PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2168
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
O kurcze, co to za miasto ?
Co do pani policjantki, to niestety większość tzw. patrolowców ma wiedzę mniej niż podstawową na temat obowiązujących przepisów prawa , jest na takie coś artykuł 145 Kodeksu Wykroczeń "Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 zł lub karze nagany"
Mam podobny problem z deweloperem, który buduje dwa domy po sąsiedzku. Styropian i folie budowlane latają po całej okolicy. Raz im to posprzątałam i zaniosłam śmieci na ich teren, za drugim razem nie wytrzymałam. Wczoraj byli jacyś majstrowie na budowie, poszłam, porozmawiałam grzecznie, panowie przyznali mi rację i z grubsza uprzątnęli. Resztę zbiorę do worka i znów im zaniosę. Myślę, że będzie ok. Czasem warto zagadać z "panem Kaziem" i załatwić sprawę od ręki, tyle, że ludzie rzadko korzystają z tej sposobności.
Co do pani policjantki, to niestety większość tzw. patrolowców ma wiedzę mniej niż podstawową na temat obowiązujących przepisów prawa , jest na takie coś artykuł 145 Kodeksu Wykroczeń "Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 zł lub karze nagany"
Mam podobny problem z deweloperem, który buduje dwa domy po sąsiedzku. Styropian i folie budowlane latają po całej okolicy. Raz im to posprzątałam i zaniosłam śmieci na ich teren, za drugim razem nie wytrzymałam. Wczoraj byli jacyś majstrowie na budowie, poszłam, porozmawiałam grzecznie, panowie przyznali mi rację i z grubsza uprzątnęli. Resztę zbiorę do worka i znów im zaniosę. Myślę, że będzie ok. Czasem warto zagadać z "panem Kaziem" i załatwić sprawę od ręki, tyle, że ludzie rzadko korzystają z tej sposobności.
Pozdrawiam Lucyna
- Sikorzanka
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 25
- Od: 6 gru 2018, o 15:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Z-ce Śl.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
A u mnie nadal wyżerka, tylko, że już zrezygnowałam z sali bankietowej (to znaczy nie wysypuję słonecznika w ilościach hurtowych na balkonie) a pozostawiłam mały karmniczek (darcie dziobów i bijatyki na porządku dziennym). Za chwilę i go zlikwiduję, bo muszę konkretnie uprzątnąć balkon. Zakupiłam takie wiszące karmniki, na kule, ziarno, orzechy. Z wodopoju na tarasie też rezygnuję, Zakupiłam poidełka, to znaczy na razie jedno, drugie w drodze. Poidełko boskie ! Wszystkim tym obwiesiłam trzepak.
Teraz pałeczkę przejęły moje labradorki, to jest ich czas Zapotrzebowanie na podszerstek wzrasta A kto ma lub miał kiedyś labradora to wie, że w tych sprawach są mistrzami dostarczana materiałów budowlanych...
Teraz pałeczkę przejęły moje labradorki, to jest ich czas Zapotrzebowanie na podszerstek wzrasta A kto ma lub miał kiedyś labradora to wie, że w tych sprawach są mistrzami dostarczana materiałów budowlanych...
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Bardzo się zachęca do zpstawiania teraz sierści psiej dla ptaków. Oczywiście w sposób taki żeby nie obsiewać tym wkoło wszystkiego, albo choć oszczędzić sąsiadom. U nas np tak wyczesywali owczarka na trawniku i powiem szczerze że nic przyjemnego.
Ogólnie coraz bardziej zaczynam odstawać od psiarzy. Dziś byłam z młodą w parku i pani puściła wesolutkiego pieska który pognał w trzciny na jezioro i tam zaczął skakać. Rozległo się kwakanie. Widok wstrząsajacy - matka kaczka weszła na samą górę trzcin i trzepotała skrzydłami pod którymi... miała młode. Nie odleciała bo nie mogła ich zostawić.
Oczywiście pani z pieskiem zachwycona jak się piesek bawi, mina jej zrzedła jak jej zwróciłam uwagę ale i tak powiedziała mi " sp$@@%#@j".
