Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
- ann_30
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1159
- Od: 7 mar 2012, o 10:36
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska-okolice Konina
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Trzymam kciuki za udaną przeprowadzkę.Dobrze rozumiem Wasze problemy bo moje życie małżeńskie też zaczęło się od rewolucji.Dwa tygodnie po ślubie mąż stracił pracę a córcia była już w drodze i ta niepewność jutra była nie do zniesienia.Wszystko później się dobrze ułożyło a ja mam pewność,że możemy na siebie liczyć.Pozdrawiam 
- spagusia
- 200p

- Posty: 211
- Od: 4 maja 2010, o 21:40
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wałcz
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Dziękować Wam, za wsparcie! Moc na szczęście była z nami ;)
Mieszkamy już w nowym domku, większość rzeczy jest już na docelowych miejscach... Czekamy jeszcze na jeden transport mebli. Menżu, biedactwo, spędza swój urlop "po polsku", czyli gania po domu z wiertarką, szaleje w centrach budowlanych i psioczy, że w tym domu długo nie było "męskiej ręki"- przed nami dom wynajmowała samotna babuleńka.... Nie wiem, co ją podkusiło do opiekowania się do prawie 200 m domiszczem z ogródkiem... Po stanie jaki zastaliśmy, wnioskujemy że ograniczyła się do użytkowania pokoiku, kuchni i łazienki. Do tego jakiś pan Kaziu czy inny wnuczek, postanowił samodzielnie dokonywać przeróbek ułatwiających żywot babci- np zakręcamy zawór wody w piwnicy, a ona nadal leci, bo ktoś "zrobił mostek". Wczoraj Marku śmignął z moim tatą na "męski wypad" i oczywiście dziś musiał mi się zapchać odpływ od wanny
No dobra, trochę mu pomogłam się zapchać.... eeeeh.....
Wczoraj śmignęliśmy na działkę- po 2 tyg walki z przeprowadzką, wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Warzywniak wyglądał, jakby skrzyp polny był wiodącą uprawą, a wystające gdzieniegdzie warzywa stanowiły wypadek przy pracy
Wyrwałam chwasta! Oszczędzę Wam tego widoku, bo wstyd mi nieziemsko i serce pęka, że działka mogła poczuć się niekochana.... Skrzypu zebrałam... 60litrowy worek na śmieci
Ponieważ wyrywałam z korzeniami, to mi się surowiec zielny ciut zapiaszczył... Postanowiłam więc go wypłukać...

Teraz już wiecie jak pomogłam odpływowi się zapchać
Ale dzięki temu zdobyłam nową sprawność "Adzia-hydraulik"
Muszę sobie zrobić przypinkę z obrazkiem przepychacza do rur
A tak wyglądają moje wieńce skrzypowe
(małe gałązki suszą się jeszcze w kartonach)

Wkrótce poogarniam trochę wokół domu i pokażę Wam tutejsze widoczki- dziś na naszym tarasie zamieszkały pomidory
Całuję wszystkich w noski śmigam trochę poodpoczywać :*
Mieszkamy już w nowym domku, większość rzeczy jest już na docelowych miejscach... Czekamy jeszcze na jeden transport mebli. Menżu, biedactwo, spędza swój urlop "po polsku", czyli gania po domu z wiertarką, szaleje w centrach budowlanych i psioczy, że w tym domu długo nie było "męskiej ręki"- przed nami dom wynajmowała samotna babuleńka.... Nie wiem, co ją podkusiło do opiekowania się do prawie 200 m domiszczem z ogródkiem... Po stanie jaki zastaliśmy, wnioskujemy że ograniczyła się do użytkowania pokoiku, kuchni i łazienki. Do tego jakiś pan Kaziu czy inny wnuczek, postanowił samodzielnie dokonywać przeróbek ułatwiających żywot babci- np zakręcamy zawór wody w piwnicy, a ona nadal leci, bo ktoś "zrobił mostek". Wczoraj Marku śmignął z moim tatą na "męski wypad" i oczywiście dziś musiał mi się zapchać odpływ od wanny
Wczoraj śmignęliśmy na działkę- po 2 tyg walki z przeprowadzką, wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Warzywniak wyglądał, jakby skrzyp polny był wiodącą uprawą, a wystające gdzieniegdzie warzywa stanowiły wypadek przy pracy

