Podziękuję zbiorowo za ciepła słowa.
Stale mi emotków brakuje.
Trochę popadało, ale gleba w ogrodzie zmoczona powierzchownie.
Trzy dni z wnusiami, więc rośliny i chwasty tylko oglądane. Może jutro uda się wreszcie trochę pozaglądać na rabaty.
Aniu pomidory pod południową ścianą garażu mają ciepło, po kilku ciepłych nocach coraz więcej czerwonych.
Wnusio już koktajlowe podjadał z krzewu.
Moje ubiegłoroczne rudbekie też nie przeżyły zimy, one generalnie są jednoroczne.
Lilie kwitną ładnie, ale tylko dwie odmiany, to nie chcę zanudzać.
Iwonko pomidory potrzebują ciepła, szczególnie ostatnie zimne noce nie były dla nich korzystne. Moim nagrzewająca się biała ściana garażu, trochę oddaje ciepło nocą, to dojrzewają. Twoje czarne piękne, błyszczące, wyjątkowo ciekawa odmiana.
Hortensje Magical Moonlight mam dwie, mają naprawdę wielkie kwiaty. Niestety młode zwieszają je po deszczu.
Dopiero trzyletnia stoi prosto. Ukorzeniłam pięć dla przyjaciółki, jest w nich zakochana. U niej wolniej rosną, ma straszną glinę w ogrodzie, ale za to sztywne, bo mają stale wilgoć.
Moja rudbekia to odmiana Cherry Brandy. W realu jest bardziej bordowa, ale mój aparat pokazuje ją czerwoną. Bardzo ją lubię, choć już zarzekam się, że więcej nie będę siała. Niestety jest jednoroczna.
Dalia pomylona, miała być różowa,
ale wyjątkowo ładnie rośnie i nawet z hortensją Limelight dobrze się prezentuje.
Ewuniu hibiskusy w tym roku w całości nie nadają się do pokazywania, choć kwiaty ładne. Wycięłam im po kilka pędów, ale już z góry nie zdążyłam przyciąć. Stoją straszne, dwumetrowe drapaki przy płocie.
Sporo białych liatr wydałam, ale kilka siewek jeszcze nie kwitnie, więc mam nadzieję, że będzie równowaga miedzy nimi, a fioletowymi.
Bawię się z wnusiami w ogrodzie i już planuje kolejne zmiany, aby mieć mniej pracy. Sił nie przybywa, a susze coraz bardziej wymuszają sadzenie odpornych roślin.
Wandziu niebieskie szałwie to odmian Compacta Deep Blue. Z kilku kupionych, mam ponad dwadzieścia i jeszcze zamierzam nią część skarpy przy różach obsadzić. W zależności od nasłonecznienia kwitnie w różnym czasie i właściwie do mrozów będą cieszyć jej kwiaty. Dokupiłam w tym roku jedną Caradonnę, wyższa i ma rosnąć wyprostowana. Na razie nędzna sadzonka, więc się nie pokładała.
Jak patrzę na rdzę i czarną plamistość na większości moich róż, to zniechęcam się do nich.
Są piękne i chciałoby się je mieć w ogrodzie, ale też wymagają stałej uwagi. Ja już nie mam na nią ochoty. To Rose de Rescht, kolejna kandydatka do oddania.
Moniko wielkie miskanty o sztywnych łodygach, to u mnie przede wszystkim problem z utylizacją. Nie mogę spalić, muszę zamawiać wywiezienie, a to kłopot i koszt. Cięcie nie jest ciężkie, bo M tnie elektryczną piłą do żywopłotu. Kilkanaście związanych po zimie tniemy w pół godziny. Gorzej ze sprzątaniem.
Basiu niestety upalne lata, które teraz mamy, wymuszają zmiany w ogrodzie. Coraz więcej osób sadzi odporne na suszę i mało absorbujące rośliny.
Miałam ostatnio gościa, który zobaczył moje perowskie i przyjedzie po ich siewki, mam ich sporo pod dużymi roślinami. Jeżówki też doskonale się wpisują w ten trend, szczególnie gatunek. U mnie kępa białych pod płotem wytrzymuje upały drugi rok bez podlewania.
Lucynko niektóre pomidory odróżniam.
Ale mam dwie odmiany sakiewek i dopiero po smaku uznam, z których zbiorę nasiona. Zielone i żółte też poznam, ale malinowe już niestety prawie takie same. Może nie warto sobie zawracać głowy nazwami, tylko siać takie, które najlepiej smakują.
Hibiskusy w ubiegłym roku zakwitły już koło 10 lipca, wcześniej niż teraz.
Wiosna była wtedy cieplejsza. U Ciebie glina jest zimniejszą glebą, więc pewnie aktualne ciepło je szybko pobudzi do kwitnienia.
Cherry Brandy jest w naszym klimacie generalnie jednoroczna. Trzeba siać na parapet, albo zrobić eksperyment i wysiać bezpośrednio do gruntu. Tylko czy zdąży zakwitnąć.
Olu spokojnie możesz posadzić hortensje już na miejsce stałe, lepiej zakorzenią się przed zimą.
Dobrze zakorzenione możesz z czasem przesadzać w inne części ogrodu, jak się zwolni miejsce.
Moje tegoroczne już posadzone, dostała je przyjaciółka. U siebie sadziłam zwykle w połowie sierpnia.
Madziu ketmie to u mnie bezproblemowe rośliny. Posadzone beznadziejnie, bo za gęsto, więc męczą się zrastając się korzeniami.
Mimo tego kwitną co roku. Mam wszystkie z siewek od sąsiadki. Nigdy nie były okrywane. Odmianowe ładniejsze, ale też bardziej wymagające i lubią podmarzać.
Jak masz miejsce to sadź, ale to duże krzewy. Moje ośmioletnie mają około dwa metry wysokości i gdyby nie ciasnota, miałyby tyle szerokości. U sąsiadki kikunastoletnie są jeszcze większe. Można też wyprowadzić na pniu, wtedy nie potrzebują tyle miejsca. Miałam takie dwa krzewy, ale oddałam, bo zakochałam się w hortensjach.