Jak skrzyżowałem brązową z żółtą, to wyszło mi 90% żółtych, dwie sztuki brązowe i kilka żółtych w brązowe paski. W tym tygodniu oddaję maleństwa do sklepu.
A z ampularii to znam tak, muszla: biała, żółta, brązowa i kombinacje (kolor + paski) i ciałko: żółte, brzoskwiniowe, blado-żółte, ogólnie gama kolorów od prawie białego do żółtego. Anoli - w sklepach spotyka się głównie trzy gatunki ampularii, widocznie masz na myśli inny, niż ten, który ja hoduję ;)
Tak w ogóle, niedługo założę nowy wątek o akwarium i akwaponice, wrzucę też co nieco do wątku o "miniszklarenkach".
Arhiz, bez urazy , ale uśmiałam się po pachy z Twojej historii z pestką daktyla.
Swoją drogą, migreny bardzo współczuję. Sama nie miewam, ale kilka osób z nią się borykających znam i wiem, co to znaczy.
Mam na myśli Pomacea bridgesii - ampularie najczęściej spotykaną. Jednak w sklepach faktycznie nie często sa te fioletowo stope. Jednak bywają. Czekam niecierpliwie na Twój wątek akwarystyczny. Zwłaszcza na jakieś zdjęcia bojowników.
elcia1974 - a cóż innego teraz pozostało? Ja również dostrzegam komizm całej sytuacji (m. in. taka a nie inna narracja była ;)) ale trochę mnie męczy. anoli - ja miałem na myśli Pomacea diffusa, takie właśnie hoduję.
Tu masz fotkę odmian ;)
Te gatunki kiedyś opisano jako jeden. Muszelki - jeśli chodzi o kolory mają identyczne warianty. Te z fotki to tylko niektóre z nich.
Jak jest z tym gatunkiem i roślinami? Moje zupełnie nieszkodliwe nawet dla delikatnych gatunków (no chyba, że bardzo bardzo wyposzczone).
Ps. Z następnymi daktylami życzę więcej szczęścia. A cierpliwość potrafią ćwiczyć.
Pomacea bridgesii ma więcej odmian kolorystycznych (nawet czerwone widziałem), nieco inną muszlę i znikomy dymorfizm płciowy. Ale jak wpisałem w google tą nazwę, to połowa zdjęć była z diffusa.
Jeżeli rozbito ten gatunek na dwa, to widocznie osobniki nie krzyżują się - a to oznacza, że są to dwa różne gatunki.
Z czerwonymi się jeszcze nie spotkałam. Dymorfizm faktycznie słabo widoczny. W inne rzeczy nie wnikałam, bo ampularie to u mnie tylko ozdoba - aczkolwiek całkiem sympatyczna.
Ja spróbuję popytać w sklepie sprzedawcę, czy by mi nie zamienił tych ślimaków na otoski - bo zostałem bez zbrojnika.
Skalary chyba będą znowu składać jajka...
Anoli - Dopiero teraz zauważyłem, że pytałaś o rośliny. Otóż ampularie mają bardzo (jak na ślimaka) miękką tarkę, przez co nie zrobią nic roślinom (chyba, że parzonym albo gotowanym ;)). W naturze żywią się detrusem (taki muł), więc ostre "ząbki" nie są im potrzebne.
Z tego co dotąd czytałam niektóre ampularie moga pożerać roślin. A i moim zdarzyło się wciąć np. dużego heńka, czy jakąś rotalkę, gdy zostały na dłużej bez opieki. Jednak są podobno bardziej żarłoczne, nie mogłam sobie przypomnieć jaki to gatunek. Myślałam, że może te Twoje.
Moje glony się zcwaniły i pojawiają się w takich okrągłych kupkach - gorzej je zedrzeć. No chyba, że jakiś ślimak się baaardzo zaprze. Ale zwykle po prostu mu się nie chce
Jutro maluchy dostaną marchewkę