Jak jutro przewie się deszcz choć na chwilę to może jakoś uda mi się wybrać do warzywniaka z aparatem.
To tylko jakieś 30 metrów, ale dziś się pośliznąłem i wracałem do domu chyba z 30 minut.
Teraz siedzę przy kompie praktycznie unieruchomiony, nawet nie mogę się położyć...
Najwyżej wyślę kogoś z domowników po pracy na sesję zdjęciową.
Obawiam się że brunatna plamistość, ale nie mam pewności, ponieważ to mój "pierwszy raz" z pomidorkami i warzywniakiem ogólnie.
Jeszcze w sobotę porażonych liści było dosłownie kilka, a dziś już tragedia, chyba nie ma zdrowego krzaka.
Z środków, które ewentualnie mogłyby się nadać mam miedzian, topsin, amistar, ale nie wiem czy można je zastosować, a przede wszystkim nie mam pewności co dopadło moje pomidorki
Jutro wstawię zdjęcia i będę czekał na opinie, przerwę w opadach i kogoś litościwego kto wykona za mnie oprysk, bo ja niestety chwilowo inwalida
