Pierwsze koty za płoty V
- tulipanka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 5993
- Od: 20 kwie 2007, o 12:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko w nowym wątku.
Cudownie czyta się Twoje ogrodowe opowieści, podparte dodatkowo pięknymi zdjęciami
Wspaniały kolor ma ciemiernik. Od razu wpadł mi w oko
Cudownie czyta się Twoje ogrodowe opowieści, podparte dodatkowo pięknymi zdjęciami
Wspaniały kolor ma ciemiernik. Od razu wpadł mi w oko
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16561
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
O! Biedroneczkę już znalazłaś, Iwonko!
Ja z tych kropkowanych to jedynie dużo tych miłujących się widuję, ale motylki już się pokazały.
Śliczny kolor ma Twój ciemiernik, taki delikatny róż.
Nie bądź taka skromnisia, naprawdę podziwiam Twój wigor i życzę Ci, by nigdy Cię nie opuścił.
Dobrego tygodnia.
Ja z tych kropkowanych to jedynie dużo tych miłujących się widuję, ale motylki już się pokazały.
Śliczny kolor ma Twój ciemiernik, taki delikatny róż.
Nie bądź taka skromnisia, naprawdę podziwiam Twój wigor i życzę Ci, by nigdy Cię nie opuścił.
Dobrego tygodnia.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7095
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
O matulu, ale bym przegapiła. Nowa część, piękne fotki, a mnie nie ma. Ale jestem
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 13 gru 2009, o 15:40
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jestem w Twoim nowym wątku ! Super wiosenne zdjęcia.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16968
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
No i rozkręciła ci się ta twoja wiosna Iwonko na całego
Ciemiernki bardzo ciekawe ,śliczne.
Ja mam w tym roku jeden kwitnący.Ale tez mnie cieszy.Bo po raz pierwszy obficiej kwitnie.
Hiacynty piękne.
Ciemiernki bardzo ciekawe ,śliczne.
Ja mam w tym roku jeden kwitnący.Ale tez mnie cieszy.Bo po raz pierwszy obficiej kwitnie.
Hiacynty piękne.
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
O biedroneczka , no już się rozkręciła wiosenka pięknie, tylko nie potrzebne te przymrozki co to zapowiadają teraz
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jadziu, to miło, że będziesz dalej będziesz moim wiernym fanem
Pana od gruszek, jak go ładnie nazwałaś, będzie mi bardzo brakować, bo mimo iż sporo ode mnie młodszy, to jednak dodawał kolorytu moim pobytom na działce. Na pewno będę wspominać go z rozrzewnieniem Ciekawe jacy sąsiedzi mi się trafią, bo i działka w moim najbliższym sąsiedztwie też jest do wzięcia. Na działce cenię sobie ciszę i spokój, wolę słuchać świergotu ptaków, niż głośnych decybeli płynących z radia i mam nadzieję, że sąsiedzi będą również miłośnikami natury.
W deszczowe chmury mocniej dmuchnij, bo na horyzoncie ani widu deszczu. Wczoraj cały dzień było cudne słońce, ale zimno jak diabli. Dzisiaj jest pochmurno, ale dalej sucho i co najgorsze prognozy nie przewidują deszczu w moim regionie przynajmniej jeszcze przez dwa tygodnie. A i potem jak będzie nie wiadomo, bo deszcze miały padać właśnie teraz i raptem wszystko się zmieniło
Dorotko, witaj w kolejnym wątku
Już w niedzielę wieczorem zrobiło się bardzo zimno. Jechałam rowerem do pracy i miałam wrażenie, że zamarznę na sopelek. Dobrze, że się cieplej ubrałam, ale nie pomyślałam o rękawiczkach, a te przydałyby mi się najbardziej.
Muszę zajrzeć do Ciebie, bo tam się pewnie dopiero dzieje Bardzo żałuję, że się zrobiło tak zimno, bo teraz znowu mam trzy dni wolnego i mogłabym pojechać na działkę i może dokończyć, to co zaczęłam. A tak skończę chyba dopiero w maju, bo od poniedziałku zaczynam kierat i o wyjeździe będę mogła tylko pomarzyć.
