosną magnolie (a też wolą kwaśną glebę). Nie mierzyłam nigdy pH, ale na stanowiskach zajmowanych przez różaneczniki, wrzośce, czy horntensje podłoże było wymieniane (przypuszczam, że na więcej niż pół metra) przez firmę. Ściółkowane korą sosnową (drobną) i regularnie nawożone "nawozem do rododendronów". Tak samo było robione stanowisko dla borówek i fantastycznie owocują i nie chorują. To było akurat pilnowane. Myślę, że źródłem chorób są pechowo szkodniki od innych roślin + cisy, które przyrosły i zrobiły cień. Jest też możliwe, że te różaneczniki grzyba miały od posadzenia...
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Stanowisko obok cisów: jest to opisana przeze mnie grupa chora na grzyba i grupa ze zwijającymi się, suchymi liśćmi, lepiącymi pąkami i lepiącymi się przyrostami. Zauważyłam, że różaneczniki i błyszczących liściach, owalnych w kształcie chorują na grzyba. Na zdjęciach są pąki, ale obecnie już oberwane. Natomiast druga grupa o liściach podłużnych, nie błyszczących, oklapniętych ma lepiste pąki kwiatowe i lepiste przyrosty. One częściowo zakwitły (pąki wydawały się rokować, więc zostawiłam). Podlałam mocno wodą i pomogło (albo mi się tak wydaje).
ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

Różanecznik, który w zeszłym roku nie zawiązał pąków kwiatowych. Wygląda bardzo zdrowo nie licząc pogryzień przez opuchlaka. Wydaje mi się, że powinnam go przesadzić w bardziej słoneczne miejsce.
Obrazek

To stanowisko wydaje mi się najlepsze dla różaneczników w całym moim ogrodzie (15 arów). Zdjęcie zostało zrobione w maju o godzinie 9 rano.
Obrazek

Strona północna domu. Różaneczniki dostają trochę wschodniego i zachodniego światła. Tutaj gatunek "lepisty", któremu zdecydowanie przypadło do gustu moje posprzątanie i nawóz do różaneczników w kwietniu. Ogólnie wygląda kiepsko (szczególnie te spróchniałe stare gałęzie). To mnie właśnie martwi. Ostatnio kilka razy go podlewałam i jakby pomogło. Jest strasznie suchy (takie mam wrażenie, że liście są cienkie, papierowate, zupełnie nie mięsiste i łatwo je oderwać).
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Również z tej samej strony domu, okaz o błyszczących liściach. Wszystkie pąki zaatakowane przez grzyba (i tak od kilku lat), przy czym od jakichś dwóch lat nie udało mu się zakwitnąć. Po moich zabiegach oczyszczających wygląda w miare zdrowo, mało grzyba widać. Liście się błyszczą, itd. To ta sama odmiana, co zaatakowana poważnie grzybem na zdjęciach na górze.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Na pierwszym miejscu w głębi, taki wysoki. W podobnym stanie (ta sama odmiana) jest też inny różanecznik obok świerków. Dostaje fajne światło, ale grzyb też go potraktował. Dostaje światło wschodnie i dużo południowego - chwilami bezpośrednio, ale głównie prześwitujące. Wiem, że na nim grzyba już nie widać, ale wszystkie pąki oberwałam (a były brzydkie). Jakby trochę chlorozę po nim widać (ale nawóz do różaneczników już im sypnęłam, tylko pewnie na efekty trzeba poczekać).
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Tak wyglądał jakiś czas temu:
Obrazek Obrazek

Grupa miniaturek płożących, którym zima i szkodniki (miseczniki i coś jeszcze) dały się we znaki. Wełnowce od spodu liści, takie białe wrzecionowate. Nie dysponuję funkcją makro w telefonie, więc nie da się zrobić zbliżeń. Wśród nich na drugim zdjęciu azalia. Dobrze zniosła zimę, zakwitła nawet znośnie. Trochę pomarańczowe ma niektóre liście, ale ogólnie nie zauważyłam, żeby coś jej dolegało.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Mam jeszcze dwa inne różaneczniki, ale to jakieś miniaturki. Dziwne strasznie, wyciągnięte, rosną w pełnym słońcu i dziwna sprawa, bo dopiero zawiązały pąki kwiatowe. Nie w zeszłym roku, ale teraz. Kwitną spod liści, których mają bardzo mało. Może to azalie? Na metce stoi, że rododendron. Muszę poszukać, jaka to odmiana. Muszę je też przesadzić do wrzosów, bo moja teściowa je skomponowała z lawendą, a przecież to pomysł zupełnie od czapy ze względu na wymagania glebowe. Zresztą róże też posadziła obok lawendy, bo w gazecie tak pokazali, że będzie ładnie. W moim odczuciu się gryzie :)

Nie mogłam się powstrzymać i pochwalę się, jak ładnie rosną u mnie magnolie:
Obrazek