Teraz już wiecie jak pomogłam odpływowi się zapchać
A tak wyglądają moje wieńce skrzypowe

Wkrótce poogarniam trochę wokół domu i pokażę Wam tutejsze widoczki- dziś na naszym tarasie zamieszkały pomidory
- Ruda_Zaba
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 28 cze 2012, o 19:29
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
O no kochana, będziesz szaleć w ogródku?
-
x-y-n
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Fajny piesiu. Kiedys mialam podobnego. Kiedys tez mialam podobny ogrodek. Entuzjazm czyni cuda. Powodzenia..
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
No i będzie spokój z tym skrzypem.
- Elfia
- 500p

- Posty: 518
- Od: 1 kwie 2014, o 21:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: zachodniopom.
- Kontakt:
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Zapowiada się ciekawa działeczka
Witam koleżankę z regionu
Witam koleżankę z regionu
- spagusia
- 200p

- Posty: 211
- Od: 4 maja 2010, o 21:40
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wałcz
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Witajcie, witajcie!
Nie było mnie tu sto lat i strasznie Was przepraszam... Dużo się działo. Niekoniecznie dobrze, ale nie łamiemy się i z nadzieją wkraczamy w nowy sezon!
Moją opowieść zakończyłam w 2014. Walczyłam wtedy z mrówkami, skrzypem i przeprowadzką...
Nowy dom stał się źródłem rozlicznych trosk i przykrych zdarzeń typu zepsuty piec w środku zimy, cofka z komina który okazał się być nieszczelny i dym wyłaził ścianami (oczywiście najchętniej w sypialni). Wobec tego poszukujemy z M. czegoś do zakupnięcia, coby wreszcie płacić za swoje. Będzie biednie, ale jak się coś spsuje to będziemy naprawiać sobie. Także nie wiem, czy znów nagle nie zniknę z FO, ale będę walczyć by nie, bo.... tęskniłam straszecznie!
Ale nie o tym, nie o tym!
W pierwszym roku mojego działkowania udało mi się wyhodować troszkę warzywek- był bób, fasolka szparagowa, kilka koktajlówek... Ogrom papierówek! Niestety sezon skończył się dla mnie przedwcześnie. We wrześniu "wróciłam do szkoły" i zaczęłam kurs dla rolników. Pierwszego dnia szkoły (pierwszy raz w życiu !) skręciłam kostkę
Ale jak wiemy, DZIAŁKA NIE JEST DLA MIĘCZAKÓW!
Płaczem i histerią wymusiłam na Mężu wożenie mnie na działkę (nawet mi wózek załatwił- sztywny kręgosłup i noga w gipsie nie są najlepszym połączeniem). Oczywiście obiecywałam, że nic absolutnie nie będę robić. Ciężko było wytrzymać....

Tak wyglądał mój kulawy zbiór aronii
Kiedy pozbyłam się gipsu, nadeszły paskudne deszcze, a ja wpadłam w doła i obraziłam się na niesprawiedliwość losu. Później Mężuś miał wypadek na służbie (na szczęście nie bardzo poważny) i nastała zima... Wiosenne cebule wkopywałam w grudniu.
Zeszłoroczny sezon (2015) był cudowny! Działka odwdzięczyła nam się za poświęconą uwagę i chyba w końcu uwierzyła, że nie chcemy zrobić jej krzywdy ;)
Celem przypomnienia (zdjęcie z wiosny 2015):
Resztki altany zostały spalone, teren wyczyszczony, wygrabiony, posiana trawka - tu przeogromne ukłony dla mojego Męża za jego tytaniczną pracę
Wszystko zrobił ręcznie, najmniejszym kosztem, sam samiusieńki
Ta daaaaam!

