Pierwsze koty za płoty V
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Miałam wysiać rzodkiewki specjalnie nasypałam świeżej ziemi ,a tu wszystko pomroziło .Jeszcze wczoraj była jak skała ,jednak z pewnością jutro już da sie wysiać rzodkiewki .Oby to był czas dla nich a nie dla owoców muszę sprawdzić ok już sprawdziłam w kalendarzu BIO to dobry czas .No to jutro do dzieła a przy okazji koper tylko raczej w jednym miejscu, bo ten rozproszony wiecznie mi ktoś powyjada gdy tylko wykiełkuje .Tak będzie pod kontrolą .Fajnie masz Iwonko Twoja wyprawa rowerowa zawsze coś nowego nam przybliża teraz kaczuchy i bobrowe wyczyny
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25125
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
I całe szczęście, że nie potrafisz się ograniczać w mówieniu
Cudownie się Ciebie czyta.
U Ciebie mokro, a ja dzisiaj zrobiłam obchód ogrodu i stwierdzam, że susza.
A wydawało mi się, że nawet sporo padało
Jak zwykle wiatr pewnie wszystko wysuszył
Czytam o odwołanych wizytach
Masz urlop w jednej pracy, ale do drugiej chodzisz normalnie?
Cudownie się Ciebie czyta.
U Ciebie mokro, a ja dzisiaj zrobiłam obchód ogrodu i stwierdzam, że susza.
A wydawało mi się, że nawet sporo padało
Jak zwykle wiatr pewnie wszystko wysuszył
Czytam o odwołanych wizytach
Masz urlop w jednej pracy, ale do drugiej chodzisz normalnie?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7095
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wysiewy Iwonko masz w szyku wojskowym Cynię sieję od kilku lat bezpośrednio do gruntu, bo są silniejsze.
I jak zwykle poczytałam o ciekawych miejscach, kaczuchach, wydarzeniach codziennych. Lubię czytać Twój wątek
I jak zwykle poczytałam o ciekawych miejscach, kaczuchach, wydarzeniach codziennych. Lubię czytać Twój wątek
- tulipanka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 5991
- Od: 20 kwie 2007, o 12:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, niesamowitą masz już dalię Kiedy przyjdzie pora na jej wysadzenie, to będzie juz miała kwiaty, albo co najmniej pąki.
Podobnie jak poprzedniczki nadziwić się nie mogę tym równiutkim rządkom rozsad
Podobnie jak poprzedniczki nadziwić się nie mogę tym równiutkim rządkom rozsad
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Marto, ja nie mam czasu na kręcenie nosem na pogodę
Zresztą widocznie nie było wcale tak zimno, bo już dzisiaj nie wybrałabym się na pewno. Od rana jest zimnica i od jakiegoś czasu pada deszcz ze śniegiem. Aż się nie chce wierzyć, że wczoraj było tak ciepło
Ranniki się rozsiały
Aniu na balkon mam niskie pomidorki, tzw. dwarfy, kilka kupiłam, kilka dostałam i te będę miała pod ręką. Może jeszcze wcisnę Indigo rose, to czarne pomidorki koktajlowe, po prostu przepyszne. Jak nie zmieszczą mi się na balkonie, to na działce posadzę przynajmniej dwa Jutro chyba będę je pikować, bo pogoda nie sprzyja działkowaniu. Doniczki eM przywiózł mi już wcześniej, ziemię też kupił, to muszę wykorzystać, że mam wolne. Dopiero raczkuję w hodowli pomidorów, jak na razie to mało dla mnie znany temat, ale zasmakowałam w opiece nad nimi i postanowiłam się z nim zmierzyć.
Ceny niektórych produktów po prostu zwalają z nóg Wczoraj Filip kupował bułkę tartą za 5 zł za jedno opakowanie Przecież to czyste szaleństwo!
To jeszcze ubiegłoroczne suszki, ponieważ jednak mają swój urok, to dostały czas dla fotoreporterów
Danusiu, chyba zdążyłam w ostatniej chwili wypożyczyć rowery na próbną jazdę, bo z tego co pamiętam , to w następnym roku wypożyczalnie zniknęły. Szkoda, bo to był doskonały pomysł. W innych miastach wyrastają jak grzyby po deszczu, a u nas komuś się nie opłacało
Jak byś kupowała rower, to jednak przemyśl tekkingowy. On jest bardzo podobny do miejskiego, ale ma więcej przerzutek i łatwiej podjechać nim pod górkę. To oczywiście tak w uproszczeniu, bo znawcą nie jestem.
Ostatnie dwa dni były cieplutkie, a dzisiaj już znowu zimnica i popaduje, nawet nie myślę o wyjściu z domu
Jadziu, mam super drogę na działkę, a jeszcze lepszą z powrotem, bo wtedy jeszcze większy kawałek jadę nad rzeką, a tam czasami dzieją się fajne rzeczy. Kaczki były jeszcze następnego dnia, ale już dużo dalej, a wczoraj już ich nie wypatrzyłam. Bobry pozostawiają po sobie coraz liczniejsze ślady, ale w biały dzień ich jeszcze nie widać. W ubiegłym roku spotkałam jednego jak wieczorem wracałam z pracy, ale generalnie to chyba broją w nocy
Wczoraj była dobra pogoda dla Twoich rzodkiewek, a dla mnie do pielenia
Pustynniki nareszcie przestały ćwiczyć moją cierpliwość
Gosiu, u mnie jeszcze wilgoć się utrzymuje, chociaż wierzchnia warstwa ziemi już przesycha. Ale pieli się doskonale, a jak się grzebnie głębiej, to widać, że rośliny nie cierpią na niedostatek wody. Teraz ma być zimno przez kilka dni, to mogłoby popadać, ale chyba będą to znikome opady. Dzisiaj jest mokro, ale to raczej taki deszcz ze śniegiem w niewielkiej ilości.
