Basiu,szkoda,że nie wypalił przyjazd,ale przecież tyle dni przed nami

Zapraszam,jeżeli coś się w planach zmieni

Hortensja o tej porze nie odczuje trudów przemieszczenia i w dobrej kondycji zamieszka u mnie
Druga Basiu,zagrzybiona jestem na całego.Do lasu chodzę średnio co drugi dzień,przynoszę takie zbiory

A tyle zamarynowałam z dwóch dni

Ja do powojników też nie mam szczęścia

Kupuję a ciągle nie mam kaskady o jakiej marzę.Na dniach zabiorę się za obsypywanie na zimę powojników,róż i niektórych bylin.
Grażynko,mam ponad 30 litrów suszonych a to przecież nie koniec

Suszarka na ciągłych obrotach,będzie co rozdawać
Aniu,nasze lasy obfitują we wszystkie gatunki,dosłownie.Szwagier znalazł nawet smardze.Nie znam tych grzybów,raz je widziałam podczas wędrówek górskich.Spotkaliśmy wtedy grzybiarza z pełnym koszyczkiem smardzy właśnie,dziwił się bardzo,że nie znam takich grzybów.Ale masz rację,jedzmy te,które dobrze znamy.A formuję tylko te krzewy,które...pies posika.Marzą mi się bonsaje z jałowców,nie mam odwagi.
Dorotko,a to dlaczego?Las za daleko,czy nie lubisz?
Romciu,trochę tej nieobecności było,fajnie,że już jesteś
No Stokrotko,chyba czas leczyć się z tego uzależnienia

Ale podobno nadają ochłodzenie,więc się skończą.Dzisiaj znalazłam sporo gąsek,ucieszyłam się,bo zbieranie ich najgorzej mi wychodzi