Jak widać- przybyła nam pergola w miejsce altany. Jesienią została obsadzona różami pnącymi i winogronem i tak powstaje nasz kącik rekreacyjny, z dala od ludzkich spojrzeń
Są też kwiatuchy
Tutaj rzut z drugiej strony
Wprawne oko z pewnością dojrzało foliaczek - naszą dumę i radość
Były też pomidoraski w gruncie
Pomidorki i ogórki prosto z krzaczka w czasie grilla- poezja!
A w tym buszu za mną, z lewej strony, jest ukryta sławojka- można nocować! Czyniliśmy to bardzo chętnie wielokrotnie
Wieczorkiem wypad nad staw "na żaby", potem ognisko, gwiazdy i....
a od rana w grządki i w rabatki 
Marek postawił nowy, bardzo oryginalny płot. Materiałem były elementy pozostałe po rozbiórce foliaka przez mojego tatę ( miał 30 m, więc troszkę się uzbierało). I znów mój dzielny mężuś wydał tyle, co na wkręty i impregnat



A tu widać nasze hamaczko-bujaczki wiszące na jabłonce

Działka rodziła przepięknie i raczej bezproblemowo- ominęła nas zaraza ziemniaczana, ślimaki... Mszyce jedynie obżarły nam czereśnie

Pomidory i papryki dzielnie dawały radę, mimo że posadziłam je z miesięcznym opóźnieniem. Znaczna część nie zdążyła dojrzeć przed ochłodzeniem dlatego zbieraliśmy je zielone i dochodziły w domu


To takie z grubsza podsumowanie poprzedniego sezonu. Teraz myślę o następnym i wracam do "forumienia".
Buziaki
Nie było mnie tu sto lat i strasznie Was przepraszam... Dużo się działo. Niekoniecznie dobrze, ale nie łamiemy się i z nadzieją wkraczamy w nowy sezon!
Moją opowieść zakończyłam w 2014. Walczyłam wtedy z mrówkami, skrzypem i przeprowadzką...
Nowy dom stał się źródłem rozlicznych trosk i przykrych zdarzeń typu zepsuty piec w środku zimy, cofka z komina który okazał się być nieszczelny i dym wyłaził ścianami (oczywiście najchętniej w sypialni). Wobec tego poszukujemy z M. czegoś do zakupnięcia, coby wreszcie płacić za swoje. Będzie biednie, ale jak się coś spsuje to będziemy naprawiać sobie. Także nie wiem, czy znów nagle nie zniknę z FO, ale będę walczyć by nie, bo.... tęskniłam straszecznie!
Ale nie o tym, nie o tym!
W pierwszym roku mojego działkowania udało mi się wyhodować troszkę warzywek- był bób, fasolka szparagowa, kilka koktajlówek... Ogrom papierówek! Niestety sezon skończył się dla mnie przedwcześnie. We wrześniu "wróciłam do szkoły" i zaczęłam kurs dla rolników. Pierwszego dnia szkoły (pierwszy raz w życiu !) skręciłam kostkę
Ale jak wiemy, DZIAŁKA NIE JEST DLA MIĘCZAKÓW!
Płaczem i histerią wymusiłam na Mężu wożenie mnie na działkę (nawet mi wózek załatwił- sztywny kręgosłup i noga w gipsie nie są najlepszym połączeniem). Oczywiście obiecywałam, że nic absolutnie nie będę robić. Ciężko było wytrzymać....

Tak wyglądał mój kulawy zbiór aronii
Kiedy pozbyłam się gipsu, nadeszły paskudne deszcze, a ja wpadłam w doła i obraziłam się na niesprawiedliwość losu. Później Mężuś miał wypadek na służbie (na szczęście nie bardzo poważny) i nastała zima... Wiosenne cebule wkopywałam w grudniu.
Zeszłoroczny sezon (2015) był cudowny! Działka odwdzięczyła nam się za poświęconą uwagę i chyba w końcu uwierzyła, że nie chcemy zrobić jej krzywdy ;)
Celem przypomnienia (zdjęcie z wiosny 2015):
Resztki altany zostały spalone, teren wyczyszczony, wygrabiony, posiana trawka - tu przeogromne ukłony dla mojego Męża za jego tytaniczną pracę
Ta daaaaam!

