Challenge accepted, mogę nawet nagrać takie sadzenie w słoneczny dzień i później sprawdzimy jak będzie rosło. Sadziłem borówki w najbardziej słoneczne dni w czerwcu, lipcu i sierpniu. Trzy moje największe Bluejaye sadziłem w dzień w lipcu bo tak się złożyło że inaczej nie mogłem. Pamiętam że kupiłem je z etykietą Spartan. Nie mówię że należy sadzić w ten sposób ale nie ma też co straszyć ludzi że na pewno krzewy padną. Jest na yt filmik gdzie plantator mówi że dosadzają nowe krzewy cały rok i nawet jest pokazane na filmie jak sadzą rośliny z dużymi zielonymi liśćmi czyli w pełni sezonu. Jak się ma do obsadzenia dziesiątki ha to nagle się okazuje że można. Bardziej bym się obawiał nieodpowiedniego stanowiska czy nie tej fazy księżyca.sailor62 pisze:.... Przy sadzeniu borówki bezwzględnie należy mocno rozlużnić bryłę korzeniową . Zróbcie to na przykład między 1 czerwca a 25 lipca kiedy słońce pali , a wywalicie swoje pieniążki i robociznę w kosmos . Porażka prawie pewna . A zapomnijcie z jeden dzień o podlaniu tak przesadzanej rośliny . Każda roślina po manipulacjach przy ich korzeniach ucierpi . W naszym klimacie i warunkach polowych najłagodniej przesadzanie rośliny przechodzą wczesną wiosną i jesienią . To prawda znana w ogrodnictwie od króla Piasta ......
Owszem można w lecie wyjąć borówkę z doniczki i wsadzić do dobrze przygotowanej ziemi ,ale potem ludzie piszą co jest ,że po dwóch latach korzenie borówki mają taką wielkość i taki kształt jak w momencie sadzenia i coś nie za bardzo rosną . Widziałem na własne oczy takie przypadki . Powtarzam rozluźnienie bryły korzeniowej to konieczność i w związku z tym odpowiedni termin sadzenia .. Nie przesadzajcie tez z nawozami ,bo zasolicie glebę i po ptakach . Walenie przez dziesięć lat w okresie wegetacji po łyżce siarczanu amonu co dwa tygodnie pod krzak to doskonały przepis na zasolenie gleby i zagłodzenie roslin . .... A gdzie potas ,fosfor ,magnez ,siarka ,cynk ,bor ,molibden i inne pierwiastki ? Poszukajcie wpisów pana : edicol
Zmoderowano post. Proszę powstrzymać się od uszczypliwości i złośliwości pod adresem innych użytkowników forum.
Należy umieszczać swoje opinie wyrażane w sposób rzeczowy i kulturalny /K
Rozdarcie bryły korzeniowej jest kluczowym elementem sadzenia borówki i tutaj też się nie zgodzę że trzeba to zrobić delikatnie. Sam sprawdziłem bo lubię eksperymentować że można to zrobić bardzo niedelikatnie. Dwa lata temu kupiłem kilka sadzonek w okolicznej szkółce i w większości korzeni było kilka do kilkunastu białych larw ale nie pędraków. W biały dzień dosłownie rozerwałem korzenie na strzępy przy okazji pozbywając się całej ziemi żeby nie posadzić z tymi larwami i jakoś rośliny rosną całkowicie normalnie. Jak kupimy sadzonkę która ma już oplot z korzeni w kształcie doniczki to wręcz trzeba te żółtawe korzenie poobrywać a szczególnie te które wyrosły przez dziury na dnie doniczki. Przy uprawie doniczkowej najpierw sadzi się borówki do mniejszych pojemników żeby za 2-3 lata przesadzić do większych. Przy okazji robi się tzw root prunning czyli przycięcie korzeni co jest zabiegiem korzystnym.
Co do uszkodzonych pąków to u mnie wyglądało to tak że wiosną szczególnie na Chandlerze trafia się kilka takich pąków jakby w połowie ukręconych. Wygląda to niepokojąco. Na początku podejrzewałem jakieś larwy ale nigdzie śladu takowych nie znalazłem no i było dosyć zimno. Później myślałem że wróble obdziobały bo widziałem że siadało na borówkach mnóstwo tych ptaków. Wreszcie gdzieś w necie znalazłem opis dokładnie takich samych uszkodzeń spowodowanych przez mróz. Sam byłem zdziwiony ale później z resztą pąków nie było już żadnego problemu. Czasami się człowiek martwi że kilka pąków zostało uszkodzonych a później trzeba przerzedzać kwiaty taki potrafi być urodzaj przy borówkach. Nie ma się czym przejmować, natura wie co robi.
Co do nawożenia to cały zeszły sezon dawałem nawozy naturalne, obornik krowi i dużo obornika kurzego. Dawałem też gips jako źródło wapnia. U mnie borówki rosną w bogatej próchnicy więc na brak mikroelementów nie mogą narzekać no i w oborniku też jest tego różnorodność. Kury od których biorę nawóz są pół roku na pokrzywach, ziemniakach, zbożu i wszystkim co wygrzebią z ziemi. Na takich nawozach borówki rosną bardzo dobrze i nie istnieje problem chorób. Praktycznie jedynym problemem jest podlewanie. W zeszłym sezonie w ciągu czterech miesięcy mógłbym policzyć na palcach jednej dłoni dni kiedy padało a jak padało to czasami przez chwilę. Było to najgorszy sezon dla wzrostu wegetatywnego bo owoców było mnóstwo. Jeszcze do dzisiaj jem zamrożone.