Aniu, Bonica kwitnie non stop i ta obfitość jest jej siłą. Pojedynczy kwiat ładny, choć nie zachwycający ale cały urok tej róży polega właśnie na tym, że tak chętnie kwitnie całymi pękami. Nie pozbyłabym się tej róży nawet gdyby zabrakło mi miejsca na jakąś nową miłość.
Jadziu, dziękuję za informację o róży Cardinal Hume. W takim razie w dobrym miejscu ją posadziłam, bo ma sporo przestrzeni dla siebie. Niech się tuczy kwiatuszek. Obrzeża z otoczaków służą do wyznaczania granicy. Jak już raz nabiegałam się z patykiem i sznurkiem, żeby koła wyznaczyć, to pasuje mi, żeby tak zostało nawet jak trawsko wrasta wszędzie.
Izo, moja działka to 1000 metrów szczęścia o kształcie mocno wydłużonego prostokąta z wjazdem od południa. Taka trochę kiszkowata ta działka ale nam to nie wadzi. Przyzwyczailiśmy się. U mnie gleba gliniasta więc w czasie suszy, no co Ci będę mówić, pewnie też taką masz skoro piszesz, że ciężko wbić szpadel w suchą ziemię. Ale w ubiegłym roku wzięłam się na sposób i obrobienie kancików to teraz bułka z masłem. Sposób polega na tym, że po usunięciu darni w powstały rowek w miejscu gdzie mają być kanty wsypywałam piasek, taki zwykły żółty i robiąc w ziemi głębokie nacięcia szpadlem wsypywałam go dużo w te szczeliny. Powstała w ten sposób gleba leciutka, nieurodzajna, jednak o wyglądzie zwykłej gleby. Teraz szpadelek wchodzi tam jak w masło nawet podczas suszy, chwasty, jeżeli mają chęć tam rosnąć, to wychodzą z całymi korzeniami osypane z gleby. Cieszę się jak nie wiem co z tego, że ten sposób zadziałał, bo wymyśliłam go sama a często bywa, że jak coś wymyślę, to jak kulą w płot.
Dorotko, pewnie coś tam zaszkodziło Bonice, że oprotestowała kwitnienie. Może szykuje się do drugiego rzutu i jeszcze będzie kwitnąć aż do zimy. To taka wesoła róża, która daje kolor nawet jak inne róże już się zmęczyły.
Wandeczko, jak mi miło gościć Panią Profesor od róż i nie tylko! I jeszcze takie miłe słowa. Moja działeczka to parę rabat, które próbuję jako tako skomponować, w miarę utrzymywać w stanie niezachwaszczonym, co nie jest łatwe w warunkach działki dojazdowej, położonej w otoczeniu samych nieużytków, łąk. Sieje mi się tam chwastów przeróżnych całe mnóstwo. Rabaty zajmują niewiele miejsca ale to są zdaje się granice moich możliwości. Lubię mieć ogród pod kontrolą a na utrzymanie większej ilości rabat nie mam sił i czasu. Dlatego spora część działki, to po prostu koszona darń.
Trochę zdjęć z daleka dla
Izy, ale nuuuda, bo działka nieduża, rabatek kilka więc siłą rzeczy na zdjęciach ciągle to samo

.
To miejsce pod sosną będzie wrzosowiskiem. Czekam tylko na jesienne deszcze i zacznę sadzić.
Kocimiętka kupiona na próbę, jako odmiana, która się nie pokłada. Rzeczywiście stoi wyprostowana. Spodobał mi się jej delikatny, lawendowy kolor. Teraz kwitnie po cięciu. Ładnie się rozkrzewia. Chyba będę miała z niej pociechę.
Podczas ostatniego pobytu na działce stałam i patrzyłam na tę hortensję. Dopiero teraz zauważyłam, że oprócz fuksjowego koloru sporo w niej także niebieskości. Te malutkie kwiatki płodne są niebieskie i niebieskie są oczka w płonnych. Na zdjęciu wpadają w fiolet. Płatki różowe też są muśnięte niebieskim na końcach, czego w ogóle nie widać na zdjęciach. Ten kwiat trzeba oglądać gołym okiem i z bliska.