Urlop mam tym razem w obu pracach, ale to tylko dlatego, że w przychodni zawiesiliśmy przyjęcia do 1 kwietnia. Jak będzie dalej jeszcze nie wiem, ale w obecnej sytuacji powrót do pracy byłby nierozsądny. Ale nie ja o tym decyduję, co będzie dalej, zobaczymy. Urlop mam tylko do 7 kwietnia, bo pracujemy normalnie, zresztą inaczej się nie da Taka praca...
Dziękuję
Małgosiu, moja mama też sieje prawie wszystko do gruntu, ale ona ma tyle miejsca, że może sobie na to pozwolić A u mnie i z miejscem krucho a i zanim porządek zrobię na rabatach, to zazwyczaj jest już połowa maja i jak tu siać tak późno? A jak kiedyś mimo wszystko tak posiałam, to siewki wypieliłam razem z chwastami i tyle z tego miałam Może gdybym była bardziej uporządkowana, to miałoby to jakiś sens, ale ponieważ nie jestem, to mam tak jak mam.
Kaczki były super, zupełnie inne niż te, które widuję na co dzień. Dzięki
Przyszedł niestety czas na pozbycie się świerczka. Moje próby ratunku nic nie dały i wczoraj wykorzystałam fakt, że na chwilę wpadł eM
Tylko szepnęłam, że trzeba go usunąć i już za chwilę go nie było. Teraz jestem widoczna jak na dłoni
Wiolu, dalia zupełnie się nie liczy z porą roku. Wystrzeliła stanowczo zbyt wcześnie i nic nie mogłam poradzić, tylko wsadzić ją do ziemi. A ona dopiero tam rozwinęła skrzydła. Rośnie po prostu w oczach
Pomidorki wysiać w równych rządkach jest niezmiernie łatwo, jeśli się je odgradza paskami foli z powodu braku miejsca. A poza tym dzięki temu mam w sposób widoczny oddzielone od siebie gatunki Jutro będę je pikować, to równe rządki znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
Drzewa w parku przezornie nie zdjęły zimowych kubraczków. Nie dały się zwieść ciepłym promieniom.
Muszę się Wam przyznać, mimo iż to nie wypada, że jestem z siebie bardzo zadowolona. Cztery dni średnio wytężonej pracy zaowocowało w miarę uporządkowaną działeczką. Przez dwa pierwsze dni tylko wycinałam, usuwałam, wywoziłam i paliłam. Na wszelkie inne prace było stanowczo zbyt zimno. W domku narobił mi się bałagan (sam!) i wyglądało to okropnie, ale było mi szkoda czasu na sprzątanie, tym bardziej, że wpadałam właściwie tylko na chwilkę. Czas mijał szybciutko, ledwo zdążyłam się rozpakować, a tu już trzeba było torbę na rower zapinać z powrotem Wracałam zmachana, jednak taka zimowa bezczynność daje się człowiekowi mocno we znaki. Zawsze potrzebuję trochę czasu, żeby stawy zaczęły funkcjonować bez zgrzytów.
W piątek już zasiadłam do pielenia. Nie było co prawda aż tak ciepło jak zapowiadali, raczej pochmurno, ale nie potrzebowałam przynajmniej zakładać na siebie wszystkich ciuchów jakie mam na działce. Słonko tylko od czasu wychyliło się zza chmury, ale jeszcze się nie odważyłam na przysiądnięcie w fotelu w celu zjedzenia chociażby śniadania. Wody na razie nie ma w kranach, to o kawie nawet nie myślę. Warunki póki co spartańskie, ale w tej chwili nie przyjeżdżam tam na posiadówki tylko w konkretnym celu
W sumie wypieliłam cztery główne rabaty i przynajmniej 2/3 dużej różanki Na szczęście dla mnie, na różance w tym roku trawa pokazała się jedynie w niewielkiej ilości. Tam ziemia jest najbardziej zbita i jak sobie przypomnę ile jej wyrwałam w ubiegłym roku, to aż robi mi się słabo. Tym razem trawa tylko pod płotem, a na pozostałej części, jakiś taki dla mnie mało znany chwast, który na szczęście dość łatwo daje się wyciągać. U kogoś w wątku go widziałam, nawet z podaną nazwą, ale nawet nie próbuję szukać. Najważniejsze, że już w dużej części wylądował na kompostowniku. Przy okazji pielenia, jakżeby inaczej, udało mi się przeorać pazurkami kilka niezaznaczonych lilii Zazwyczaj zostawiam stare ich łodygi, właśnie po to, żeby na wiosnę wiedzieć gdzie są, ale czasami jakieś licho mi je wyłamie, czy też sama je wyciągnę i wtedy nie wiem gdzie są. Już teraz trzeba pielić ostrożnie, bo kły lilii są prawie na wierzchu i o wypadek nie trudno.
