Aniu metoda domowego wędzenia w woku polega na...wyciągnięciu z czeluści kuchennych woka ( z braku laku może być chyba inny garnek, byle z grubym dnem, takim kilkuwarstwowym).
Na dno trzeba nasypać trocin z drzewa liściastego. Do tego wedle upodobania kubków smakowych można dorzucić: ziele angielskie,
listki laurowe, herbatę liściastą ( daje bardzo fajny aromat). Wiem od innych, że trociny zastępują samą herbatą liściastą zmieszaną z przyprawami.
Mięsko przygotowane dzień wcześniej ( przyprawione papryką, vegetą, czosnkiem itp i kilkoma kroplami oliwy) ładujemy do siatki lub obwiązujemy sznurkiem, żeby przybrało postać walca, i mocujemy do garnka lub woka.
W moim przypadku pod uchwyty woka podczepiłam patyki do szaszłyków, z przymocowanymi końcówkami sznurkowej siatki.
Kiedy konstrukcja jest gotowa stawiamy na gazie. Trzeba wyczuć "ilość" gazu. Trociny z przyprawami umiejscowione na dnie woka powinny się lekko tlić, wydzielając przyjemną woń. Wędziłam 2 razy po 1,5 godziny, czekając aż zupełnie ostygnie. Woka przykrywam pokrywką, aby zachować aromat i wilgotność mięsa. Użyłam ze względów dietetycznych piersi z indyka, ale już wiem że każde inne przyzwoite mięso będzie równie smaczne, a przede wszystkim własnoręcznie uwędzone w domu... to dla tych, którzy nie mają dostępu do "wędzoka".
W ten sam sposób wędziłam ostre papryczki, które potem zmiksowane z koncentratem pomidorowym, czosnkiem, solą i oliwą są wspaniałą przyprawą do wykorzystania w zimowe wieczory i bazą do pikantnych kanapek...
Agnes, też mam problem z przestrzennością na parapetach, na których królują storczyki....
Noszę się z zamiarem podwieszenia pod sufit części kolekcji... tylko kto to będzie ściągał do kąpieli
Ale z drugiej strony zrobiłoby się miejsce na moje nowe zachcianki