Zlitujcie się, jest młoda zwierzyna, podloty...
Ogólnie coraz bardziej zaczynam odstawać od psiarzy. Dziś byłam z młodą w parku i pani puściła wesolutkiego pieska który pognał w trzciny na jezioro i tam zaczął skakać. Rozległo się kwakanie. Widok wstrząsajacy - matka kaczka weszła na samą górę trzcin i trzepotała skrzydłami pod którymi... miała młode. Nie odleciała bo nie mogła ich zostawić.
Oczywiście pani z pieskiem zachwycona jak się piesek bawi, mina jej zrzedła jak jej zwróciłam uwagę ale i tak powiedziała mi " sp$@@%#@j".
Zlitujcie się, jest młoda zwierzyna, podloty...
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2168
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Foxowa To niestety coś jak u nas. Mieszkam w atrakcyjnym turystycznie miejscu. naprzeciwko okien mam łąkę nawłoci. W zeszłym roku najpierw obserwowałam gody bażantów. Potem kury usiadły na jajkach. Przyjechali tacy państwo z psem. Pies poleciał w nawłoć, było słychać tylko krzyk ptaków i szczekanie. Nie było tego roku kurczaków
Mam nadzieję, że tegoroczna pogoda odstraszy "miłych" turystów
Mam nadzieję, że tegoroczna pogoda odstraszy "miłych" turystów
Pozdrawiam Lucyna
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
To jest ciężka sprawa bo mówi się o kotach a nie mówi się o psach, które też swój udział mają. Są gniazda, są podloty,.wypada hamowac się teraz z puzczaniem piesków szczególnie tych których się nie umie opanować no ale...
U nas w parku niestety spokoju te kaczki nie będą miały, bo już tam wszyscy siedzą i każdy chce wejść i zobaczyć i zrobić fotkę kaczuszce. Nawet barierka nic nie daje, ludzie włażą pod i mało się nie utopią żeby tam wleźć...a kaczki tylko co rusz kwaczą i się szamotają, bo się boją a lecieć i zostawić młodych nie chcą.
Koło mojej działki to samo. Pisałam kiedys o akcji sprzątania bulwarów rzeki, efekt jest taki że zabrali śmieci, szkła , wykarczowali zarośla i jest teraz opcja zejścia na brzeg, więc już jest wydeptana ścieżka gdzie ludzie schodzą puszczać psy. I te psy tam biegają niemalże po gniazdach kaczek. Mieliśmy krzyżówki, mandarynki nawet łabędzie to teraz g... będziemy mieć. A były, nie wspominając że bażanty też były. Niestety nikt tym się nie przejmuje.
U nas w parku niestety spokoju te kaczki nie będą miały, bo już tam wszyscy siedzą i każdy chce wejść i zobaczyć i zrobić fotkę kaczuszce. Nawet barierka nic nie daje, ludzie włażą pod i mało się nie utopią żeby tam wleźć...a kaczki tylko co rusz kwaczą i się szamotają, bo się boją a lecieć i zostawić młodych nie chcą.
Koło mojej działki to samo. Pisałam kiedys o akcji sprzątania bulwarów rzeki, efekt jest taki że zabrali śmieci, szkła , wykarczowali zarośla i jest teraz opcja zejścia na brzeg, więc już jest wydeptana ścieżka gdzie ludzie schodzą puszczać psy. I te psy tam biegają niemalże po gniazdach kaczek. Mieliśmy krzyżówki, mandarynki nawet łabędzie to teraz g... będziemy mieć. A były, nie wspominając że bażanty też były. Niestety nikt tym się nie przejmuje.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Ja mam ten problem, że jestem miłośniczką ptaków, mam ich wiele w swoim otoczeniu, ale mam też psa.
Już przerabiałam gonitwę za psem łapiącym pierwszego tegorocznego podlota kosa. Przez kilka dni miał spacery po własnym terenie na smyczy.
