Witajcie!
Aż głupio odzywać się po tak długiej przerwie...Usprawiedliwienia brak. Chyba, że ogólne zniechęcenie i zmęczenie trudnym sezonem. Na dodatek hosting, z którego korzystałam przez kilka sezonów, nagle przestał istnieć i straciłam wszystkie zdjęcia, które tam umieściłam
Na forum również fotki są niewidoczne. Poprzednie wątki są bez zdjęć, więc tak jakby nie istniały. Co jest wart wątek z samymi tylko postami? Za to znów, gdzieś na Allegroo ktoś będzie wykorzystywał moje zdjęcia do prowadzenia swojego biznesu... Niestety... Zastanawiam się czy w ogóle warto jeszcze prowadzić ten wątek? Nie mam już zaufania do żadnego hostingu.
Jednak na posty moich miłych gości odpowiem z radością.
Zdjęcia będą zaległe, z sierpnia.
Jadziu, na szczęście upały i susza należą już do przeszłości i wreszcie ziemia otrzymuje trochę wilgoci. Oby dalej padało, to róże nawodnią się przed zimowym spoczynkiem. U mnie co prawda na razie ani myślą o zimie. Nadal większość kwitnie, chociaż są to pojedyncze kwiaty.
Wiem, że Abraham Darby nie ma u większości dobrych opinii. Mój chyba na przekór tym opiniom wygląda iście królewsko, górując nad innymi nie tylko wzrostem, ale i nieprzerwanym kwitnieniem. Nadal tworzy pąki i wciąż pokazuje kolejne kwiaty

Fakt, że nie lubi ani deszczu, ani mocnego słońca, ale pokaż mi różę, która dobrze znosi i jedno i drugie? Ja takiej nie znam. Długotrwałe opady, czy żar lejący się z nieba nie służą żadnej róży. Tak jedno, jak i drugie powoduje, że kwiaty wyglądają jak skwarki, albo jak zmięte szmatki. I Abraham nie jest w tym względzie wyjątkiem. Oczywiście bronię go, bo naprawdę u mnie ta odmiana sprawuje się znakomicie i właśnie dlatego wystawiłam mu tak pozytywną ocenę.
Adka, samych Austinek mam 100 szt. Natomiast liczba wszystkich róż to prawie 200 szt.
Młody Abraham będzie zwieszał główki, bo jak ma utrzymać tak ogromne kwiaty na wiotkich gałązkach? Potrzebuje kilku sezonów aby wzmocnić swoje pędy i wtedy już daje radę. Metody cięcia Austinek napisane przez samego Mistrza wrzuciłam
tutaj. Do tych rad stosuję się od kilku lat i w większości przypadków to się sprawdza

Spróbuj po pierwszym sezonie, wiosną, ciąć tylko kosmetycznie, o ile róża dobrze przezimuje. Kosmetyczne cięcie spowoduje, że pędy tak przycięte powinny zgrubieć i nabrać masy. Dzięki temu lepiej sobie poradzą z utrzymaniem kwiatów.
Daysy, w porównaniu do ubiegłych lat to drugie kwitnienie było o wiele uboższe, ale nie ma co się dziwić skoro było tak sucho.
Różyczka na czterech łapach nadal psoci, chociaż już w mniejszym stopniu

Zostawić go w ogrodzie bez opieki nie można, bo gotów przeorać całą działkę. Na szczęście w domu jest spokojny.
Igala, Abraham rośnie na kratce, ale już ją przerósł i chyba w przyszłym sezonie trzeba będzie pomyśleć o czymś solidniejszym
Krysiu, na Mazowszu susza z każdym kolejnym rokiem coraz dotkliwsza. Dopiero od niedawna sytuacja nieco się poprawiła i trochę popadało. Miejmy nadzieję, że jesień będzie mokra i nawodni rośliny przed zimowym spoczynkiem.
Masz mądrych sąsiadów i chwała im za to, że sami przycięli zagrażające świerki

Ja chyba nie mam co liczyć na rozsądek, bo już nie raz prosiliśmy o przycięcie tych największych drzew. Jak na razie bez efektu. Sąsiad, który ma dęby stwierdził, że nie widzi żadnego zagrożenia i nic nie będzie przycinał. U nas działka jest zbyt mała, by można wjechać sprzętem i z naszej strony przyciąć to, co przerasta na naszą stronę, a niestety cała korona jednego dębu rośnie w zasadzie u nas. Już wiele razy po silnych wichurach odłamane konary spadały na naszą działkę łamiąc mi róże...

Ech, szkoda nerwów.
Jagna, angielki są bliskie mojemu sercu

i dlatego postanowiłam podzielić się z Wami swoimi obserwacjami, wiedząc, że wśród forumowiczek jest sporo wielbicielek tych róż. W ten sposób próbuję zachęcić większe grono do wymiany doświadczeń i wyrażenia swoich opinii. Wydaje mi się, że przed zakupem konkretnej odmiany dobrze jest trochę poczytać, a nie kierować się tylko samymi fotkami. Szkoda, że tak niewiele można znaleźć informacji na temat niektórych odmian.
To widzę, że nie tylko Bravo narozrabiał... Zumba też się przyczyniła do skrócenia obcasików...