Wczoraj było już cieplutko, nawet niektórzy rozbierali się się do krótkich rękawów, ale ja jeszcze nie ryzykowałam. Założyłam cieńszą koszulkę i było ok. W międzyczasie, pomiędzy pieleniem, a pieleniem , zamiotłam podłogę w domku, poukładałam klamoty i już od razu zrobiło się czyściej. Od razu przyjemniej do niego wejść
Wczoraj już posiedziałam znacznie dłużej. Po pierwsze robota paliła mi się w rękach i musiałam wykorzystać, że nareszcie mi się chce, a po drugie było tak rozkosznie ciepło, że pławiłam się w ciepłym blasku jak rybka w jeziorze.
EM wykopał starego świerczka, a przy okazji pozbawił mnie części krokusów. Trzy razy pytał się mnie czy pod nim rośnie coś, na co musi uważać, trzy razy mu pokazałam co i gdzie, uratowałam krokusy, które i tak wykopał, myśląc że to trawa , a koniec końców i tak wyrzucił. Zanim się zorientowałam, to już nie było co ratować A na moje zawodzenia beztrosko powiedział, że kupię sobie nowe....
Dzisiaj skoro świt wzięłam się za sadzenie dalii. Karpy, dzięki staranności eMa przechowały się doskonale, żadna z nich nie straciła karteczki z imieniem, kilka wypuściło zielone kiełki, a wszystkie mają już porządne korzonki. jeszcze przez kilka dni postoją w domu, a jak pogoda przestanie wreszcie szaleć, to zamieszkają na balkonie. Szkoda, że na działce nie ma jeszcze wody, bo mogłabym część doniczek z kupionymi roślinami tam wywieźć i zacząć sadzić. Bez wody jednak to niemożliwe, mogłyby uschnąć i tyle bym z tego miała.
To moje dzisiejsze centrum dowodzenia
Pozdrawiam
Zresztą widocznie nie było wcale tak zimno, bo już dzisiaj nie wybrałabym się na pewno. Od rana jest zimnica i od jakiegoś czasu pada deszcz ze śniegiem. Aż się nie chce wierzyć, że wczoraj było tak ciepło
Ranniki się rozsiały
Aniu na balkon mam niskie pomidorki, tzw. dwarfy, kilka kupiłam, kilka dostałam i te będę miała pod ręką. Może jeszcze wcisnę Indigo rose, to czarne pomidorki koktajlowe, po prostu przepyszne. Jak nie zmieszczą mi się na balkonie, to na działce posadzę przynajmniej dwa Jutro chyba będę je pikować, bo pogoda nie sprzyja działkowaniu. Doniczki eM przywiózł mi już wcześniej, ziemię też kupił, to muszę wykorzystać, że mam wolne. Dopiero raczkuję w hodowli pomidorów, jak na razie to mało dla mnie znany temat, ale zasmakowałam w opiece nad nimi i postanowiłam się z nim zmierzyć.
Ceny niektórych produktów po prostu zwalają z nóg Wczoraj Filip kupował bułkę tartą za 5 zł za jedno opakowanie Przecież to czyste szaleństwo!
To jeszcze ubiegłoroczne suszki, ponieważ jednak mają swój urok, to dostały czas dla fotoreporterów
Danusiu, chyba zdążyłam w ostatniej chwili wypożyczyć rowery na próbną jazdę, bo z tego co pamiętam , to w następnym roku wypożyczalnie zniknęły. Szkoda, bo to był doskonały pomysł. W innych miastach wyrastają jak grzyby po deszczu, a u nas komuś się nie opłacało
Jak byś kupowała rower, to jednak przemyśl tekkingowy. On jest bardzo podobny do miejskiego, ale ma więcej przerzutek i łatwiej podjechać nim pod górkę. To oczywiście tak w uproszczeniu, bo znawcą nie jestem.
Ostatnie dwa dni były cieplutkie, a dzisiaj już znowu zimnica i popaduje, nawet nie myślę o wyjściu z domu
Jadziu, mam super drogę na działkę, a jeszcze lepszą z powrotem, bo wtedy jeszcze większy kawałek jadę nad rzeką, a tam czasami dzieją się fajne rzeczy. Kaczki były jeszcze następnego dnia, ale już dużo dalej, a wczoraj już ich nie wypatrzyłam. Bobry pozostawiają po sobie coraz liczniejsze ślady, ale w biały dzień ich jeszcze nie widać. W ubiegłym roku spotkałam jednego jak wieczorem wracałam z pracy, ale generalnie to chyba broją w nocy
Wczoraj była dobra pogoda dla Twoich rzodkiewek, a dla mnie do pielenia
Pustynniki nareszcie przestały ćwiczyć moją cierpliwość
Gosiu, u mnie jeszcze wilgoć się utrzymuje, chociaż wierzchnia warstwa ziemi już przesycha. Ale pieli się doskonale, a jak się grzebnie głębiej, to widać, że rośliny nie cierpią na niedostatek wody. Teraz ma być zimno przez kilka dni, to mogłoby popadać, ale chyba będą to znikome opady. Dzisiaj jest mokro, ale to raczej taki deszcz ze śniegiem w niewielkiej ilości.
