U mnie też liścienie miały problem z wyjściem z łupinki Zwłaszcza te co dosiałam później. Większość została w czapeczkach, gdzie się dało to wydobyłam, ale część padła.
Nie zastanawiając się długo kolejne nasiona namoczyłam porządnie i dopiero posiałam nakrywając posiane miejsce przezroczystym kubeczkiem Jutro sprawdzę jaki efekt, bo nie mam ich w domu.
W takim razie mam zagwozdkę z rudym, skoro jest więcej ziemniaczanych liści. Musiało mi się jedno nasiono zamieszać do towarowych pomidorów i teraz nie mam pewności z jakiej krzyżówki ten pomidor pochodzi. Da się to ustalić na podstawie wyglądu owoców jakie będziecie zbierać. Jak wcześniej pisał Gunnar, ziemniaczane z zebranych nasion będą już powtarzać, regularne będą jeszcze zmienne.
Malinowe Smoniki z numeru 36 samokończące będą już powtarzać, wysokie jeszcze nie.
Mix 137 zawiera małe i duże, okrągłe i spłaszczone. Nie mogłam się zdecydować jakie wybrać do dalszego rozmnażania, wiec je wymieszałam. Ten z 3 liścieniami prawdopodobnie będzie chciał rosnąć na 3 pędy i będzie miał spłaszczone owoce. Jest szansa na mięsistą zebrę w typie malinowego pomidora. Mam nadzieję, że taka się uda.
ida74 pisze:Pod koniec tygodnia będą gotowe do pikowania ,a pod koniec kwietnia wylądują w gruncie .Amana orange jak zwykle oporny
Ja swoje pikowałem w miniony piątek - sianie były 07.03.11 z tym że moje siewki w zasadzie miały zaczątek liścia właściwego. Czyżbym zrobił to za wcześnie
Zenon ostatnio są tu propagowane dwie "szkoły" odnośnie terminu pikowania, ja to robię tradycyjnie - mniej więcej w fazie 2 - 3 liści właściwych, choć zdarzyło mi się też pikować spóźnialskie osobniki bez liści właściwych i też urosły normalnie
Hmm czyli rudy może okazać się niespodzianką. Ja mam posiane tylko trzy sztuki po dwa nasionka, ale posadzę cokolwiek wyrośnie.
A u mnie rano pokazał się pierwszy pomidor - nr 135 (zebra z dziubkiem) Niestety także w "kasku"..
Suppa pisze:A u mnie rano pokazał się pierwszy pomidor - ... Niestety także w "kasku"..
Z tymi "kaskami" to jakaś plaga w tym roku... Jak już wspominałam dosiewałam po kilka nasionek odmian , które mi słabiej wzeszły i niemal wszystkie na straty. Jutro sprawdzę czy namoczenie przed siewem pomogło. Jeśli tak, to już zawsze będę moczyć.
Duży odsetek siewek z łupinami nasiennymi to może byc efekt zbyt szybkiego kiełkowania/ temperatura, głębokość siewu/ lub niskiej wilgotniści powietrza w otoczeniu siewek .Łupina nasienna nie zdąży dostatecznie nasiąknąć wodą.
Zenon pisze:Ja swoje pikowałem w miniony piątek - sianie były 07.03.11 z tym że moje siewki w zasadzie miały zaczątek liścia właściwego. Czyżbym zrobił to za wcześnie
Wiele osób ma tu w tym względzie watpliwości. Wyjaśnijmy to sobie raz na zawsze. Im wieksza część nadziemna, tym większa powierzchnia parowania wody z rośliny. Przesadzając uszkadza sie korzenie. Liscie nie traca zdolnosci parowania wody, natomiast uszkodzone korzenie pobieraja jej mniej z podloża. .W przypadku pomidora moment właściwy do pikowania to jest moment rozłożenia liścieni. Wtedy roślina cierpi najmniej z powodu przesadzenia. No i siewki nam nie wybiegają za bardzo. Wybiegniecie siewek ma póżniej wpływ na owocowanie
Muszę stwierdzić, że Kozulki wykiełkowały bardzo dobrze część z nich miała łupinki ale namoczone ładnie zeszły z liścieni. Przychylam się do opinii forumowicz - wszystko zależy od wilgotności itd.
