Witajcie w piękny, mokry, mglisty, zimny wtoreczek
Taka wspaniała pogoda nie odpuszcza i trwa dzielnie już drugi tydzień Lucynko - w takim razie pozostaje mi tylko "ruszyć na siew"!

Iguś - energii małam dużo, tylko przerw w deszczu mało

Martuś - Witaj!
Ewelinko - Fajna praca, ale głównie siedząca, czyli grozba hemoroidów jest poważna

Kasiu - Z jednej strony chciałabym mieć już wszystko wyrośnięte i bujne, ale z drugiej strony te zakupy są takie wciagajace
Wiosną najbardziej przeraża mnie wyszarpywanie pniaków po tujach i kopanie szamba
Reszta będzie przyjemnością 
Wandziu - Witaj!

Agniesiu - Miło mi
Najazdy i buszowanie po forumowych ogrodach powiadasz? 
Marysiu - Zakupy to moja słabość
Oj delikatny jest mój Lariusz. Szczególnie gastrycznie chyba Weekend za nami. Wiało, lało... Nie uwierzę już żadnym prognozom wciskającym mi, że słońce na horyzoncie się narysuje!
W niedzielę w szaleńczym tempie działaliśmy z małżem na działeczce, bo było małe okno pogodowe ( bez perwersji oczywiście, chmury wisiały, ale nie kapało) On biegał z grabiami, ja z łopatą i taczką Tymczasem uchwycone w biegu.
Wymemłana róża listopadowa

Ciekawe, jest to, że wbrew wszelkim radom o przesadzaniu róż, przeniosłam ją taką niknącą spod świerczka ( czemu tam była upchnięta - nie wiem). Jak się otrznąsnęła, to nawet zakwitła
I krzaczek, który małż w szale wycinania zgolił w sierpniu do zera, a on uparty odbił i wyglądał tak w niedzielę. Powiecie mi - co to?


Pozytywnie jest to, że deszcz zmusił mnie i Stasia do zakończenia projektu o kryptonimie "Układ Słoneczny"

3majcie kciuki, aby dziś na działce mnie nie zmoczyło












