. My przezornie wszystkie buty chowamy. Natomiast nie zliczę ile Bravo zeżarł mi kapci. Teraz już go nie interesują i mam spokój.
Jednak dobrze mi się wydawało, że razem kupowałyśmy Ambridge Rose... Nie wiem, co jest przyczyną tak marnego krzaczka? Może być, że odmiana jest po prosu licha, bo chyba nawet u Austina jest w tej chwili nieosiągalna. To jedna z najsłabszych u mnie Austinek. Mam jeszcze taką lichą Wildeve i Evelyn. One z innego źródła, ale też chyba należą do nieudanych kreacji Mistrza. A może tylko u mnie tak słabo się sprawują?
I jak tu jej nie

?
Ewelinko, nie tylko Ty się pogubiłaś. O sobie mogę powiedzieć to samo. Czasu i weny brakuje. Walka z suszą skutecznie wyssała ze mnie energię. Na dodatek straciłam całą masę zdjęć i moje poprzednie wątki w zasadzie można wyrzucić do śmietnika

To skutecznie zniechęca do prowadzenia wątku, bo już nie mam zaufania do hostingów. Jaką mam gwarancję, ze za jakiś czas, kolejny hosting nie zrobi tego samego?
Po tym sezonie też poważnie zastanawiam się nad zmniejszeniem ilości róż. To miała być przyjemność z uprawy najpiękniejszych kwiatów, a nie mordęga i ciągła walka o przetrwanie. Mam już kilka kandydatek do wyautowania, a w kolejce czekają następne. I wiesz co? Na ich miejsce nie kupię nic nowego.
Irenko, poczekaj cierpliwie. Abraham potrzebuje troszkę czasu, aby wzmocnić pędy i nabrać ciała. Urośnie, nie ma obawy

U mnie rośnie z tyłu rabaty, a i tak góruje nad resztą. Dałam mu na razie kratkę, ale ona już nie wystarcza. Trzeba będzie pomyśleć o szerszej i wyższej, bo przy dużej ilości pędów trzeba go jednak podwiązać. Wtedy prezentuje się znacznie lepiej i zajmuje mniej miejsca.
Joasiu, bardzo się cieszę, że czytasz opisy. Przecież one są właśnie dla Was

Mam nadzieję, że i Ty w kolejnych sezonach podzielisz się z nami swoim doświadczeniem z uprawy królowych, bo rośnie u Ciebie wiele piękności.
Ewa - Pashmina, nie mam Heritage. I raczej nie planuję kupna tej odmiany
Adka, ciekawa jestem co też znajdzie się na Twojej jesiennej liście?
Halinko, witam nowego gościa

Fajnie, że zechciałaś wyrazić swoją opinię o kilku różach. Widzisz, Abraham Darby to była moja pierwsza Austinka i wielka miłość od pierwszego spojrzenia na kwiat. Nie zrażały mnie opadające w dół kwiaty, szybkie przekwitanie czy omdlewanie na mocnym słońcu. Pokombinowałam z miejscówkami i jakoś udało się je tak dopasować, żeby róża mogła pokazać całe swoje piękno. Poza tym w pierwszym sezonie cięłam bardzo oszczędnie dając jej czas na wzmocnienie pędów. Udało się! A może trafiłam naprawdę na jakąś super sadzonkę? Umieściłam ją na podium głównie ze względu na cudownej urody kwiaty i oszałamiający wręcz zapach. Za obfite kwitnienie również, bo tego swoim nie mogę odmówić. Ten drugi, młodszy egzemplarz, w tym sezonie dosłownie szaleje i kwitnie nieomal bez przerwy. Nawet w tej chwili ma masę pączków i wciąż rozwija kolejne kwiaty. Nie lubi deszczu i żaru lejącego się z nieba, to fakt. Ale, która róża dobrze znosi temperatury powyżej 30* przez kilka dni? Albo z kolei kilkudniowe opady? Ja takiej nie znam. Wiadomo, są lepsze odmiany, ale jak pisałam na wstępie, to oceny róż rosnących
w moim ogrodzie i obserwowanych od kilku lat. Poza tym jak same wiemy, miłość jest ślepa i wielu mankamentów nie widzi, bądź nie chce widzieć
Zachęcam Cię gorąco do dalszej wymiany doświadczeń i do założenia własnego wątku. Może zechcesz uchylić furtkę do ogrodu i pokazać nam swoje róże? Mieszkasz w chłodniejszym rejonie Polski i tym bardziej jestem ciekawa Twoich doświadczeń z uprawy królowej kwiatów.
PS. Na forum mówimy sobie po imieniu.
Aniu-anabuko, ze zdrowiem róż w tym roku jest różnie. Jedne są zadziwiająco zdrowe, zaś te, które zazwyczaj nie miały żadnych problemów zaczęły łapać plamistość. Co prawda tragedii nie ma i żadna nie stoi goła, a biorąc pod uwagę niezwykle trudny sezon, to ogólnie nie jest źle.
Czy moje róże mają dużo luzu? Jak je sadziłam to wydawało się, że tak. Po kilku latach wszystkie bardzo się rozrosły i na niektórych rabatach zrobiło się tłoczno. Zwłaszcza angielki poszalały. Ale wychodzę z założenia, że dopóki mogę się pomiędzy nimi przecisnąć, to jeszcze nie jest tak źle
