Roundup niebezpieczny - szczególnie dla kobiet

[kaLo]

Nie tylko zboża. Randapem traktuje się soję , rzepak , gorczycę i inne rośliny. Fachowo to się nazywa desykacja czyli "dosuszanie ziarna" . A przeczytać to można u wujka G. Są też rośliny GMO odporne na glifosat np. bawełna i wtedy stosuje się go do niszczenia chwastów ale coś za coś. Ewolucja jednak istnieje i w wyniku jej działalności powstały superchwasty odporne na glifosat. Pozostaje motyczka i ręczne plewienie jak 100 lat temu.

[wotik]

Hmmm.. Faktycznie. Trochę nie chciało mi się w to wierzyć, bo przez ponad 30 lat byłem związany z rolnictwem i nigdy o czymś takim nie słyszałem ani nie widziałem aby ktoś to robił. Pewnie z prostego powodu - kiedyś środki ochrony były bardzo drogie w zasadzie to ich cały czas brakowało, a mógł je kupić tylko ten kto miał stosowne przeszkolenie. Nie wiem jak jest teraz. Nie za bardzo mi się chce wierzyć w skuteczność takiego zabiegu jeśli chodzi o zboża, bo w końcowej fazie przed zbiorem są one już na tyle zdrewniałe i obumarłe, że środek czynny po prostu nie wniknie do takiej rośliny. W przypadku takich roślin które mają "zielone" części jeszcze w trakcie zbioru to może i owszem. Ale robienie czegoś takiego to głupota i zatruwanie samego siebie...

[kaLo]

Ze zbożami faktycznie masz rację. Dodatkowo są jeszcze stosowane środki sklejające łuszczyny roślin strączkowych aby suche strąki nie otwierały się podczas zbioru i nie było strat ziarna. Ja nie jestem związany z rolnictwem ale 30 lat to trochę mało. W końcówce lat '60 jadąc przez wieś wozem drabiniastym powożonym przez dziadka widywało się kupki zbrylonych worków z nawozami mineralnymi od lat leżace przy bramach wjazdowych do gospodarstw. Wtedy wykupienie nawozu było obowiązkowe i czy rolnik chciał czy nie, gmina dostarczała worki pod bramę a potem musiał za nie zapłacić. Mogł go użyć lub zostawić pod bramą , nikogo to nie obchodziło. Tak mi powiedział dziadek. Teraz odwrotnie, jakby gmina zakazała stosowania chemii to by kupił pokątnie .

[wotik]

Myślę, że lata 60 były ostatnim okresem takich praktyk, ew. jeszcze początek lat 70 i to na pewno nie wszędzie. W połowie lat siedemdziesiątych "dobrobyt" nagle się skończył i zaczęło brakować wszystkiego. Nawozów też...

[hanka55]

Kalifornijska sędzia obniżyła do 86,7 mln dolarów wysokość odszkodowania 2 mld dolarów orzeczoną przez ławę przysięgłych małżeństwu, które zachorowało na raka stosując chwastobójczy...

https://www.rp.pl/Rolnictwo/307299952-O ... larow.html

[wiridiana]

Na wsi dosuszają zboża żeby je szybciej zebrać. I nie jest to jakiś ewenement. Raczej moje pytanie co to za dosuszanie zbóż i na czym polega wywołało zdziwienie. Wydaje mi się nawet, że teraz żniwa wypadają wcześniej niż dawniej.

[ekopom]

Obecnie liczy się kasa, herbicydy stosuje się w uprawie wszystkich roślin. Nie jest prawdą, że zastosowane prawidłowo są bezpieczne. Gdyby z nich zrezygnować, to koszt uprawy np. marchwi wzrósłby z kilkunastu groszy jednego kilograma do około 1,50 zł. Brak jest świadomości klientów, że te warzywa na herbicydach są szkodliwe dla zdrowia spożywane przez dłuższy czas, nie pozwala na szybszy rozwój upraw naturalnych, bez dodatków chemii. Może świadomość z czasem się zmieni, ale choćby obecna nagonka sanepidów na rodziców, którzy mają wątpliwości co do słuszności szczepień, pochłania im cały czas i zaniechały kontroli nad bezpieczeństwem żywności. Nie tędy droga.
Kiedyś robiłem próby uprawy marchwi różnymi sposobami i można wyprodukować ją, która będzie miała wielokrotnie mniej azotanów, niż przewidywała wtedy norma, nie mówiąc dodatkowo o wyśmienitym jej smaku.
Nie tylko Roundup jest szkodliwy, ale wszystkie inne herbicydy, nawet w małych ilościach, bo jeśli zakłóca rozwój chwastów, to w innych roślinach pozostaje, a jedząc je może nas potraktować jako chwast.

[hanka55]

Tak, liczy się kasa. Na leczenie i pochówki.