Z pozostałymi trochę gorzej ale i tak będę rozdawała na prawo i na lewo.
Ja nie mam wątpliwości, rośliny się pikuje gdy wytworzy ona co najmniej dwa liście właściwe, co najmniej, ale i można później. Zależy to od tego czy siewki w posianym naczyniu mają dość miejsca na dalsze przebywanie w tym naczyniu i czy mają dostęp do światła.
Nasiona wysiewa się do pojemnika odpowiednio wielkiego do ilości nasion które mamy jednorazowo wysiać. Należy założyć że dla jednego nasiona należy przeznaczyć nie mniej niż jeden centymetr kwadratowy. W torebkach z nasionami jest zazwyczaj od20 do 40 nasion i by posiać te nasiona jednorazowo trzeba znaleźć dla nich naczynie o powierzchni od 20 d0 40 cm kwadratowych.
Wysiew większej ilości nasion do mniejszego naczynia jest podstawowym błędem jakie na samym początku zazwyczaj popełniają początkujący ogrodnicy. Można zastosować większe naczynie ale nigdy mniejsze. Wysianie za dużo nasion w za małym naczyniu powoduje splątanie korzonków w ziemi oraz ,zaraz po wschodach wybiegnięcie roślin w walce roślin o dostęp do światła.
Wysianie optymalnej ilości nasion do odpowiedniej wielkości naczynia skutkuje właściwym wzrostem siewek gdyż wszystkie mają łatwy dostęp do do światła. Mając w dyspozycji ograniczoną ilość miejsca dostatecznie oświetlonego światłem dziennym ( konkretnie chodzi o miejsca na parapetach okiennych), musimy tak działać by każda z naszych roślin miała jak najwięcej światła.
Łatwy dostęp do światła naszych roślin kończy się gdy zaczynamy pikować nasze rośliny. Gdy nasze rośliny rosły w 3- 5 czy nawet więcej naczyniach, nie mieliśmy problemu z dostępem naszych roślin do światła, problem zaczyna się gdy na parapetach pojawia się setka czy więcej doniczek i na parapetach zaczyna brakować miejsca. Wtedy to wielu z nas wystawia przy parapetach deski do prasowania, czy suszarki i zamienia je na tymczasowe parapety.
Wtedy to pojawia się się problem wybiegania roślin, gdyż te rośliny rosnące jak by w drugim rzędzie też ciągną ku światłu powodując ich wybieganie.
Istotnym czynnikiem wybiegnięcia roślin jest również temperatura w jakiej one się znajdują.
Jeżeli "pokojowa" temperatura sprzyja szybkim wschodom roślin i początkom ich wzrostu, to już dalsze przebywanie tych roślin w "pokojowej" temperaturze i o małej wilgotności jest niekorzystne dla ich wzrostu, co ma również wpływ na wybiegnięcie roślin.
Pikując rośliny, nie robimy tak że wyciągamy roślinę z ziemi, by ją posadzić ponownie, lecz jakimś narzędziem (np; widelcem) podważamy i zruszamy ziemię i dopiero wtedy delikatnie wyjmujemy roślinkę z całym systemem korzeniowym i z takim systemem korzeniowym również sadzimy w nowym miejscu.
Podstawowym warunkiem by decydować się na przepikowanie roślin jest dostęp poszczególnych roślin do światła i pokarmu, jeżeli rośliny zabierają sobie światłu i zaczynają konkurować o pokarm to wtedy należy je przepikować, wcześniej można ale nie musowo.
