No nieźle , ciekawe ale i kosztowne bardzo. Pamiętaj, karczownik jest bardzo terytorialnym szczurem.Nie lubi innych karczowników u siebie(poza "Paniami" w czasie godów). Jak trafi na takiego samego to się będzie szybko ewakuował 'nazad". Może tego nie widać z wierzchu, ale pod ziemią jest podobnie jak nad ziemią, wszystko jest podzielone tylko bez ksiąg wieczystych!

W zasadzie nie ma wolnego kawałka. Sąsiad na pewno Cię przeklnie, ale Ty się nie ciesz zbytnio.
Akurat karczowniki jak znajdą parę to mogą mieć od 5-8 miotów w ciągu roku a w każdym miocie może być do 11-tu młodych.Karczownik żyje ok.2 lat. Zatem zakładając rozród u sąsiada na działce masz spore szanse na ponowną gościnę tego gryzonia.

Czego Cie nie życzę, bo wiem jak to fajnie mieć takiego "gościa"Ja kilka już takich załatwiłem u siebie. Też miałem kopce po 30cm wysokości. Teraz to mnie duma napawa, bo jadę z pracy i tak sobie patrzę po drodze za rowy, na nieużytkach to kopiec na kopcu ale i to samo co gdzie ma ktoś kawałek podwórka z trawą kopce jak wulkany. Dojeżdżam do swojego podwórka (bo też mam przy drodze) a u mnie NIC.W koło masakra a u mnie czysto. W sumie żałuję, bo wolę karczowniki łowić czy krety od nornika, ale z drugiej strony jest skuteczność połowu.
Ja dziś swojego SuperCata "odwołałem" od kompostownika, bo zero sygnału, widocznie był jeden szczur, tak jak sądziłem pierwotnie.One są bardzo terytorialne.
Ma teraz prawdziwą inwazję norników.Chyba się rozmnożyły przez ten czas i znowu mam atak. Musiałem przegrupować "siły" na dolną parcelę, bo tam bronię uprawy drzewek. Dziś dokładnie obejrzałem dziury (kilka znalazłem w trawie) ale co się wbiłem w dziurę, to same skrzyżowania. Znaczy to, że mam siatkę korytarzy pod spodem. To same norniki, ale jest ich co najmniej ok.10 sztuk. Atakują od strony rowu spod szpaleru tuj. Tam nie ma już co jeść, a pewno jest nowy miot.
Drugi atak mam od góry, też od drogi w kierunku ogrodu i też drzewek, chyba nie obronię jabłonek.Samo sito, jeszcze dwa dni temu nic nie widziałem, dziś inwazja na całego. Trzy SuperCat-y na dolną flankę i dwa na górną.Zobaczymy gdzie wróg jest.Jak trafię magistralę to wytnę te norniki, ale przy tej sieci korytarzy nie będzie to łatwe i to raczej loteria.

Dlatego wszystkie pułapki potrzebuję i te nieruchawe jak spod kompostownika musiałem przełożyć.Eh przy takiej inwazji to by się i 10 SuperCatów przydało a mam tyko 5( na razie

) i muszę nimi dobrze gospodarować.Co je ładnie umyję i już odłożę to mam zaraz problem z nowymi gryzoniami.No ale jak teraz im odpuszczę to mnie w lecie ograbią z czego się da.Jest za dużo nieużytków. Jak ludzie pola uprawiali to ziemię nin stop przewracali i gryzonie nie miały za dobrze, korytarze pozawalane, jedzenie im znikało z pół...Do tego populacja ptaków drapieżnych jak sowy czy jastrzębie była jak by większa.Jeszcze ze 20 lat temu jak jechałem na noc do pracy to praktycznie za każdym razem ze dwie sowy mi przed autem się wzbijały na drogą.A teraz dawno nie widziałem żadnej. Gryzonie mają teraz "raj" wszędzie trawsko, mnóstwo kłączy, nasion...To sprzyja wzrostowi populacji. Zwłaszcza takich "wszystkożernych" gryzoni jak nornik. One są uniwersalne, szybko się adoptują do środowiska.
Wg. mojej skromnej oceny nornik to najtrudniejszy w wytępieniu intruz na działce.Tak wynika z mojego doświadczenia. On jest jak jelec w rzece, nawet nie kleń tylko jelec. Żre wszystko, rośnie nieduży ale jest szybki i zwrotny, nie ma wymagań i bardzo się mnoży.
Zatem u mnie znowu wojna! Z nornikami.
Na razie żadnych przynęt!Nie będę dokarmiał młodych, bo jak jest tunel z dwu stron, to zawsze mogą mi podjeść a w samą pułapkę na razie nie daję.
Taka rada- jak się wbijecie kiedyś w skrzyżowanie tuneli to sobie od razu odpuśćcie. Zasypcie skrzyżowanie, nornik jeżeli je odbuduje, to pominie wtedy tunel nieczynny, bo często na 3 jeden jest nieczynny ale ne wiecie który.
Wtedy można już zastosować pułapkę przelotową.
Jak mi się uda coś odłowić to Wam pokażę, i pokażę jeszcze wtedy może jak tunele rekonstruować przy SuperCatach. Ale to na razie tajemnica
