Witaj.
Przejrzałam watek i ze zdumieniem widzę, że choroba różyczkowa u Ciebie postępuje.
No ale skoro takie rosomanes jak Jadzia i Ela dopadły Cię na wystawie, to już nie wypuszczą.
Róże masz piękne a ilość pąków świadczy o trosce jaką je z żonką darzycie.
Cięcie w tym roku nie tylko u Ciebie jest potężne, u mnie też wiele róż będzie zaczynało od zera, albo prawie.
Tylko historyczne dały radę, reszta bardzo różnie.
Rhodki wypadają jeden po drugim, chyba miejskie klimaty im nie służą.
No a grill.....wierzę, że jest bardzo przydatny w czasie pobytu na działce.
Miło było poczytać o twojej hacjendzie, pogodnych Świąt.
