Od wiosny do października mieszkały tam trzy karasie, które potem przeniosłam do większego i głębszego oczka mojej mamy.
Mimo braku ryb, życie w wodzie toczy się dalej. W toni pływają pluskolce i mniejsze wodne chrząszcze. Po tafli wody, do góry nogami suną wodne ślimaki - błotniarki. Na dnie żerują krewetki z grupy neocardina (niechcący przywleczone z akwarium). To teraz.
Jak było cieplej, w oczku co noc kąpały się ropuchy szare, były też kijanki traszek zwyczajnych.
Jeszcze słówko o roślinach. Rzęsa nie miała szans się rozrosnąć, bo karasie wyjadały ją za każdym razem, jak ją wpuściłam do wody. Podobnie nie rozrósł się żabiściek pływający. Ładnie natomiast rozrastała się salwinia pływająca, której ryby nie tknęły. Mam też miniaturową lilię wodną, przęstkę pospolitą, bobrek trójlistkowy, tatarak, żabieniec babkę wodną, rdest ziemnowodny i hit hitów - miętę nadwodną. Ta rozrasta się błyskawicznie i wymaga cięcia. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie pojawią się w oczku nowi mieszkańcy i będzie co obserwować
