
Dzisiaj zajęłam się przygotowaniem nasion z Kiwano... obiecałam kilka osobom, w pierwszej kolejności na Śląsk - Piotruś o Tobie pamiętam


Halinko

W tym roku owoce moich dziwaków są nietrwałe bo podmarzły, nie było mnie w domu jak pierwsze przymrozki zawitały, dużo trafiło na kompostownik. W ubiegłym roku do lutego moje Kiwano trzymały się dzielnie a ich zapach unosił się po całej kuchni.
Tadziu

Misiu

Ulka

Kiwanou mnie rośnie...hi,hi,hi - już od kilku lat... w pierwszym roku sadziłam wcześnie do pojemników jak ogórki szklarniowe i chuchałam żeby zakwitły a one nic tylko rosły bujnie... ze złości chciałam ich nawet wyrzucić z tunelu bo dwa sąsiednie zwykłe ogórki już nam się przejadły... no i gdy z nożem wybrałam się na ich zagładę ujrzałam kwiaty na moich czterech krzakach- zostały założyłam im sznurki i prowadziłam bo krzaczyska rosły.
Zebrałam nasiona obdzielając znajomych a w kolejnym roku zasiałam już rządek w kwietniu tak jak ogórki i przekryłam agro-włókniną aż do wschodów.
Kiwano ma bardzo późno kwiaty - pierwsze pokazują się dopiero jak ogórki mamy już w słojach owoce w sierpniu nadają się do spożycia. Nasiona zaprawiam przed posadzeniem, krzaki nie chorują, w rzędy wkładam patyki po których krzaki Kiwano się spinają.
Gdy kiwano na dobre owocuje to praktycznie jest już po sezonie ogórkowym.
Zosiu - zwkwiat - Dziękuję za miłe słowa.

Jeśli podasz adres na P.W. prześlę Ci też nasionka Kiwano. Pozdrawiam.
Jadziuś

Zdrówko to lepiej nie wspominać... bo 16 znowuż jadę do szpitala na kilka dni.
Moniś Kochana

Co mam powiedzieć - pomilczmy... bo to najlepsze lekarstwo nawet na chorobę.
Aster płożący nie boi się mrozów i kwitnie u mnie okazale.
Spróbuję zadzwonić do Ciebie jutro.
Zdrówka i całuski dla P

Zosiu -sangwinaria dziękuję