Podczas przepikowania, mimo podważania ziemi jednak dochodzi do uszkodzenia korzonków , zwłaszcza tych korzeni włośnikowych. Przepikowanie siewki we wczesnej fazie wzrostu ( gdy nie ma jeszcze liści właściwych) jest ryzykowne gdyż przerwanie chociaż jednego z niewielu korzonków włośnikowych może powodować utratę rośliny.
Zniszczenie jednego czy kilku korzonków włośnikowych gdy siewka już wytworzyła wiele korzonków zwykłych i włośnikowych nie jest żadnym niebezpieczeństwem dla pikowanej rośliny.
Obserwacja roślin pozwoliła naszym przodkom na stwierdzenie że o tym że roślina wytworzyła już dostateczną liczbę korzonków i można je przepikować , świadczy wytworzenie przez roślinę co najmniej parę liści właściwych.
Mając w dyspozycji niewielką ilość miejsca gdzie dociera światło dzienne w mieszkaniu , nie ma najmniejszego powodu się śpieszyć z przepikowanie roślin ( pod warunkiem że naczynie do którego wysiano nasiona jest proporcjonalne do liczby wysianych nasion), gdyż wtedy , w wyniku zajmowanego przez naczynia ( w których rosną rośliny) miejsca ,ilość dostatecznie oświetlonego miejsca nie pozwala nam na dostarczenie każdej z naszych roślin odpowiedniej ilości światła.
Nie ma żadnego związku przyczynowego pomiędzy wybiegnięciem roślin, a oczekiwaniem na pokazanie się u siewek co najmniej dwu liści właściwych, oczywiście jeżeli wysiane zostało odpowiednią ilość nasion ,do odpowiednio dużego ( powierzchniowo) naczynia.
Pojawienie się liści właściwych jest tylko sygnałem na możliwość przepikowania roślin gdyż to one sygnalizują że korzenie tych roślin są już gotowe do przesadzenia.
Moja wypowiedź nie jest dyskusją z forumowicz, znam jego wypowiedź na ten temat, szanuję ją , chociaż się z nią nie zgadzam.
Jest po prostu drugą drogą jaką można kroczyć przy uprawie roślin od siewu do sadzonki gotowej do posadzenia na stałe miejsce. Kto , jaki sposób wybierze ,jest jego prawem wyboru.
I to jest prawda, że każdy sobie wybiera taki sposób produkcji sadzonek, jaki uzna za właściwy. Ja od zawsze pikowałem pomidory po rozłożeniu liścieni i uważam, że taki sposób jest dla mnie odpowiedni. Uważam równiez, że dla początkujących działkowców jest on najbardziej zręczny poniewaz nie wymaga utzymywania ostrego rygoru oświetlenia i temperatury. Oczekiwanie zas na liście właściwe bez kontroli natężenia światła, temperatury i wilgotności prowadzi właśnie do obrazków jakie tu często widzimy tj. wątłych, wybiegnietych siewek. To nie jest polemika z Tadeuszem. Staram sie racjonalnie podchodzic do tematu.
Właśnie forumowicz, w warunkach domowych nie ma możliwości kontrolowania skutecznego temperatury, światła. Jak obniżymy dużo temperaturę w mieszkaniu to pomidorom jest dobrze ale nam jest zimno i na dłuższą metę jest to uciążliwe dla nas.
Ja pikowalam kapustę pekińską w fazie liścieni i żadnych strat w siewkach nie było, za to w krótkim czasie zamiast wybiegać to zaczęła wypuszczać liście właściwe, rozsada siedzi przy ziemi a nie balansuje na cienkiej nóżce jak się to zazwyczaj zdarza.
Pisał tu ktoś, że popikował pomidorki w fazie liścieni i mu padają , może były pikowane bez bryłki ziemi.
Czytałm tu na forum ,że można gdzieś w internecie przeczytać alerty o chorobach ,które w danej chwili atakuja np,pomidory.Czy móg by mi ktos podać adres tej strony?Albo gdzie szukać tych informacji?
Asia