Irenko - Ty to jednak rozumiesz człowieka

Dwa dni świąt spędziłam poza domem zostawiając go w totalnym bałaganie i z brudnymi oknami. Nawet firanek w nich nie było

Za to ile oszczędności! Nie kupowałam żadnych ozdób świątecznych,żadnych kwiatów do wazonu... O ile tańsze może być życie! Całe szczęście, że mamuśka zechciała dla całejmojej rodzinki przygotować święta. Biedaczka tak się narobiła, że dziś nie może się ruszać. Oczywiście, że pomagałam mamie w przygotowaniach ,ale dla schorowane 80-latki, to i tak spory problem. Wolałabym wyjechać do jakiegoś hotelu,ale mamy samej nie zostawię, a ona na wyjazd się nie godzi. Następny remont zaplanuję jednak inaczej. W Wielką sobotę przycięłam kilka róż, bo nawet u święconki nie byliśmy. W zastawionych szafach pozostały serwetki i koszyczek, więc pierwszy raz mogłam coś porobić w ogrodzie.
Jadziu - tak jak poradziłaś oszczędziłam część pędów

. Dziś od rana do późnego popołudnia cięłam róże (końca nie widać!). Straty jak pisałam wcześniej są, ale dzięki poradom , łatwiej mi było podjąć decyzję o radykalnym cięciu, bo jak piszesz Ty i inne dziewczyny róże zwyczajnie odbiją. Na pewno jednak ( choć chyba nic nie jest
na pewno) cięłam dużo niżej niż w ubiegłym roku. Pewnie zakwitną nieco później i może nie osiągną takich wymiarów, jak miały. Ale to nic.
U Fresji nie mam dużych pędów ,więc radykalne cięcie jej nie grozi!

Mam tylko 1 różę, która nie powtarza,ale ona była wsadzona do ziemi jesienią,więc nie mam czego w ogóle u niej ciąć - to Constance Spry.
Ewuś - za życzenia dziękuję. Ten rok jest inny od wszystkich. Pierwszy raz dzieciaki nie biegały po ogrodzie w poszukiwaniu "zajączka" . Michał to już dorosły mężczyzna, Kasia - dorosła kobieta! A Zosia? To 13-latka, która choć jeszcze dziecko, bardzo stara się naśladować rodzeństwo i już jest"
przecież za duża", by szukać słodyczy na drzewie i pod krzaczkiem. Dziewczynki chętnie jednak przyjęły mały zastrzyk gotówki ( no dobra, syn niczego już nie dostał

). Jak będą wnuki - wrócimy do kultywowania tradycji, sama wiesz, jak to jest
Dorotko - róze rzeczywiście mam mocno przemarznięte, pewnie kilka wypadnie, ale w donicach już czekają nowe

Myślę sobie, że dzięki mocnemu cięciu lepiej się rozkrzewią u dołu. Jak wiesz, w ubiegłym roku eksperymentalnie cięłam je raczej wyżej i choć pięknie i szybko kwitły, to od dołu miały mniej pędów niż mieć by mogły. Nie przycięłam jeszcze Abrahama, drży mi ręka i boję się, czy odbije, szczególnie jeden z nich, który ma tylko dwa grube i już zdrewniałe pędy.
2017
