Witam
Grażynko 
oj tam, pomarzyć przecież można.
Pani Claudia miała w tym swoim ogrodzie takie różne zaskakujące aranżacje.
A i roślinki do kupienia też były. To właśnie u niej kupiłam sobie piwonię P. tenuifolia.
Dzidziu,

to zacznę powtarzać od początku
Olu 
W tamtejszych warunkach po cóż byłoby im sadzić thuje, gdy można np cyprysy, które u nas mało gdzie miałyby szansę przeżyć. Pięknie im rosną żywopłoty z laurowiśni czy ostrokrzewów, wytwarzając dodatkowo kwiaty a później też kolorowe kulki owoców. Nie znam się na dendrologii, ale jest też takie coś jak zasięg występowania pewnych drzew również iglastych. Chyba tak jest np. ze świerkiem, który rośnie najdalej na zachód w Szwarcwaldzie. Może te thuje rosłyby im tam tak olbrzymie, że trudne byłyby do opanowania w żywopłotach.
Agnieszko 
Tak naprawdę i we Francji i w Niemczech spotyka się różne ogrody. I takie bujne, romantyczne buszowate, i takie bardziej formalne. Francuskie , najczęściej kojarzone są z tymi formalnymi przy pałacach czy zamkach.
Ale nie można zapominac np o ogrodzie Moneta, czy ogrodzie Angeliki. Wiele ogrodów w Normandii czy w Bretanii miało właśnie taki romantyczny , buszowaty charakter.
Faktem , którego doświadczyłam osobiście jest to, że Niemcy bardziej dbają o zwiedzających. I ich ogrody są dostosowane do przyjmowania dużej ilości gości. Wszędzie można coś kupić , coś wypić, coś zjeść nie wspominając już o porządnych WC.
A we Francji bywało z tym różnie. Bagietek i croisantów mam dość na długie lata.
Ale pozostaną piękne obrazy z ogrodów, to dom Moneta obrośnięty różą Mermaid.