Jak widać- przybyła nam pergola w miejsce altany. Jesienią została obsadzona różami pnącymi i winogronem i tak powstaje nasz kącik rekreacyjny, z dala od ludzkich spojrzeń
Tutaj rzut z drugiej strony
Wprawne oko z pewnością dojrzało foliaczek - naszą dumę i radość
Były też pomidoraski w gruncie
Pomidorki i ogórki prosto z krzaczka w czasie grilla- poezja!
A w tym buszu za mną, z lewej strony, jest ukryta sławojka- można nocować! Czyniliśmy to bardzo chętnie wielokrotnie
Marek postawił nowy, bardzo oryginalny płot. Materiałem były elementy pozostałe po rozbiórce foliaka przez mojego tatę ( miał 30 m, więc troszkę się uzbierało). I znów mój dzielny mężuś wydał tyle, co na wkręty i impregnat



A tu widać nasze hamaczko-bujaczki wiszące na jabłonce

Działka rodziła przepięknie i raczej bezproblemowo- ominęła nas zaraza ziemniaczana, ślimaki... Mszyce jedynie obżarły nam czereśnie

Pomidory i papryki dzielnie dawały radę, mimo że posadziłam je z miesięcznym opóźnieniem. Znaczna część nie zdążyła dojrzeć przed ochłodzeniem dlatego zbieraliśmy je zielone i dochodziły w domu


To takie z grubsza podsumowanie poprzedniego sezonu. Teraz myślę o następnym i wracam do "forumienia".
Buziaki
- wsiania
- 500p

- Posty: 694
- Od: 27 sty 2012, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Brzegu
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Andziu! Super, że wróciłaś, akurat na nowy sezon. Przygód kominowych nie zazdroszczę, bo to bardzo niebezpieczne, zatem trzymam kciuki za nowe własne lokum! Może być i biednie, byle bezpiecznie, no i zawsze inaczej. Działeczka się pięknie odwdzięczyła za pracę
O cebulowe się nie martw, ja mam jeszcze trochę tulipanów do posadzenia 
Moje wsiowe poczynania - c.j.d. 
gdzie diabeł nie może... tam mnie wołają
pozdrawiam, Ania
gdzie diabeł nie może... tam mnie wołają
pozdrawiam, Ania
- spagusia
- 200p

- Posty: 211
- Od: 4 maja 2010, o 21:40
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wałcz
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Hej Aniu!
No jakoś mnie tak ciągnęło do forum, bo dziwnie tak nie mieć z kim pogadać o kwiatuchach, warzywkach i innych szkodnikach. A znajomi znają już na pamięć nasz album z fotkami z działki ;)
Widzę, że z tulipanami to mnie przebijasz! Ja sadziłam 28 grudnia,a 31 było u nas -15. Ciekawe, co cebulki na to?
No jakoś mnie tak ciągnęło do forum, bo dziwnie tak nie mieć z kim pogadać o kwiatuchach, warzywkach i innych szkodnikach. A znajomi znają już na pamięć nasz album z fotkami z działki ;)
Widzę, że z tulipanami to mnie przebijasz! Ja sadziłam 28 grudnia,a 31 było u nas -15. Ciekawe, co cebulki na to?
-
Winter
- 200p

- Posty: 253
- Od: 24 lut 2015, o 09:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Życzę powodzenia i wytrwałości w "działkowaniu".
Z przyjemnością będę zaglądać by podglądać efekty:)
Z przyjemnością będę zaglądać by podglądać efekty:)
Pozdrawiam Paulina
- spagusia
- 200p