Stary, pływający domek kaczy trochę odświeżyłam i już jest zasiedlony. Kaczka wysiaduje około 10 jaj, wylęg spodziewany na 5-7 maja. Pies na ten czas znowu do kojca i spacery na smyczy do czasu wymarszu kaczek. Niestety, na przedwiośniu bażant żerował na terenie posesji i pies upolował
Już przerabiałam gonitwę za psem łapiącym pierwszego tegorocznego podlota kosa. Przez kilka dni miał spacery po własnym terenie na smyczy.
Stary, pływający domek kaczy trochę odświeżyłam i już jest zasiedlony. Kaczka wysiaduje około 10 jaj, wylęg spodziewany na 5-7 maja. Pies na ten czas znowu do kojca i spacery na smyczy do czasu wymarszu kaczek. Niestety, na przedwiośniu bażant żerował na terenie posesji i pies upolował
Pozdrawiam, Feliksa
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2168
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Też mam takiego psa, co ptactwu nie przepuści . Przez co wymarzone pawie spacerujące po ogrodzie odchodzą na dalszy plan... Z instynktem nie da się wygrać. Zawsze ktoś będzie poszkodowany - albo pies, bo w kojcu, albo ptaki...
Pozdrawiam Lucyna
- Sikorzanka
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 25
- Od: 6 gru 2018, o 15:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Z-ce Śl.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Moje dwie labradorki (których naturalnym środowiskiem jest kanapa w domu), za Chiny Ludowe nie interesują się niczym co lata. Ptaki piją z ich misek, które stoją na podwórku w lecie, jedzą karmę, jak one nie dojedzą. Itd.., Co nie oznacza, że może nie raz wpadły w jakieś chaszcze i przegoniły jakiegoś ptaka. Bo to tak jak ja, nigdy nie zabiję nic co żyje...choć uśmierciłam już setki komarów i much...Czcza hipokryzja, prawda.
Niestety. Tu przyodziewam worek pokutny i piszę, nie wiem jakie czystki moje psy wyrządziły ptakom, czystki, to znaczy jakie przestraszyły. Tym bardziej, że labradory nie szczekają. Żeby wyjść z psami muszę rano przed pracą i wieczorem pakować je w samochód i wyjeżdżać za miasto. Do lasu, na łąkę, nad jezioro, rzekę. Bo wiadomo, że samo wypuszczenie psów na podwórko to nie o to chodzi.
Co roku wczasy, wybieram tylko agroturystykę, gdzie można jechać z psami. I wybaczcie, chodzę na spacery, ale nie monitoruję moich psów co trzy sekundy i nie przywołuję ich co pięć sekund w ramach asekuracji.
Od wieków widzę, że pokutuje ten sam model...jak pies to tylko w domu z hektarami lasów, pól i łąk.
Ja za to mam problem z kotami i gołębiami. Mieszkam jakieś 50 m od rynku. Na dachu mojej kamienicy pan ma gołębnik. Kotów bezpańskich mam 4 sztuki. Poza tym dochodzą kotki domowe wypuszczane na dwór w obrożach ! Co nie posadzę jest rozkopywane i służy jako toaleta dla kotków, tej zimy zebrałam już kilka trupów (głównie kosy)
...Cudownie...
Niestety. Tu przyodziewam worek pokutny i piszę, nie wiem jakie czystki moje psy wyrządziły ptakom, czystki, to znaczy jakie przestraszyły. Tym bardziej, że labradory nie szczekają. Żeby wyjść z psami muszę rano przed pracą i wieczorem pakować je w samochód i wyjeżdżać za miasto. Do lasu, na łąkę, nad jezioro, rzekę. Bo wiadomo, że samo wypuszczenie psów na podwórko to nie o to chodzi.
Co roku wczasy, wybieram tylko agroturystykę, gdzie można jechać z psami. I wybaczcie, chodzę na spacery, ale nie monitoruję moich psów co trzy sekundy i nie przywołuję ich co pięć sekund w ramach asekuracji.
Od wieków widzę, że pokutuje ten sam model...jak pies to tylko w domu z hektarami lasów, pól i łąk.