Urlop mam tym razem w obu pracach, ale to tylko dlatego, że w przychodni zawiesiliśmy przyjęcia do 1 kwietnia. Jak będzie dalej jeszcze nie wiem, ale w obecnej sytuacji powrót do pracy byłby nierozsądny. Ale nie ja o tym decyduję, co będzie dalej, zobaczymy. Urlop mam tylko do 7 kwietnia, bo pracujemy normalnie, zresztą inaczej się nie da Taka praca...
Dziękuję
Małgosiu, moja mama też sieje prawie wszystko do gruntu, ale ona ma tyle miejsca, że może sobie na to pozwolić A u mnie i z miejscem krucho a i zanim porządek zrobię na rabatach, to zazwyczaj jest już połowa maja i jak tu siać tak późno? A jak kiedyś mimo wszystko tak posiałam, to siewki wypieliłam razem z chwastami i tyle z tego miałam Może gdybym była bardziej uporządkowana, to miałoby to jakiś sens, ale ponieważ nie jestem, to mam tak jak mam.
Kaczki były super, zupełnie inne niż te, które widuję na co dzień. Dzięki
Przyszedł niestety czas na pozbycie się świerczka. Moje próby ratunku nic nie dały i wczoraj wykorzystałam fakt, że na chwilę wpadł eM
Tylko szepnęłam, że trzeba go usunąć i już za chwilę go nie było. Teraz jestem widoczna jak na dłoni
Wiolu, dalia zupełnie się nie liczy z porą roku. Wystrzeliła stanowczo zbyt wcześnie i nic nie mogłam poradzić, tylko wsadzić ją do ziemi. A ona dopiero tam rozwinęła skrzydła. Rośnie po prostu w oczach
Pomidorki wysiać w równych rządkach jest niezmiernie łatwo, jeśli się je odgradza paskami foli z powodu braku miejsca. A poza tym dzięki temu mam w sposób widoczny oddzielone od siebie gatunki Jutro będę je pikować, to równe rządki znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
Drzewa w parku przezornie nie zdjęły zimowych kubraczków. Nie dały się zwieść ciepłym promieniom.
Muszę się Wam przyznać, mimo iż to nie wypada, że jestem z siebie bardzo zadowolona. Cztery dni średnio wytężonej pracy zaowocowało w miarę uporządkowaną działeczką. Przez dwa pierwsze dni tylko wycinałam, usuwałam, wywoziłam i paliłam. Na wszelkie inne prace było stanowczo zbyt zimno. W domku narobił mi się bałagan (sam!) i wyglądało to okropnie, ale było mi szkoda czasu na sprzątanie, tym bardziej, że wpadałam właściwie tylko na chwilkę. Czas mijał szybciutko, ledwo zdążyłam się rozpakować, a tu już trzeba było torbę na rower zapinać z powrotem Wracałam zmachana, jednak taka zimowa bezczynność daje się człowiekowi mocno we znaki. Zawsze potrzebuję trochę czasu, żeby stawy zaczęły funkcjonować bez zgrzytów.
W piątek już zasiadłam do pielenia. Nie było co prawda aż tak ciepło jak zapowiadali, raczej pochmurno, ale nie potrzebowałam przynajmniej zakładać na siebie wszystkich ciuchów jakie mam na działce. Słonko tylko od czasu wychyliło się zza chmury, ale jeszcze się nie odważyłam na przysiądnięcie w fotelu w celu zjedzenia chociażby śniadania. Wody na razie nie ma w kranach, to o kawie nawet nie myślę. Warunki póki co spartańskie, ale w tej chwili nie przyjeżdżam tam na posiadówki tylko w konkretnym celu
W sumie wypieliłam cztery główne rabaty i przynajmniej 2/3 dużej różanki Na szczęście dla mnie, na różance w tym roku trawa pokazała się jedynie w niewielkiej ilości. Tam ziemia jest najbardziej zbita i jak sobie przypomnę ile jej wyrwałam w ubiegłym roku, to aż robi mi się słabo. Tym razem trawa tylko pod płotem, a na pozostałej części, jakiś taki dla mnie mało znany chwast, który na szczęście dość łatwo daje się wyciągać. U kogoś w wątku go widziałam, nawet z podaną nazwą, ale nawet nie próbuję szukać. Najważniejsze, że już w dużej części wylądował na kompostowniku. Przy okazji pielenia, jakżeby inaczej, udało mi się przeorać pazurkami kilka niezaznaczonych lilii Zazwyczaj zostawiam stare ich łodygi, właśnie po to, żeby na wiosnę wiedzieć gdzie są, ale czasami jakieś licho mi je wyłamie, czy też sama je wyciągnę i wtedy nie wiem gdzie są. Już teraz trzeba pielić ostrożnie, bo kły lilii są prawie na wierzchu i o wypadek nie trudno.
Wczoraj było już cieplutko, nawet niektórzy rozbierali się się do krótkich rękawów, ale ja jeszcze nie ryzykowałam. Założyłam cieńszą koszulkę i było ok. W międzyczasie, pomiędzy pieleniem, a pieleniem , zamiotłam podłogę w domku, poukładałam klamoty i już od razu zrobiło się czyściej. Od razu przyjemniej do niego wejść
Wczoraj już posiedziałam znacznie dłużej. Po pierwsze robota paliła mi się w rękach i musiałam wykorzystać, że nareszcie mi się chce, a po drugie było tak rozkosznie ciepło, że pławiłam się w ciepłym blasku jak rybka w jeziorze.
