Nareszcie ogród podlany solidnie, padało od rana do siedemnastej i zrobiło się przyjemnie chłodno. O 18 wyszłam wreszcie coś zrobić na rabatach i pracowałam dopóki coś było widać. Pewnie jakbym miała lampę czołową, jeszcze trochę bym popieliła.

Posadziłam kilkanaście maluchów cisowych, które wegetowały w maleńkich doniczkach. Jak ćma bukszpanowa zje bukszpany, zastąpię je cisami. Może parę lat pożyją, zanim znowu jakaś plaga nie zostanie do nas przywleczona. Przesadziłam niską, niebieską szałwię Markus, bo od dłuższego czasu szukam miejsca, w którym zacznie się rozrastać, a nie marnieć. Trochę chwastów i przekwitłych kwiatów powędrowało na kompost. Chyba trudno będzie doprowadzić ogród do ładu, bo znowu szykują się upały ponad 30 stopni. Posadziłam pomidora NN do donicy i postanowił się dostosować do takich warunków i wydał ogromne owoce. Okazało się, że to jakiś pomidor malinowy, bardzo smaczny.
Maryniu dziękuję.

Gdyby nie nawadnianie, to przepuszczalna gleba nie zapewniła by roślinom przetrwania. Nie podlewam sześcioletnich berberysów Erecta i dziś prawie są bez liści. Nie wiem czy przeżyją. Na szczęście dziś polało solidnie, więc mamy chwilę spokoju. Niestety znowu wieszczą upały, ale już ogrody łatwiej je zniosą. Ja chyba długo nie nadrobię zaległości, bo jutro chłodniej, ale nie mam czasu na ogród, w środę mam wolne, to znowu gorąco.

Moje tarasowe mimo podlewania słabo sobie radzą i kwitną marnie. Na południowym się gotują, a na północnym nie chcą kwitnąć.
Basiu miło, że hortensje się podobają.

Najlepszym czasem na przesadzanie hortensji jest marzec, kwiecień, po cięciu, a przed ruszeniem wegetacji. Jesienią nigdy nie przesadzałam, moja znajoma ogrodniczka przestrzegała mnie, że mają mało czasu na ukorzenianie i nawet jak przeżyją zimę, to słabo, albo wcale nie kwitną. Moja Vanilka przesadzona wiosną, właściwie nie odczuła przeprowadzki i kwitnie pięknie.
Ewelinko dziękuję za dobre słowo.

Upały odpuściły na trzy dni, a od środy powtórka.

Dobrze, że przynajmniej rabaty dziś podlało. Duże trawy wymagają więcej miejsca, a maluchy wciśnie się wszędzie. Łatwo też się dzielą, a sporo zawiązuje nasiona, więc jak zmarnieją zimą, można wysiać i dalej ma się swoje, bez wydawania kasy. Na zdjęciu Ptasie Łapki, doskonale sobie radzą na bardzo słabej glebie.
Kasiu niech Ci aura sprzyja, żebyś w komforcie spędzała czas w ogrodzie.

Te fragmenty wzdłuż chodnika i przy garażu muszą być uporządkowane, bo wąskie i wiele roślin tam się nie upchnie.

Hortensje przy garażu zajmują całą rabatę, a posadzone z przodu jeżówki marniutkie, bo wychylają się spod krzewów, które też wypijają wodę i składniki pokarmowe. Natomiast rabata z białymi jeżówkami, ma 100 cm szerokości i trudno ją sensownie obsadzić, bo z tyłu musi być miejsce na bramę przesuwną. Doczekałam się dziś 22 stopni, ale od środy znowu ponad 30, więc spędzę wolny czas w domu.
Ewuniu miła jesteś,

ale ta rabata lepiej wygląda na zdjęciu, jak w rzeczywistości.

Duża kępa koralowych jeżówek musi zmienić miejsce, bo tak się rozrosła, że leży na bukszpanach. Nie służy im to, bo nie mają przewiewu i złapały grzyba. Lawenda też rozrosła się tak, że straciła ładny pokrój, bo ta z tyłu wychyla się do światła. Ciągle popełniam te same błędy, za gęsto wszystko sadzę. Mam osobny licznik na wodę, nie płacę od wody do podlewania kosztów kanalizacji, więc wydatek do przyjęcia.
Małgosiu dziękuję,

poczytałam o suchodrzewie. Ciekawa roślina, muszę zrobić eksperyment i wsadzić jeszcze w tym roku. Ciekawi mnie jak przeżyje zimę.

Myślę, że dobry pomysł, żeby jednak sadzić takie rośliny, które dobrze rosną w konkretnym ogrodzie. Nawet w największym, nie da się upchnąć wszystkich kwiatów, które się podobają.

Ja nigdy nie aspirowałam do kolekcjonowania rarytasów, choć eksperymentować lubię i stale coś przytargam ze szkółki.

Potem aura i gleba weryfikuje moje pomysły i już nie wracam do roślin, które źle rosną.
Seba dziękuję,

też czasem podoba mi się mój ogród.

Moja Bobo posadzona ubiegłej jesieni, pewnie jeszcze wydłuży pędy w przyszłych latach.

Już nie wierzę w szacunki właścicieli szkółek dotyczące wielkości roślin. Hortensje miały po 10 latach mieć 150 cm wysokości, a po sześciu mają 180 i tyle szerokości, mimo radykalnego cięcia. Mam nadzieję, że deszcz też do Ciebie dotarł.
Madziu jakoś myślałam, że masz rekreacyjne siedlisko.

Pogoda, która panowała u nas przydałby się Tobie. Żniwa odbyłyby się w komforcie. Dobrze, że siano przynajmniej bez nadmiernego wysiłku udało się sprzątnąć.

Pomidory i fasolkę mam ładną, ale pozostałe warzywa w nowym miejscu niezbyt udane. Już wysiałam gorczycę na wolnym poletku, a mam obiecany obornik, więc przekopię jesienią, żeby wiosną posadzić sałaty, pomidory i inne drobiazgi, a korzeniowe będą na miejscu fasolki.
Leonardo wypuścił trzy pędy po 150 cm, znowu trzeba wiosną kulkować.