Ja za to mam problem z kotami i gołębiami. Mieszkam jakieś 50 m od rynku. Na dachu mojej kamienicy pan ma gołębnik. Kotów bezpańskich mam 4 sztuki. Poza tym dochodzą kotki domowe wypuszczane na dwór w obrożach ! Co nie posadzę jest rozkopywane i służy jako toaleta dla kotków, tej zimy zebrałam już kilka trupów (głównie kosy)
...Cudownie...
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Można być i miłosnikiem ptaków i kotów i psów. Tu nie chodzi o więzienie psa tylko o często nieduże czynności i zwrócenie uwagi na takie drobne sprawy. Jest sezon lęgowy, są podloty skaczące w trawach, które nie latają, pies nie musi ich mordować,wystarczy że nadepnie lub odgoni za daleko od rodziców.
Jest staw gdzie wiem że są kaczki z młodymi? Omijam go. Niech pies biega, ale po cholerę ma zganiać samicę z gniazda i za nią galopować? To nie ma nic wspólnego z wybiegiwaniem psa tylko jest formą pastwienia się nad zwierzętami.
Ja mam psa stricte mysliwskiego, wyżła ktorego esencją jest polowanie i wystawianie ptaków. On to namiętnie robi i zdaję sobię z tego sprawę że to jest jego natura. Też mogłabym powiedziec że przecież nic wielkiego się nie dzieje bo tylko podbiega, robi stójkę i ptak się zrywa i odlatuje. Lecieć za ptakiem nawet nie leci, bo jest po szkoleniach tak że ptak się zrywa a on siada i kończy pracę, jest zawsze kontrolowany i odwoływalny ( obroża+ gwizdek). Natomiast ja mam na to ostre spojrzenie i jestem w stanie darować sobie nawet spacery w pola jeśli ma to tak wyglądać że zrywamy samice z gniazd niepokojąc je. To nie jest wieczność a dajmy spokojnie się tym młodym wykluć i choć nauczyć latać, bo je za dużo już czeka żeby im jeszcze utrudniać. Z resztą, większosć osób w moim kręgu z psami myśliwskimi tak robi więc mi się to wydaje naturalne że sezon lęgowy jest świętością.
Jest staw gdzie wiem że są kaczki z młodymi? Omijam go. Niech pies biega, ale po cholerę ma zganiać samicę z gniazda i za nią galopować? To nie ma nic wspólnego z wybiegiwaniem psa tylko jest formą pastwienia się nad zwierzętami.
Ja mam psa stricte mysliwskiego, wyżła ktorego esencją jest polowanie i wystawianie ptaków. On to namiętnie robi i zdaję sobię z tego sprawę że to jest jego natura. Też mogłabym powiedziec że przecież nic wielkiego się nie dzieje bo tylko podbiega, robi stójkę i ptak się zrywa i odlatuje. Lecieć za ptakiem nawet nie leci, bo jest po szkoleniach tak że ptak się zrywa a on siada i kończy pracę, jest zawsze kontrolowany i odwoływalny ( obroża+ gwizdek). Natomiast ja mam na to ostre spojrzenie i jestem w stanie darować sobie nawet spacery w pola jeśli ma to tak wyglądać że zrywamy samice z gniazd niepokojąc je. To nie jest wieczność a dajmy spokojnie się tym młodym wykluć i choć nauczyć latać, bo je za dużo już czeka żeby im jeszcze utrudniać. Z resztą, większosć osób w moim kręgu z psami myśliwskimi tak robi więc mi się to wydaje naturalne że sezon lęgowy jest świętością.
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2168
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Moje psisko biega luzem tylko po ogrodzie. Tam daje się mu wybiegać. Spacer tylko na smyczy, bo to głupie i nieodwoływalne... Niestety, czasem uda jej się dorwać ptaka, który zaplącze się w krzewy albo siatkę na borówkach
Pozdrawiam Lucyna
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Mam pytanie czy ktoś z Was zna przypadek gdy samica kosa podejmuje karmienie obcego pisklęcia, konkretnie drozda ?