EM wykopał starego świerczka, a przy okazji pozbawił mnie części krokusów. Trzy razy pytał się mnie czy pod nim rośnie coś, na co musi uważać, trzy razy mu pokazałam co i gdzie, uratowałam krokusy, które i tak wykopał, myśląc że to trawa , a koniec końców i tak wyrzucił. Zanim się zorientowałam, to już nie było co ratować A na moje zawodzenia beztrosko powiedział, że kupię sobie nowe....
Dzisiaj skoro świt wzięłam się za sadzenie dalii. Karpy, dzięki staranności eMa przechowały się doskonale, żadna z nich nie straciła karteczki z imieniem, kilka wypuściło zielone kiełki, a wszystkie mają już porządne korzonki. jeszcze przez kilka dni postoją w domu, a jak pogoda przestanie wreszcie szaleć, to zamieszkają na balkonie. Szkoda, że na działce nie ma jeszcze wody, bo mogłabym część doniczek z kupionymi roślinami tam wywieźć i zacząć sadzić. Bez wody jednak to niemożliwe, mogłyby uschnąć i tyle bym z tego miała.
To moje dzisiejsze centrum dowodzenia
Pozdrawiam
- lanceta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3927
- Od: 13 wrz 2010, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk-Legnica
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko,u mnie podobnie.Wczoraj byłam na działce,trochę ogarnęłam,przy pomocy córki.
Dalie otrzymane, oraz przewidziane docelowo do donic - wysadziłam.Raz je wystawiam na taras, to znów znoszę do piwnicy do mojej "pracowni ogrodniczej".Dobrze, że mam do dyspozycji jedno pomieszczenie.
Ciekawa trasę rowerową pokonujesz, i masz niezwykły dar obserwacji
Dalie otrzymane, oraz przewidziane docelowo do donic - wysadziłam.Raz je wystawiam na taras, to znów znoszę do piwnicy do mojej "pracowni ogrodniczej".Dobrze, że mam do dyspozycji jedno pomieszczenie.
Ciekawa trasę rowerową pokonujesz, i masz niezwykły dar obserwacji
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko pisz, opisuj, uwielbiam czytać wszystko szkoda tylko że ostatnio mam same tyły i do nadrobienia wiele. Zdjęcia jak najbardziej są dodatkiem do pięknych Twoich opowiadań, sprawozdań z wykonanych prac. Widzę, że jesteś już porządnie odrobiona, jeszcze M dzielnie Cię wspiera. Nie wiem dlaczego iglaki po kilku latach zaczynają brzydko wyglądać, z mojego przedogródka już kilka w ostatnie 3 sezony wyprosiłam. Zeszłego tygodnia dwa poszły precz, na to miejsce na drugi dzień posadziłam dwie róże. U Ciebie widzę w tym pustym miejscu piękną różę o wyrazistym kolorze, aby odbijała się od ceglanej ściany domku- taki kolorystyczny kontraścik bym zastosowała
U nas zmiana pogody, za oknem zima śnieg wszystko oprószył. Deszczu nie doczekałam się, nadal z utęsknieniem go wypatruję.
U nas zmiana pogody, za oknem zima śnieg wszystko oprószył. Deszczu nie doczekałam się, nadal z utęsknieniem go wypatruję.
Re: Pierwsze koty za płoty V
U nas próba wodna będzie 5 a woda 13.
Kaczka z czubkiem zabójczo piękna.Moje dalie stoją jeszcze w piwnicy.
Iwonko na razie muszę czekać aż trochę się uspokoi i wtedy jak dożyję pójdę szukać sobie rower.Dziękuję za poradę.
Iwonko chce się powiedzieć "a nie mówiłam"?Ranniki się nasiały i już dużo podrosły.
A co będzie rosło na miejscu drzewka??
Miłego dnia.
Kaczka z czubkiem zabójczo piękna.Moje dalie stoją jeszcze w piwnicy.
Iwonko na razie muszę czekać aż trochę się uspokoi i wtedy jak dożyję pójdę szukać sobie rower.Dziękuję za poradę.
Iwonko chce się powiedzieć "a nie mówiłam"?Ranniki się nasiały i już dużo podrosły.
A co będzie rosło na miejscu drzewka??
Miłego dnia.
- Florian Silesia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2318
- Od: 3 lip 2016, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jastrzębie-Zdrój
Re: Pierwsze koty za płoty V
No i widzę - nadszedł ten dzień sadzenia dalii . I to w mieszkaniu A skoro ta pierwsza wyrywna taka duża karpa, to i doniczka musiała być równie duża? Mój szacun Stare bulwy jednak warto usuwać. To niepotrzebny balast i obciążenie karpy, która kwitnie dzięki nowym przyrostom.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16974
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Ja jeszcze nie mam szczęścia z pystynnikami.
Coraz piękniejsza ta twoja wiosna.
Sama radości.
Tylko aby ciepło wróciło i ta zaraza odeszła to będziemy spokojniejsi .
Coraz piękniejsza ta twoja wiosna.
Sama radości.
Tylko aby ciepło wróciło i ta zaraza odeszła to będziemy spokojniejsi .
