Przede wszystkim dziękuję za te obszerne porady!
jandom1 pisze:Odniosę się do obu Twoich postów. Po pierwsze miękki kaktus to taki, który albo został przelany i zaczął gnić albo taki solidnie odwodniony. W Twoim przypadku wychodzi na to, że chyba będzie to drugie. Każdy z nas musi początkowo uśmiercić trochę roślin, żeby wyciągnąć lekcję ze swoich błędów.
Jeszcze nie zdechły. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą uda mi się je odratować!
jandom1 pisze:Poza tym z tym sprawdzanie miękkości to trzeba uważać żeby nie uszkodzić kaktus - tak jak pisał Jacek, im mniej grzebiemy tym czasem lepiej.
Bardzo delikatnie je obmacuję. Naprawdę bardzo.
jandom1 pisze:Po drugie, nie kombinował bym z obornikiem, na Twoim miejscu zastosował bym standardową mieszankę czyli w proporcjach 1:1:1 piach, żwirek i ziemia. Najpierw musisz się "nauczyć" swoich roślin żeby kombinować z podłożem i różnymi dodatkami.
Nie chcę w żadny sposób się sprzeczać, ale sądzę, że akurat ten obornik jest u mnie najmniej winny. Ale o tym za chwilę.
Aktualnie szukam wiedzy w wątku o podłożach. Trochę jest czytania. Już kiedyś go przejrzałem, ale wziąłem się za niego jeszcze raz, dokładnie. Zwłaszcza cierpliwe odpowiedzi Tomka (
blabla) są nieocenione. Znalazłem już tam dużo odpowiedzi, za to rodzą mi się kolejne pytania. Ale z tym to już się może przeniosę do tamtego wątku, jak skończę czytać.
jandom1 pisze:Przez głowę przeszło mi takie coś, czy korzenie Twoich kaktusow są dobrze oczyszczone z torfu? Jeśli są zbite w torfie, to możesz lać wodę litrami a one i tak się nie napiją.
Torfu w moim podłożu nie ma w ogóle. Za to jest niestety najdrobniejszy piasek, pylista glina i tłuczony węgiel drzewny, w tym miał. Rynio powiedział, że mam zbyt pylisty substrat. Widziałem, że bardzo mu się nie spodobał. Jak ostatnio wyjąłem tą swoją roślinę z doniczki, to okazało się, że siedzi ona w mocno zbitej grudzie. Co prawda po ściśnięciu stosunkowo łatwo rozsypuje się ona w pył, ale bez uszkadzania korzeni raczej trudno się obejść. Zastanawiam się czy te pyliste frakcje nie utrudniają jakoś pobierania wody roślinie. Nie "zalepiają" jej?
To podłoże jest mimo tej grudy przepuszczalne i tu (zdaje mi się) dochodzę do sedna problemów. Kiedyś kaktusy stały u mnie cały rok w domu i wtedy podlewałem je obficie, a na dodatek stały jeszcze w kuwecie w wodzie przez co najmniej pół godziny. Teraz, na zewnątrz, stoją bez kuwet, bezpośrednio na deskach w skrzyni i widocznie brakuje im tego czasu, żeby mogły naciągnąć wodę. To ostatnie podlewanie zrobiłem bardzo obfite, przelałem wodę przez doniczki ze trzy razy, a do tego jeszcze opryskałem je mgiełką wody. Wydaje mi się, że trochę od tego napęczniały.
W kolejce do czytania następny stoi u mnie wątek o podlewaniu.
Swoje robią zapewne także moje doniczki. W tej mojej terakocie to chyba zachodzi przyspieszone wysuszanie się podłoża.
jandom1 pisze:Ja także podlewam mniej więcej raz na dwa tygodnie. Co z tego, jakie warunki mają w naturze? Musisz dostosowywać podlewanie do pogody u nas. Jak w Meksyku będzie padać a u nas +30 od miesiąca, to i tak nie bardzo można podlać. Nie ma aż takich różnic pomiędzy obiema Amerykami, jest po prostu sucho i tyle.