- Posty: 211
- Od: 4 maja 2010, o 21:40
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wałcz
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Dziękuję Paulino! Miło mi będzie Cię gościć na naszej działeczce ;)
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42392
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Przeczytałam wszystko co napisałaś, bo ciekawe było i jestem już stałym gościem w Twoim wątku
Psinka wspaniała, ale nie widzę jej w ostatnich zdjęciach a tak się pchała w obiektyw. Podziwiam pracę dzielnego męża i Twój upór ogrodniczy. Nie znikaj proszę
Psinka wspaniała, ale nie widzę jej w ostatnich zdjęciach a tak się pchała w obiektyw. Podziwiam pracę dzielnego męża i Twój upór ogrodniczy. Nie znikaj proszę
- spagusia
- 200p

- Posty: 211
- Od: 4 maja 2010, o 21:40
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wałcz
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Witam Cię, Marysiu, w moich zachwaszczonych progach
Psuka zdrowa, teraz ma tradycyjnego doła "tęskno-działkowego" i właściwie całe dzionki pochrapuje na kanapie. Robi sobie przerwy w spaniu na chwilowe bieganie za piłką po domu (psich piłek/zabawek jest jakieś 8 szt i znajdują się w dwóch rodzajach miejsc -> A) na drodze bosej stopy- szczególnie "miłe" są te kolczaste; B) poza zasięgiem psiego pyska i łapy, co owocuje ogólną rozpaczą i psim buntem, bo akurat "ta" piłeczka jest w tym momencie najukochańsza i najpotrzebniejsza i masz się pani położyć na glebie i wyjąć ją spod szafy!). Ewentualna druga aktywność następuje gdy Adzia weźmie szydełko, to wtedy trzeba się wgramolić na kolana i domagać pieszczot. No i oczywiście szał ciał, jak Marek wraca nocą ze służby- dobrze, że nie mamy sąsiadów, bo by pewnie TOZ nasłali
Tradycyjnie nasza babciuszka odżyje na wiosnę i stwierdzi, że w sumie to ona jest jeszcze młodziutkim psem i może w ogóle nie spać i nie jeść, bo działka jej wystarcza do szczęścia, a na głupoty nie ma czasu (tak, mój pies nie ma czasu zjeść- przynajmniej tak się zachowuje)
Kilka psich fotek z sezonu:




Tu widzimy nieodłączny towarzysz działkowy- jabłko. Nasz głupol myśli, że jabłonka się z nią bawi i aportuje jej jabłka