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Florianie jak to rozumieć wytłumacz to łopatologicznie Stare bulwy jednak warto usuwać. To niepotrzebny balast i obciążenie karpy, która kwitnie dzięki nowym przyrostom.Sorry Iwonko ale jestem ciekawa co to oznacza Sporo masz siewek Ranników w przyszłym roku będzie fajna żółta łączka .No i Pustynniki też sie obudziły, a już sie o nie bałaś.Szkoda kaczuchy z pewnością poszukały sobie domku dla przychówku .Ciekawe co posadzisz w miejsce iglaczka a może jednak bedzie to dobre miejsce dla Panny młodej
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Dzisiaj dla odmiany będą zimowe widoczki, bo wiosną zima wzięła i przyszła Nie wiadomo po co, ale miejmy nadzieję, że wpadła tylko na chwilę i zaraz sobie pójdzie.
Tak to się wszystko zaczęło
Pogoda uziemiła mnie w domu, a że i wychodzić z niego nie bardzo jest po co, to wzięłam się za swoje rozsady. Przygotowałam doniczki do przesadzenia pomidorków, wszystkie dostały znaczniki, coby mi się potem odmiany nie pokitrasiły, ale tylko kilka z nich zostały zamieszkane. Za bardzo się rozpędziłam, bo siewki jeszcze jednak są zbyt małe, żeby je tak stresować, ale jak przyjdzie czas, to mam już wszystko gotowe. Poprzesadzałam za to kobee i część cynii, które wysiałam później z powodu nie możności odnalezienia nasion niskich, aczkolwiek przepięknych odmian. Tych niskich mam tylko dwa kolory, ale jak na nie jeszcze natrafię w tym roku, to sobie dokupię, a później zbiorę nasiona. Ładnie mi wykiełkowały kleome i pysznogłówki cytrynowe , za to właściwie prawie wcale lwie paszcze Jeszcze nie nadają się do pikowania, ale i na nie przyjdzie pora
Lodziu i ja ze swoimi daliami latam w te i wewte, a właściwie to latamy oboje z eMem. Rano osobiście je wystawiam na balkon, a on wieczorem wnosi z powrotem do pokoju. Chociaż teraz na kilka dni zaprzestałam tego, bo jednak zrobiło się bardzo zimno i wieje lodowatym wiatrem i jest nieprzyjemnie. Na szczęście do tego wszystkiego jest dość dużo słońca, tak więc chociaż moje siewki nie odczuwają jego niedostatku. Szkoda że ja nie mam takiej pracowni ogrodniczej i wszystkie tego typu czynności wykonuję w pokoju albo w kuchni. Zawsze co prawda staram się wszystko zabezpieczyć przed pobrudzeniem i zniszczeniem, ale bałagan i tak się robi Mam nadzieję, że za kilka dni zrobi się już na tyle ciepło, że będą mogły na stałe zamieszkać na balkonie. Trasę na działkę mam rzeczywiście urokliwą, sporo się tam dzieje i sporo można zaobserwować. Ale nie zawsze to mi się udawało. Początki mojej jazdy na rowerze były trudne, jeździłam bardzo spięta i nic nie widziałam, tylko drogę przede mną. Teraz jest już lepiej i więcej dostrzegam z tego co się dzieje wokół mnie.
Dorotko, ten świerk miał już pewnie ze 20 lat i może po prostu przyszła już na niego pora Kilka lat temu porządnie zmarzł, Próbowałam go ratować, ale w zeszłym roku znowu coś mu się przytrafiło i już w tej chwili wyglądał bardzo brzydko. Na kolejną różę chyba się jednak nie zdecyduję, raczej w to miejsce pójdzie już kupiony kasztanek jarzębolistny popularnie nazywany przez nas po prostu jarząbkiem Wczoraj u nas też leżał śnieg, nawet było go dość dużo i długo się utrzymał. Ciągle było na minusie i nawet świecące słońce sobie z nim nie poradziło. Zniknął dopiero po południu. Nie powiedziałabym, że eM aż dzielnie mi pomaga, ale rzeczywiście jeśli go o coś poproszę, to robi. Tutaj musiałam wykorzystać fakt, że przyjechał na działkę, inaczej nie wiem kiedy bym się doczekała zniknięcia świerczka. A tak, rach-ciach, był i go nie ma Troszkę mi go szkoda, bo miałam za nim odrobinę prywatności i cień, a teraz mam patelnię. Zanim doczekam się, aż mnie coś tam przysłoni, to miną wieki, ale co poradzić?
Danusiu, u nas o wodzie jeszcze się nic nie mówi. Oby tylko nie powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku, kiedy wodę puścili dopiero 5 maja Na dodatek susza była okropna i część roślin trafił szlag, bo nie miałam czym ich podlać, a o tym żeby posadzić nowe zakupy nawet nie było mowy. Już od kilku lat dalie sadzę wcześniej do donic, a na działkę wywożę dopiero po 15 maja już takie mocno podrośnięte. Wtedy też zazwyczaj sporo wcześniej kwitną i mogę się dłużej nimi cieszyć
Niby wiem, że ranniki się sięją, w końcu i w tym roku było ich odrobinę więcej, ale zawsze jest jakaś taka niepewność. Te siewki chyba będę musiała delikatnie gdzieś przenieść, bo wysiały się tuż przy pniu magnolii i tam nie będą miały miejsca, żeby się rozrosnąć.