Było tak. Przytrafił nam się atak sroki na pisklę drozda. Syn spłoszył bandytkę ale niestety o sekundę za późno Pozostały przy życiu drugi droździk kręcił się w biały dzień po trawniku stanowiąc kolejny potencjalny łup. Więc syn postanowił czuwać. Walką ze sroką zajmowała się oczywiście samica drozda - uwaga - aktywnie wspomagana przez samicę kosa, która miała gniazdo w innej części ogrodu (po przekątnej domu). Niestety samiec drozd nie pokazywał się w ogóle ani w trakcie karmienia piskląt w gnieździe ani przy incydencie ze sroką.
Na drugi dzień po ataku sroki samica drozda już się nie pokazywała a mały droździk dopraszał się głośno jeść. Samica kosa zaczęła go karmić, karmiąc też innego podlota kosa. Przez kilka dni podlot drozd kręcił się w rogu ogrodu, w pobliżu gniazda kosów i był regularnie dokarmiany przez przybraną mamę. Czasami przechodził do ogrodu sąsiadów. Mam bardzo dobry widok na tę część z narożnego okna więc byłem na bieżąco.
Udało mi się zobaczyć moment gdy droździk potrafił przelecieć więcej niż kilka metrów. Chyba wtedy zdecydował się opuścić ogród i zrobić przelot do lasu (wąska dróżka, potem parę metrów i już). Mam nadzieję, że jest mu tam nie gorzej niż u nas. Mama kos nadal przylatuje na nasz trawnik. Teraz są deszcze więc pokarmu nie powinno brakować.
Czy ja dobrze interpretuję sytuację? Małego drozda nie da się pomylić z małym kosem nie tylko z powodu innego wyglądu ale przede wszystkim zupełnie innego nawoływania. Jednak mama kos go karmiła mimo tych sporych różnic. Zapewne to jakiś instynkt ale jaki?
Gniazdo drozdów było kilka metrów od domu, gniazdo kosów tuż pod oknem, blisko drzwi wejściowych. Z tego punktu widzenia te kosy są niesamowicie ufne. Własne 4 pisklęta z sukcesem wyprowadziły również do lasu Różnica czasu między pierwszym a ostatnim kosikiem to 2-3 dni.
Tak wyglądał mały droździk w ub. niedzielę gdy jeszcze pętał się sam:
Było tak. Przytrafił nam się atak sroki na pisklę drozda. Syn spłoszył bandytkę ale niestety o sekundę za późno Pozostały przy życiu drugi droździk kręcił się w biały dzień po trawniku stanowiąc kolejny potencjalny łup. Więc syn postanowił czuwać. Walką ze sroką zajmowała się oczywiście samica drozda - uwaga - aktywnie wspomagana przez samicę kosa, która miała gniazdo w innej części ogrodu (po przekątnej domu). Niestety samiec drozd nie pokazywał się w ogóle ani w trakcie karmienia piskląt w gnieździe ani przy incydencie ze sroką.
Na drugi dzień po ataku sroki samica drozda już się nie pokazywała a mały droździk dopraszał się głośno jeść. Samica kosa zaczęła go karmić, karmiąc też innego podlota kosa. Przez kilka dni podlot drozd kręcił się w rogu ogrodu, w pobliżu gniazda kosów i był regularnie dokarmiany przez przybraną mamę. Czasami przechodził do ogrodu sąsiadów. Mam bardzo dobry widok na tę część z narożnego okna więc byłem na bieżąco.
Udało mi się zobaczyć moment gdy droździk potrafił przelecieć więcej niż kilka metrów. Chyba wtedy zdecydował się opuścić ogród i zrobić przelot do lasu (wąska dróżka, potem parę metrów i już). Mam nadzieję, że jest mu tam nie gorzej niż u nas. Mama kos nadal przylatuje na nasz trawnik. Teraz są deszcze więc pokarmu nie powinno brakować.
Czy ja dobrze interpretuję sytuację? Małego drozda nie da się pomylić z małym kosem nie tylko z powodu innego wyglądu ale przede wszystkim zupełnie innego nawoływania. Jednak mama kos go karmiła mimo tych sporych różnic. Zapewne to jakiś instynkt ale jaki?