Jestem raczej takim użytkownikiem forum, który wysysa z niego soki :) tzn. od dawna czytam, ale wypowiadam się po raz pierwszy :)
kachat
200p
200p
Posty: 411
Od: 13 cze 2012, o 17:49
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Ale masz śmieszny domek :D Taki trochę jak z bajki, w angielskim stylu (przynajmniej tak mi się kojarzy :)) Pięknie by wyglądał cały obrośnięty różami, tak aż po dach, mmmmm... ;:173 ;:oj
Gila
30p - Uzależniam się...
30p - Uzależniam się...
Posty: 43
Od: 15 maja 2013, o 22:15
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Rododendrony potrzebują kwaśnego podłoża, wilgotnego i rozproszonego światła. Nie mogą być posadzone za głęboko są płytko korzeniące się [ na okres zimy zabezpieczamy korzenie kopczykami z ziemi, które muszą być rozgarnięte na wiosnę, A pod krzew dajemy korę [zabezpiecza przed wysychaniem podłoża] opryski od grzyba raz w miesiącu i owadów ssących również, zasilam tylko na wiosnę, a wyglądają tak



Obrazek

Róże natomiast potrzebują słońca i przewiewnego miejsca [ściana wschodnia i zachodnia] mowa o róży pnącej, a lawenda jak najbardziej jako towarzyszka wskazana i polecana ja sadzę jeszcze czosnek polecam.Róże rabatowe, wielokwiatowe i cała reszta, również słońce ,lawenda i czosnek pozdrawiam Gila
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

:) Właśnie w takim stylu dom miał być. To nie jest miejsce na reklamę, ale myślę, że nią nie będzie jeśli przyznam, że wygląd domu jest dla mnie ważny, bo właśnie domy projektuję. Przychodzą do mnie ludzie i chcę, żeby miejsce, gdzie mieszkam i pracuję robiło na nich pozytywne wrażenie. Muszę jeszcze chyba całe auto kory skądś kupić :)

Obrośnięty różami też miał być :) Ale po pierwsze strasznie skoczki atakują i zjadają róże (bardziej te dzikie odmiany, właściwie tych wynalazków rabatowych nie ruszają). Ale ogólnie róże tu nie chcą zdrowo rosnąć :) Co nie zmienia faktu, że zarówno przy tarasie z tyłu jest róża pnąca (nie chce się piąć), mam też taki łuczek drewniany z dwoma różami, które miały być pnące (tak już 10 sztuk niby pnących przesadzała moja teściowa moimi rękami w inne miejsce). Róże "zadarniające", róże nazywane przeze mnie "ogromnymi", bo są większe . No i cała rabata chyba 30 róż poprzerastanych trzmieliną. Śmiesznie to wygląda na wiosnę - róż nie ma, a trzmielina szaleje. A potem jest zmiana, T. robi tylko tło. Aczkolwiek chyba wolałabym bez T. Robi dobrą robotę wiosną, ale w tech chwili wygląda to na chaos.

Właściwie jedynie z trawnikiem powoli dochodzę końca. Najpierw elektryczne pazury, czyli wertykulator (działa też jako glebogryzarka z innymi zębami). Zastosowałam z niemałym sukcesem niedrogą mieszankę Chwastox Trio 1l +Starane 30ml. Mam działkę 15 arów, z czego połowę trawnika. Zużyłam może 1/3 oprysku. Podlewałam trawę przez te 3/4 maja, kiedy nie było deszczu i efekty są. Był wymizerowany. Szkoda, że zdjęć nie robiłam. Tuż przed deszczami skosiliśmy i podsypaliśmy nawozem do trawników (ale o wiele mniej niż zaleca się). Jestem zachwycona, chociaż miesiąc temu myślałam, że będzie trzeba to wszystko zdzierać (trawy zdawało się być mniej niż chwastów). Jeszcze raz go wyszczotkuję i powtórzę oprysk - będzie ok.
Rododendrony potrzebują kwaśnego podłoża, wilgotnego i rozproszonego światła. Nie mogą być posadzone za głęboko są płytko korzeniące się [ na okres zimy zabezpieczamy korzenie kopczykami z ziemi, które muszą być rozgarnięte na wiosnę, A pod krzew dajemy korę [zabezpiecza przed wysychaniem podłoża]
Te wszystkie warunki mam spełnione. Korę muszę uzupełnić, bo wygrabiłam i spaliłam. Na razie kory nie będzie, aż grzyba się nie pozbędę. Muszę zdecydowanie nawóz z żelazem zastosować... Może za wiele chcę od moich różaneczników :) Oprysk na grzyba też muszę Topsinem zrobić (cały czas to powtarzam, ale deszcz pada)... Czosnek też rośnie z różami. Dwa różaneczniki ślicznie zakwitły, ale ich liście i przyrosty pozostawiają wiele do życzenia.
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=43&t=35605

Ja się głowię, co to za grzyb je moje różaneczniki, ale teraz dochodzę do wniosku, że to niedobór fosforu!
Problemy z pąkami kwiatowymi i liście. Dopiero dzisiaj przybrały takie zabarwienie jak na zdjęciach.
Doradźcie preparat: superfosat będzie ok? Nie zawiera chloru.
A na chlorozę siarczan żelaza (antymech), a do zakwaszenia dodatkowo siarczan amonu? Czy jak siarczan żelaza zastosuję, to już sobie siarczan amonu darować?

