Coś mi dzwoni, że Sweet Marmande to lubiana Adora, z której wyprowadzono Primorę - malutki befsztyk sprzedawany na tackach w lidlu. I o ile Primora w pokoleniu f2 rosnąć ani żyć za żadne skarby nie chce, tak Adora jak na razie na sześć krzaków wydała tylko jeden z owocem śliwkowym, a pozostałe to były śliczne befsztyki, około 85 dni z bardzo długimi międzywięźlami.
Takie znalazłam zdjęcie Sweet Marmande. W f2 stracił trochę na kolorze, ale był przepyszny, tylko musiał niemal przejrzeć i być miekki - zerwany wybarwiony twardy był kiepski i wyraźnie niedojrzały.

Takie pytanie jeszcze mam - gdybyście mieli wybierać między Rebelpikiem a Sakiewką Chudziaka, który byście uprawiali?