Gniazdo drozdów było kilka metrów od domu, gniazdo kosów tuż pod oknem, blisko drzwi wejściowych. Z tego punktu widzenia te kosy są niesamowicie ufne. Własne 4 pisklęta z sukcesem wyprowadziły również do lasu Różnica czasu między pierwszym a ostatnim kosikiem to 2-3 dni.
Tak wyglądał mały droździk w ub. niedzielę gdy jeszcze pętał się sam:
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
- Sikorzanka
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 25
- Od: 6 gru 2018, o 15:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Z-ce Śl.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Natomiast ja mam na to ostre spojrzenie i jestem w stanie darować sobie nawet spacery w pola jeśli ma to tak wyglądać że zrywamy samice z gniazd niepokojąc je. To nie jest wieczność a dajmy spokojnie się tym młodym wykluć i choć nauczyć latać, bo je za dużo już czeka żeby im jeszcze utrudniać. Z resztą, większosć osób w moim kręgu z psami myśliwskimi tak robi więc mi się to wydaje naturalne że sezon lęgowy jest świętością.
No i właśnie o to chodzi, chociaż tak naprawdę, nie można się też wyżywać, bo nie każdy o tym wie. Z drugiej strony grzeczne zwrócenie uwagi może doprowadzić do totalnej awantury. Wiem coś o tym. I chociaż nie o ptaki chodziło a o zwykłe posprzątanie kupy z chodnika to o mało mnie facet nie pobił...Gość z beaglem, zasunął mi smyczą po nogach jak mu zwróciłam uwagę, żeby posprzątał po psie. Innym razem teść wyszedł z psami na spacer, one oczywiście na smyczach. A Pan sobie spuścił w MIEŚCIE amstafa (z resztą obojętnie jaka by to rasa nie była, ten był agresywny)...bo rzucił się na psy, które miały przewagę. Ta czekoladowa z avataru została tak poharatana, że do dziś dnia jak sobie o tym przypomnę to mi serce staje. Pan dostał kary 100 zł....
Ostatnio odczepiałam kota bo jego obróżka, zaczepiła się o rozwalające ogrodzenie.
Do czego zmierzam...nigdy nie jest winne zwierzę, zawsze jest winny człowiek.
No i właśnie o to chodzi, chociaż tak naprawdę, nie można się też wyżywać, bo nie każdy o tym wie. Z drugiej strony grzeczne zwrócenie uwagi może doprowadzić do totalnej awantury. Wiem coś o tym. I chociaż nie o ptaki chodziło a o zwykłe posprzątanie kupy z chodnika to o mało mnie facet nie pobił...Gość z beaglem, zasunął mi smyczą po nogach jak mu zwróciłam uwagę, żeby posprzątał po psie. Innym razem teść wyszedł z psami na spacer, one oczywiście na smyczach. A Pan sobie spuścił w MIEŚCIE amstafa (z resztą obojętnie jaka by to rasa nie była, ten był agresywny)...bo rzucił się na psy, które miały przewagę. Ta czekoladowa z avataru została tak poharatana, że do dziś dnia jak sobie o tym przypomnę to mi serce staje. Pan dostał kary 100 zł....
Ostatnio odczepiałam kota bo jego obróżka, zaczepiła się o rozwalające ogrodzenie.
Do czego zmierzam...nigdy nie jest winne zwierzę, zawsze jest winny człowiek.
- jokaer
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7325
- Od: 14 lut 2008, o 08:21
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pogórze Ciężkowickie 385 m npm; na granicy Małopolski z Podkarpaciem
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
vitoldo- to chyba paszkot nie droździk. Niemniej jednak niesłychana historia.
Jakaś wybitnie opiekuńcza mama kosowa
Jakaś wybitnie opiekuńcza mama kosowa
Pozdrawiam- Jola Spis treści w uprawie warzyw
----------------------------------------------------
Sprzedam/Kupię/Wymienię Moje krzyżówki Na pohybel zimie
----------------------------------------------------
Sprzedam/Kupię/Wymienię Moje krzyżówki Na pohybel zimie