Genialne proporcje wzrostowe Mężusia i psiny

Psot = pies+kot ; nieodłączna towarzyszka dziergania
Zanadto się ostatnio chwaliłam, że nie choruję... Dopadła mnie dziś jelitówka. A raczej próbowała, ale się nie dałam zbytnio
Obeszło się na bulgotaniu w brzuchu i ogólnym osłabieniu. Ale w mojej okolicy szaleje jakiś mutant z wysoką gorączką i obustronnym... no wiecie czym
Także nie jest źle, tylko plany uległy zmianie. Skoro już musiałam zostać w domu i (o zgrozo!) pół dnia leżałam w wyrze, jak tylko Mężu wybył łapać podłych zbrodnicieli, ja postanowiłam zrobić porządki w kwiatkach domowych. Niestety ostatnia awaria pieca (wtedy, gdy były te ponad 20stopniowe mrozy) zaowocowała umarnięciem niektórych roślinek
Pożegnałam dziś Zamiokulkasa, Kalanchoe i jednego storczyka. W opłakanym stanie są też fiołki afrykańskie, ale nakarmiłam je biohumusem i okrzyczałam, że "mają sobie nie robić jaj". Reszta zielonego towarzystwa wylądowała w wannie, opiła się porządnie, wykąpała i teraz radośnie stoi przy umytych oknach ( no już takie paskudne były po tym dymieniu z pieca, że musiałam je umyć, chociaż od środka
). Powiedzmy sobie szczerze- chorować biernie to ja niebardzo umiem
Przygotowałam sobie też ciasto na pączki i na faworki- leżakują sobie do jutra w lodówce, a rano tylko chwila na usmażenie i upieczenie i będzie pysznie
I wreszcie zmobilizowałam się do wykończenia prezentu dla Małego Puchaczątka, które wg Mamy Puchaczowej wykluje się za jakieś 2 tyg. Mam zamiar jej wysłać jako niespodziewankę- a właściwie to planuję zaadresować już do Puchaczątka-> będzie miał chłopak swój pierwszy list w życiu i to od cioci!
Mam tylko nadzieję, że rozmiar będzie odpowiedni, bo jakoś brak mi tu małoletnich modeli, robiłam proporcje na chybił trafił....
Psuka zdrowa, teraz ma tradycyjnego doła "tęskno-działkowego" i właściwie całe dzionki pochrapuje na kanapie. Robi sobie przerwy w spaniu na chwilowe bieganie za piłką po domu (psich piłek/zabawek jest jakieś 8 szt i znajdują się w dwóch rodzajach miejsc -> A) na drodze bosej stopy- szczególnie "miłe" są te kolczaste; B) poza zasięgiem psiego pyska i łapy, co owocuje ogólną rozpaczą i psim buntem, bo akurat "ta" piłeczka jest w tym momencie najukochańsza i najpotrzebniejsza i masz się pani położyć na glebie i wyjąć ją spod szafy!). Ewentualna druga aktywność następuje gdy Adzia weźmie szydełko, to wtedy trzeba się wgramolić na kolana i domagać pieszczot. No i oczywiście szał ciał, jak Marek wraca nocą ze służby- dobrze, że nie mamy sąsiadów, bo by pewnie TOZ nasłali
Kilka psich fotek z sezonu:




Tu widzimy nieodłączny towarzysz działkowy- jabłko. Nasz głupol myśli, że jabłonka się z nią bawi i aportuje jej jabłka

Genialne proporcje wzrostowe Mężusia i psiny

Psot = pies+kot ; nieodłączna towarzyszka dziergania
Zanadto się ostatnio chwaliłam, że nie choruję... Dopadła mnie dziś jelitówka. A raczej próbowała, ale się nie dałam zbytnio
Przygotowałam sobie też ciasto na pączki i na faworki- leżakują sobie do jutra w lodówce, a rano tylko chwila na usmażenie i upieczenie i będzie pysznie
I wreszcie zmobilizowałam się do wykończenia prezentu dla Małego Puchaczątka, które wg Mamy Puchaczowej wykluje się za jakieś 2 tyg. Mam zamiar jej wysłać jako niespodziewankę- a właściwie to planuję zaadresować już do Puchaczątka-> będzie miał chłopak swój pierwszy list w życiu i to od cioci!
Mam tylko nadzieję, że rozmiar będzie odpowiedni, bo jakoś brak mi tu małoletnich modeli, robiłam proporcje na chybił trafił....
- Wolusia
- 1000p

- Posty: 2471
- Od: 12 sty 2013, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Wracaj do zdrowia.
Roślinki pewnie odżyją. A na smakołyki, które szykujesz na jutro, wpadnę z kawusią
Jestem pod wrażeniem ilości pomidorów i papryk.
Jestem pod wrażeniem ilości pomidorów i papryk.
- spagusia
- 200p

- Posty: 211
- Od: 4 maja 2010, o 21:40
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wałcz
Re: Per aspera ad astra, czyli chwaszczoria :)
Wolusiu, zapraszam serdecznie! Będą też gniazdka (oponki) z ciasta parzonego. Jak szaleć, to szaleć
Za dobre słowo dziękuję- pomidorki rzeczywiście ładnie rodziły. Choć i tak Mężu planuje powiększenie pola pomidorowego, a ja rozpaczam, że nie mam drugiej działki typowo pod warzywa.... Bo w sumie to nie wiem, gdzie pomieszczę to, co chcę..... A jeszcze nawet truskawek nie ma!
O kwiatach nie wspomnę :P Odżyć zamierzam zaraz za pomocą gorącej kąpieli i aroniówki 