"Lider Związku Rolników Solidarni Marcin Bustowski wystosował do Ministra Zdrowia pismo w sprawie wdrożenia procedury ?odtrucia polskich obywateli? na okoliczność stwierdzenia stężenia glifosatu w ich organizmie.
Jak pisze Bustowski dysponuje on badaniami kilkudziesięciu osób na obecność tej szkodliwej substancji i u każdego dopuszczalna norma została przekroczona co najmniej dwukrotnie?choć zdarzały się dużo wyższe przekroczenia i..."

Działając w imieniu Związku Zawodowego Rolników Rzeczypospolitej ?Solidarni?, zwracam się do pana z prośbą o wskazanie rozwiązań dla Polaków zatrutych glifosatem. Na przykładzie procedury szpitala we Wrocławiu wiemy, iż jedynie pacjent, który fizycznie wypije płynną substancję zawierającą glifosat może liczyć na pomoc. Obywatele, w organizmie których ta niebezpieczna substancja znalazła się w wyniku niemoralnych i podstępnych praktyk, nie mogą liczyć na pomoc.
Uważam, że mamy poważny problem z masowym struciem Polaków substancją rakotwórczą, co jest główną przyczyną wzrostu zachorowań na nowotwory ? kończy przewodniczący ZZRR ?Solidarni?.

https://dobrewiadomosci.net.pl/38109-zw ... lifosatem/

[Krzysztof81]

Dlatego należy samemu zakładać warzywniki. Później przechowywać warzywa i robić przetwory. Pryskać interwencyjnie, a zapobiegawczo kiedy nie ma jeszcze dojrzewających owoców. Jeśli kogoś stać to niech kupuje warzywa w sklepach z żywnością ekologiczną. Jeśli polski rolnik nie zbierze np zbóż w odpowiedniej porze zbankrutuje, a zboża traktowane np "roundupem" przyjadą na samochodach z innych krajów, albo przypłyną na statkach. Najgorzej jest wtedy kiedy sierpień / wrzesień jest deszczowy. Co do odchwaszczania to jak ma poradzić sobie np z perzem? Kiedyś ludzie wybierali perz. Nikt nie szanował pracy rolnika, a rolnik nie liczył swoich godzin w pracy. Dlatego oblicze wsi i mieszkańców było jakie każdy widział (kto żył 20 i więcej lat temu) Często rolnikami byli ludzie z małym wykształceniem. Teraz czasy się zmieniły i dlatego jest jak jest. Co do chemii to ludzie chcą piękne jabłka, ale jak z obrazka. Czy sadownik by się utrzymał z sadu gdzie owoce, by były z dziurką od robaczka czy z chorobą skórki? No nie utrzymałby się, a jabłka by przyjechały z Francji czy innego kraju. Dodatkowe zabiegi pielnikami w dużych ogrodnictwach warzywnych podnoszą cenę, a hurtownicy i sklepy wielkopowierzchniowe najlepiej by kupiły towar za półdarmo. Dlatego należy uprawiać samemu to co można nie patrząc ile to pracy, nakładów i czasu kosztuje

[wiridiana]

To też jest kwestia świadomości konsumentów.
W Finlandii będąc jabłek w sklepie były 3 rodzaje. Polskie, takie jak znamy i widzimy u nas w sklepie. Cena najniższa. Potem amerykańskie wszystkie równe jak od sztancy i w dokładnie takim samym wybarwieniu - cena dwa razy wyższa niż polskich i wyglądały jak plastik. Najdroższe były jabłka "tehty suomessa" czyli wyprodukowane w Finlandii - wyglądały jak nasze guguły, były zielone z lekko zapalonym rumieńcem. Kosztowały 8 euro/kg i były najdroższe ze wszystkich, dwa razy droższe niż te piękne amerykańskie. I Finowie brali albo swoje albo polskie.
Tak samo z ogórkami i innymi warzywami czy owocami. Mimo, że drożej, mimo, że gorsze przynajmniej z wyglądu to brali "swoje".

Poza tym te całe bio to straszna ściema z tego co rozmawiałam z niektórymi.
Najlepiej rzeczywiście samemu hodować, ale gwarancji czystości nie ma. A tu ktoś ma szambo obok nieszczelne, a tu sąsiad pryska bardziej niż my, a tu obornik wcale nie od takiej zdrowej krowy czy konia.

[Krzysztof81]

Znajomy stawiał szklarnię w Finlandii i opowiadał, że tam pomidory ogrodnik doświetla niemal cały rok. Oczywiście na wełnie mineralnej Przynajmniej bez "roundupu"

[wiridiana]

Niemal bo chyba latem to już niekoniecznie. Wtedy długo świeci słońce Ale poza tym to wcale nie dziwne. Finlandia w listopadzie staje się odbytem Europy. Tak mówią rodowici o niej.

[Henio123321123]

Sprawa jest taka, że wczoraj usuwalem chwasty środkiem na chwasty Target, 80 ml preparatu na 10l w konewce, a następnie po oblaniu chwastów pobrałem wodę z beczki 100 l i dzisiaj z tej wody podlalem ogórki i jednego z nich zjadłem, może coś się im stać? Może coś się mnie stać? Boli mnie nieco brzuch. Strasznie się boję.