Cieplutko

Dziś dla odmiany noc zastała mnie na podlewaniu. To wydaje się niemożliwe, ale zaczyna podsychać trawnik. Nie tak, że nie nie ma kałuż.... wysycha tak, że staje się żółty i szeleszczący... Cieplutko

Oszczędziłam sobie odczytów temperatury - to i tak niczego nie zmieni.
Aniu Zielona - tak sobie myślę, że te zdjęcia to dobranoc dla sów i dzień dobry dla skowronków. Chłodno w tej pracy Aniu, miło powspominać w taki dzień jak dziś

Kardynał wylansowany? Powiedziałabym wyprasowany - popołudniu starsze kwiaty zrobiły się szeleszczące - wyschły na wiórek, jakby kto żelazkiem potraktował
Gorzatko - ech te biura... gorące miejsca na ziemi

Komary żrą jak opętane. Ale mam praktykę z ubiegłego roku - nasmarować się takim świństem w żelu, długie spodnie, długi rękaw, skarpetki, opryskać się takim w aerozolu. Chemiczny Ali nie przymierzając...
Goś - pewnie, że trzeba oczy nacieszyć. Ot, takimi chwilowymi zjawiskami można, a można i tytanami kwitnienia

Wszystko ma swoje miejsce i swój czas
Grażynko- Komary... psikam się i smaruję ale i tak gryzą. Ale nie jestem szczególnie wrażliwa na ich ukąszenia, swędzieć swędzi, ale najważniejsze nie drapać. Plaga jest sakramencka, gmina nie zdecydowała się na opryski. No więc nieekologicznie i niezdrowo odymiam ogródek... i okolicę. Dziś paliłam suche igły z posprzątanych żywotników. Nie paliły się, tylko żarzyły i dawały duuużo dymu. Komary uciekły, strażacy nie przyjechali