Florek, niestety mieszkam w bloku i nie mam żadnego innego miejsca gdzie mogłabym się rozłożyć z brudnymi czynnościami i tam zawsze wszystko sieję, sadzę i pikuję Ewentualnie robię to jeszcze w kuchni, ale to raczej te mniejsze roślinki. Dalie są zbyt duże i zajęłyby mi zbyt dużo miejsca, dlatego wybrałam pokój. Karpa tej dali może nie była jakaś szczególnie ogromna, ale ma długie kłącza i raczej chodziło o głębokość doniczki, niż jej wielkość. Ale dalia jest spora, ma duże kwiaty, ale na całe szczęście trzyma je dość sztywno No właśnie, mógłbyś przybliżyć laikom, takim jak ja czy Jadzia, co z karpami dalii powinno się robić. W końcu w tym temacie jesteś znawcą
Aniu, w tamtym roku porwałam się na przesadzeniem pustelników. W czerwcu je wykopałam, wyłożyłam do wyschnięcia, a późną jesienią przy pomocy Filipa posadziliśmy je do ziemi. Dostały drenaż i liczę, że to docenią Część wyrzuciłam, część oddałam, było ich sporo bo mocno się rozrosły. Przesadzenie było już koniecznością, ponieważ za bardzo się zagęściły i już słabo kwitły. Obawiałam się, czy to wszystko przeżyją, bo już raz robiłam próbę i wtedy niestety pustynnika straciłam. A był chyba najładniejszy ze wszystkich
Zimno zrobiło się rzeczywiście, Na całe szczęście sporo już na działce zrobiłam i teraz nie jest mi tak przykro siedzieć w domu. A do zarazy chyba się musimy przyzwyczaić, bo nie wygląda, żeby szybko chciała nam odpuścić. Niestety....
Jadziu, no właśnie, takim jak my to trzeba to wszystko łopatologicznie wytłumaczyć Przepraszać nie masz za co, jest to oczywiste pytanie i sama też jestem ciekawa.
Ucieszyły mnie te siewki ranników, tylko muszę gdzieś je przesadzić, bo w tym miejscu jest zbytnie zagęszczenie. Na miejsce świerczka mam już tak zwanego Jarząbka i to raczej on będzie tam rósł. Pannę Młodą na razie posadzę do doniczki i zastanowię się co z nią zrobić, ale zmarnować się na pewno się nie zmarnuje
Dzisiaj po śniegu nie ma śladu, ale dalej jest zimno
Do zobaczenia
Tak to się wszystko zaczęło
Pogoda uziemiła mnie w domu, a że i wychodzić z niego nie bardzo jest po co, to wzięłam się za swoje rozsady. Przygotowałam doniczki do przesadzenia pomidorków, wszystkie dostały znaczniki, coby mi się potem odmiany nie pokitrasiły, ale tylko kilka z nich zostały zamieszkane. Za bardzo się rozpędziłam, bo siewki jeszcze jednak są zbyt małe, żeby je tak stresować, ale jak przyjdzie czas, to mam już wszystko gotowe. Poprzesadzałam za to kobee i część cynii, które wysiałam później z powodu nie możności odnalezienia nasion niskich, aczkolwiek przepięknych odmian. Tych niskich mam tylko dwa kolory, ale jak na nie jeszcze natrafię w tym roku, to sobie dokupię, a później zbiorę nasiona. Ładnie mi wykiełkowały kleome i pysznogłówki cytrynowe , za to właściwie prawie wcale lwie paszcze Jeszcze nie nadają się do pikowania, ale i na nie przyjdzie pora
Lodziu i ja ze swoimi daliami latam w te i wewte, a właściwie to latamy oboje z eMem. Rano osobiście je wystawiam na balkon, a on wieczorem wnosi z powrotem do pokoju. Chociaż teraz na kilka dni zaprzestałam tego, bo jednak zrobiło się bardzo zimno i wieje lodowatym wiatrem i jest nieprzyjemnie. Na szczęście do tego wszystkiego jest dość dużo słońca, tak więc chociaż moje siewki nie odczuwają jego niedostatku. Szkoda że ja nie mam takiej pracowni ogrodniczej i wszystkie tego typu czynności wykonuję w pokoju albo w kuchni. Zawsze co prawda staram się wszystko zabezpieczyć przed pobrudzeniem i zniszczeniem, ale bałagan i tak się robi Mam nadzieję, że za kilka dni zrobi się już na tyle ciepło, że będą mogły na stałe zamieszkać na balkonie. Trasę na działkę mam rzeczywiście urokliwą, sporo się tam dzieje i sporo można zaobserwować. Ale nie zawsze to mi się udawało. Początki mojej jazdy na rowerze były trudne, jeździłam bardzo spięta i nic nie widziałam, tylko drogę przede mną. Teraz jest już lepiej i więcej dostrzegam z tego co się dzieje wokół mnie.
Dorotko, ten świerk miał już pewnie ze 20 lat i może po prostu przyszła już na niego pora Kilka lat temu porządnie zmarzł, Próbowałam go ratować, ale w zeszłym roku znowu coś mu się przytrafiło i już w tej chwili wyglądał bardzo brzydko. Na kolejną różę chyba się jednak nie zdecyduję, raczej w to miejsce pójdzie już kupiony kasztanek jarzębolistny popularnie nazywany przez nas po prostu jarząbkiem Wczoraj u nas też leżał śnieg, nawet było go dość dużo i długo się utrzymał. Ciągle było na minusie i nawet świecące słońce sobie z nim nie poradziło. Zniknął dopiero po południu. Nie powiedziałabym, że eM aż dzielnie mi pomaga, ale rzeczywiście jeśli go o coś poproszę, to robi. Tutaj musiałam wykorzystać fakt, że przyjechał na działkę, inaczej nie wiem kiedy bym się doczekała zniknięcia świerczka. A tak, rach-ciach, był i go nie ma Troszkę mi go szkoda, bo miałam za nim odrobinę prywatności i cień, a teraz mam patelnię. Zanim doczekam się, aż mnie coś tam przysłoni, to miną wieki, ale co poradzić?
