
Przeglądając wątki niektórych z Was postanowiłam, że też pokaże Coście mi "zrobili"


Moja przygoda z kaktusami zaczęła się dość banalnie: 10 lat temu przyniosłam sobie takie jedno małe brzydactwo od babci do domu i nawet szczególnie nie wiedziałam jak się nim zajmować ani co to za gatunek. Tak sobie rosło to to bardzo powoli i mijały latka. ale od momentu jak się przeprowadziłam do nowego mieszkanka, zaczął wtedy rosnąć wzwyż i wszerz jak na drożdżach i urodziło mu się co nieco


Kilka jest już przetransportowanych do nowej doniczki a on nadal wypuszcza i wypuszcza nowe potomstwo, jednak jak na razie nie obdarzył mnie żadnym kwiatkiem

W 2007 roku ponownie przytachałam od babci 2 nowe nabytki i obiecałam sobie, że dowiem się jakie to gatunki i jak im dogodzić żeby zakwitły jednak tak mi jakoś schodziło i schodziło aż do tego roku... Jak weszłam na to właśnie forum ogrodnicze w poszukiwaniu nazw moich domowników i informacji na temat ich prawidłowej pielęgnacji... No i niestety wtedy to właśnie wpadłam po uszy i zapadłam na tę baaardzo wirusową i niebezpieczną dla portfela chorobę. Teraz tylko kaktusy tu i kaktusy tam



A oto moje nie pierwszej już młodości brzydactwo:

to jego dzieci


a to jego dwaj pierwsi przyjaciele

"Rudy"- jak go zwę


oraz "Dziadek"


Mam nadzieję na jakieś rady z Waszej strony jeśli ktoś z Was zauważy coś czego moje amatorskie oko jeszcze nie jest w stanie się dopatrzeć


Beata