Na jednej półkuli jest lato, na drugiej zima. To chyba ma jakiś wpływ na rośliny.
jandom1 pisze:Tylko pewne specyficzne stanowiska należy traktować inaczej, jak np rośliny które rosną gdzieś blisko brzegu morza i piją przede wszystkim mgłę z powietrza. Ale i one dadzą radę przy traktowaniu standardowym. Czasem nie ma co przesadnie udziwniać bo można przekombinować w drugą stronę a to na pewno nie jest korzystne. Dobrze, że chcesz podchodzić do roślin indywidualnie ale przy większej ich ilości się tak nie da a one i tak dają radę.
Indywidualnie to faktycznie nie. Chodzi mi raczej o różnice w traktowaniu roślin w obrębie różnych gatunków. Jakieś wyjątki zawsze będą (i najczęściej z takimi jest największy problem co zrobić), ale jakiś ogólny pogląd można sobie wyrobić. Tabelka na stronie PTMK Wrocław to taki chyba dobry ogólny drogowskaz.
jandom1 pisze:Pamiętaj że kaktusy to mistrzowie przetrwania. I odniosę się jeszcze do tego Previcuru, co ma dać oprysk do czasu napicia? Previcur dziala przeciw grzybowo i tak też należy go stosować. Jeśli rośliny są mocno wysuszone to ja bym je podlał po prostu woda, bo jak dodasz do niej Previcuru to mogłoby im zaszkodzić. Gdy już rośliny będą napite to następne podlanie możesz zrobić z Previcurem, już tak aby zadziałał na grzyby.
Previcur to wymyśliłem w panice, w obawie przed zagniciem, i faktycznie to pytanie było bez sensu. Biorąc pod uwagę, że moje cierniaki są raczej odwodnione, to oczywiste jest, że odłożę pryskanie antygrzybowe na jesień. Chyba najlepiej zrobić taki oprysk gdzieś we wrześniu, czy się mylę?
jandom1 pisze:Rano czy wieczorem? Jak jest pochmurny dzień to wtedy kiedy będziesz miał czas
jak w miarę słonecznie to może lepiej wieczorem, bo to wtedy przede wszystkim kaktusy pobierają wodę. Jeśli nie masz czasu wieczorem a jest słonecznie? To podlej rano czy w dzień ale tak, by nie zmoczyć korpusów bo się rośliny przypallą. Oczywiście o podlewaniu w dzień nie mówimy gdy na zewnątrz 30+ stopni, tylko na przykład lekko powyżej 20. Podsumowując, kiedy nie podlejesz to dadzą radę, byle nie było to w największe upały
To jest miód na moje serce. Jestem zdeklarowanym nocnym markiem i ranki to dla mnie jakiś odległy kosmos. Po wczesnym obudzeniu jestem po prostu nie do życia przez cały dzień, niezależnie ile kawy wypiję. Dotychczas podlewałem zawsze wieczorem, teraz będę to robił dalej, już ze spokojniejszym sumieniem.
Ale się rozpisałem. Trochę to wszystko rozwlekłe, przepraszam. Pytania, odpowiedzi i znowu rodzą mi się kolejne pytania. Jednak jedno z nich jest najważniejsze - czy powinienem na szybko przygotować nowe podłoże i starać się przesadzić moje rośliny w lepszy substrat już teraz, na początku sierpnia? Akurat tyle czasu by minęło, że ładnie by się podłoże wysuszyło i mógłbym to chyba w miarę bezpiecznie dla cierniuchów zrobić. Czy lepiej jednak na razie starać się je ratować podlewaniam, a przesadzanie zostawić do wiosny. Ja się skłaniam raczej ku tej drugiej opcji.
Jeszcze raz dziękuję uprzejmie, że dzielicie się swoją wiedzą, w konkretny, rzeczowy a jednocześnie przyjazny sposób.