Danusiu, u nas o wodzie jeszcze się nic nie mówi. Oby tylko nie powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku, kiedy wodę puścili dopiero 5 maja Na dodatek susza była okropna i część roślin trafił szlag, bo nie miałam czym ich podlać, a o tym żeby posadzić nowe zakupy nawet nie było mowy. Już od kilku lat dalie sadzę wcześniej do donic, a na działkę wywożę dopiero po 15 maja już takie mocno podrośnięte. Wtedy też zazwyczaj sporo wcześniej kwitną i mogę się dłużej nimi cieszyć
Niby wiem, że ranniki się sięją, w końcu i w tym roku było ich odrobinę więcej, ale zawsze jest jakaś taka niepewność. Te siewki chyba będę musiała delikatnie gdzieś przenieść, bo wysiały się tuż przy pniu magnolii i tam nie będą miały miejsca, żeby się rozrosnąć.
Florek, niestety mieszkam w bloku i nie mam żadnego innego miejsca gdzie mogłabym się rozłożyć z brudnymi czynnościami i tam zawsze wszystko sieję, sadzę i pikuję Ewentualnie robię to jeszcze w kuchni, ale to raczej te mniejsze roślinki. Dalie są zbyt duże i zajęłyby mi zbyt dużo miejsca, dlatego wybrałam pokój. Karpa tej dali może nie była jakaś szczególnie ogromna, ale ma długie kłącza i raczej chodziło o głębokość doniczki, niż jej wielkość. Ale dalia jest spora, ma duże kwiaty, ale na całe szczęście trzyma je dość sztywno No właśnie, mógłbyś przybliżyć laikom, takim jak ja czy Jadzia, co z karpami dalii powinno się robić. W końcu w tym temacie jesteś znawcą
Aniu, w tamtym roku porwałam się na przesadzeniem pustelników. W czerwcu je wykopałam, wyłożyłam do wyschnięcia, a późną jesienią przy pomocy Filipa posadziliśmy je do ziemi. Dostały drenaż i liczę, że to docenią Część wyrzuciłam, część oddałam, było ich sporo bo mocno się rozrosły. Przesadzenie było już koniecznością, ponieważ za bardzo się zagęściły i już słabo kwitły. Obawiałam się, czy to wszystko przeżyją, bo już raz robiłam próbę i wtedy niestety pustynnika straciłam. A był chyba najładniejszy ze wszystkich
Zimno zrobiło się rzeczywiście, Na całe szczęście sporo już na działce zrobiłam i teraz nie jest mi tak przykro siedzieć w domu. A do zarazy chyba się musimy przyzwyczaić, bo nie wygląda, żeby szybko chciała nam odpuścić. Niestety....
Jadziu, no właśnie, takim jak my to trzeba to wszystko łopatologicznie wytłumaczyć Przepraszać nie masz za co, jest to oczywiste pytanie i sama też jestem ciekawa.
Ucieszyły mnie te siewki ranników, tylko muszę gdzieś je przesadzić, bo w tym miejscu jest zbytnie zagęszczenie. Na miejsce świerczka mam już tak zwanego Jarząbka i to raczej on będzie tam rósł. Pannę Młodą na razie posadzę do doniczki i zastanowię się co z nią zrobić, ale zmarnować się na pewno się nie zmarnuje
Dzisiaj po śniegu nie ma śladu, ale dalej jest zimno
Do zobaczenia
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16586
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, kawał dobrej roboty odwaliłaś na działeczce, aż Ci zazdroszczę, bo mnie się nic nie chce. Nawet gdy bywnęłam na działce, to jakiś nierób mnie spętał i cóś tam grzebnęłam, cóś drapnęłam i na tym się skończyło. Zdecydowanie lepiej mi się przy działkowych parapetowcach uwijać.
Taki ziąb się teraz zrobił, że nawet pomidory z balkonu z powrotem do mieszkania wniosłam. Wprawdzie mróz balkonu nie sięga, ale dwa - trzy stopnie na plusie to też malutko.
Tobie chociaż pobieliło, a u mnie słońce w towarzystwie zimnego wiatru, noce z mrozami, a ziemia już woła pić.
Trzymaj się ciepło, kochana, niech Was słonko ogrzeje , a wszelkie choroby omijają szerokim łukiem.
Taki ziąb się teraz zrobił, że nawet pomidory z balkonu z powrotem do mieszkania wniosłam. Wprawdzie mróz balkonu nie sięga, ale dwa - trzy stopnie na plusie to też malutko.
Tobie chociaż pobieliło, a u mnie słońce w towarzystwie zimnego wiatru, noce z mrozami, a ziemia już woła pić.
Trzymaj się ciepło, kochana, niech Was słonko ogrzeje , a wszelkie choroby omijają szerokim łukiem.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.