
Dzięki Jacku!
Oczywiście masz rację.

Rośliny,rośliny ,rośliny - to jedyny sposób na wodę w oczku.
Długo jednak nie docierały do mnie takie prawdy...
moje horyzonty rozjaśnił najpierw Paweł a potem forumowe dyskusje ...
dziś już dużo wiem


Czyli w przyszłym roku znowu próbujemy z osoką, bardzo mi się to bydlątko zawsze podobało. Teraz mam pistię, orzecha wodnego i hiacynta, ale wolałbym jeszcze coś co samo zazimujeKaRo pisze: Obserwując moje osoki mam pewną teorię ,na własny użytek oczywiście
ale może jest w tym jakiś sens ... .
Myślę więc... że mają one określoną żywotność po czym samoistnie giną.
Jeśli więc zakupiliśmy X letni egzemplarz (stary) to zdobił nasze oczko,
na zimę opadł na dno po czym w następnym roku już nie wypłynął podczas gdy młodszy mógłby- byłby w stanie wytworzyć w tym czasie rozłogi,które wiosną wypłynęłyby na powierzchnię.
Tak ja sobie tłumaczę zaginięcie pierwszej z zakupionych osok a może to parametry wody były niewłaściwe i spowodowały jej zaginięcie ?
Następna już dała sobie radę i tego samego lata rozmnożyła się ,
w następnym roku już kilka z nich wytworzyło rozłogi,których nadmiar usuwaliśmy
a w tym roku jest ich dużo i są dorodne jak widać.
Nie ma wpływu moim zdaniem , na ich żywotność temperatura wody zimą.
Sądzę tak ponieważ na dnie mojego oczka jest tak ciepło,że doskonale zimują tam ryby a jednocześnie wiem ,że osoki w naturze występują na płyciznach jezior i rzek gdzie zimą miejsca takie nawet zamarzają.
Tak więc morozoodporność osoki jest moim zdaniem dobra.