Dodam, że nie badałam pH, ale stanowisko było zawsze zadbane pod względem materii organicznej (kora), specjalnie przygotowane wiele lat temu i rosną w towarzystwie roślin iglastych.
Awatar użytkownika
janhel41
200p
200p
Posty: 364
Od: 29 kwie 2008, o 15:21
Lokalizacja: Skierniewice

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Znalazłem w internecie ciekawy artykuł "Chore azalie i różaneczniki" może się przyda,warto się z nim zapoznać.
http://www.e-ogrody.pl/Ogrody/1,113802, ... zniki.html
kachat
200p
200p
Posty: 411
Od: 13 cze 2012, o 17:49
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

AnyMusic, domek cudny nawet i bez róż, ale jakby tak był cały schowany pod nimi to bym padła z zachwytu ;:oj Moze poprobuj z innymi różami..? Ja ostatnio sporo o nich czytałam i pojecia nie miałam, że jest tyle odmian - do słońca, do cienia, mrozoodporne do -40 st. :shock: Jest w czym wybierać :) Tylko ziemi im dobrej dać, i sie moze jakies odpowiednie dla was róże znajdą :)

Co do trawnika, to podziwiam - my sie poddalismy i mamy teraz piekny trawnik z koniczyny :lol: Gdzieniegdzie wyrosly bratki o wielkich kwiatach (takie jak w sklepach, a one u nas dziko gdzie popadnie :shock: ), gdzieniegdzie różne żółte i fioletowe kwiatuszki, i jest git 8-)

jeśli chodzi o różanecznik, to ci nie pomoge, bo sama mam problemy :( Nie wiem, czy juz wykopywac i palic moje krzaki, czy czyms podlac, czy co... Na razie żyją, jeden gorzej drugi lepiej, ale widac, ze COŚ im jest... Tylko kurcze co :? W najwiekszym sklepie ogrodniczym w okolicy oczywiscie zrobili tępe spojrzenie a potem udawali, że mnie nie widzą, gdy sie dopytywałam z gałązką w reku, co to na niej jest i czym to leczyć... :evil:
Awatar użytkownika
asprokol
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1892
Od: 1 cze 2012, o 21:53
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: południowa wielkopolska

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Gila pisze:Rododendrony potrzebują kwaśnego podłoża, wilgotnego i rozproszonego światła. Nie mogą być posadzone za głęboko są płytko korzeniące się [ na okres zimy zabezpieczamy korzenie kopczykami z ziemi, które muszą być rozgarnięte na wiosnę, A pod krzew dajemy korę [zabezpiecza przed wysychaniem podłoża] opryski od grzyba raz w miesiącu i owadów ssących również, zasilam tylko na wiosnę, a wyglądają tak



Obrazek
piękne bonsai ;)
Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Moja wizytówka - zapraszam
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Moze poprobuj z innymi różami..? Ja ostatnio sporo o nich czytałam i pojecia nie miałam, że jest tyle odmian - do słońca, do cienia, mrozoodporne do -40 st. :shock: Jest w czym wybierać :) Tylko ziemi im dobrej dać, i sie moze jakies odpowiednie dla was róże znajdą
Opryskałam róże tydzień temu na skoczka mospillanem i jak na komendę zaczęły wszystkie kwitnąć lub szaleć. Deszcz im pewnie też trochę pomógł. Nie jest źle :)
Myślę, że za rok poznam ten ogród dokładnie i już go wyczuję. Na razie tylko leczę, a potem zacznę kształtować. Na razie mało mam czasu i jeszcze trochę chwastów na rabatach.
jeśli chodzi o różanecznik, to ci nie pomoge, bo sama mam problemy :( Nie wiem, czy już wykopywac i palic moje krzaki, czy czyms podlac, czy co... Na razie żyją, jeden gorzej drugi lepiej, ale widac, ze COŚ im jest... Tylko kurcze co :? W najwiekszym sklepie ogrodniczym w okolicy oczywiscie zrobili tępe spojrzenie a potem udawali, że mnie nie widzą, gdy sie dopytywałam z gałązką w reku, co to na niej jest i czym to leczyć... :evil:
kachat, a pisałaś o tym na forum? Może znajdę wspólny mianownik?

janhel41 - dzięki, poczytam.
Zablokowany

Wróć do „Rhododendrony i azalie”