Mariusz, rzeczywiście aura przez kilka dni nas rozpieszczała, aż milej było na duszy widząc, że ktoś aż tak o nas zadbał. Teraz jednak kwiecień znowu upomniał się o swoje prawa, pokazał, że jeszcze on tu rządzi Mam jednak nadzieję, że wiosna już na tyle się rozgościła, że odpuści tylko na chwilkę.
Cieszę się, że jesteś
Aniu, nie zdążyłaś tam, ale jesteś ze mną tutaj, dziękuję
W tym roku liliom odpuściłam, jakoś żadna aż tak nie zapadła mi w pamięć, żebym bardzo chciała ja mieć. Myślę, że jestem już rozpuszczona jak dziadowski bicz i poprzewracało mi się w głowie z dobrobytu Ale to minie i znowu wrócę na ziemię, bo przecież jest tyle piękności, których jeszcze nie mam. Kupiłam jednak tyle innych roślin, że i tak będę miała co sadzić.
Pod ostróżką są pustynniki, które co roku obiecuję sobie przesadzić, bo już rosną w nadmiernym tłoku i co roku od tego odstępuję, bojąc się, że je stracę. Nie wiem jak do nich podejść, korzenie mają jak macki ośmiornicy i na dodatek bardzo kruche i wykopać je bez uszkodzeń, to prawdziwa sztuka. Kilka lat temu sadziłam je zgodnie ze wskazówkami, a teraz są już prawie na wierzchu i każdej jesieni widać już wychodzące z ziemi grube kły. Nie mam jak przysypać ich ziemią bez ruszania, bo rabatki mam niskie i ziemia będzie mi się wysypywać na dębową ścieżkę. Muszę chyba się w końcu odważyć, bo inaczej mi zmarnieją tak czy siak. Z roku na rok są już mizerniejsze, nie strzelają już tak do nieba jak zwykle. A ciągle jeszcze są mało rozpowszechnione, bo właściwie u nikogo ich nie widzę. Oczywiście, na forum są w niejednym ogródku, mówię raczej o swojej okolicy
Fajną masz tę giełdę, muszę się wybrać na swoją bo jeszcze nigdy nie byłam, ale ona raczej jest określana jako takie mydło i powidło, raczej stare ciuchy, niż starocie warte grzechu
Wiolu, jak miło, że i Ty do mnie zajrzałaś
Ciemiernika kupił mi eM ze dwa lata temu w znanym sklepie na O...Był całkiem niewielki, miała chyba zaledwie ze dwie gałązki i przez tak krótki czas pięknie się rozrósł. Zdjęcie mu jednak zrobić jest bardzo trudno, bo zawstydzony spuszcza łebki ciągle w dół, ale przy dobrej gimnastyce, nie stanowi to dla mnie problemu. Jak trzeba, to i plackiem się przed nim rzucę, byleby tylko odsłonił swe oblicze
Lucynko, biedroneczek w tym roku jest całe zatrzęsienie, widać je wszędzie, tylko nie zawsze zdołam zatrzymać się w biegu, żeby je uwiecznić. Powychodziły z zimowych kryjówek i przyciągają oczy żywą czerwienią
W trakcie sezonu z wigorem u mnie znacznie lepiej, teraz potrzebuję czasu, żeby się rozkręcić. W piątek przesadziłam i musiałam sobie sobotni wyjazd na działkę odpuścić, żeby jeszcze bardziej nie zaszkodzić. Dobrze chociaż, że zdrowy rozsądek wziął górę nad chęciami, bo aż mnie skręcało z żalu, że zostałam w domu. Jednak przy remoncie nie mogę sobie pozwolić na żadne niedyspozycje, chociaz jak na razie, to eM ma najwięcej pracy.
Ciemiernik niestety jeszcze do tej pory nie wyraził chęci na produkcję nasion, ale w tym roku zwrócę na niego szczególną uwagę, może akurat ?
Małgosiu, jednak nie taka gapa z Ciebie, jak myślałaś. Z radością Cię witam w moich jeszcze słabo zazielenionych pokojach Ale to się wkrótce zmieni, już maju wybuchnie niczym niekontrolowana feeria barw, a przynajmniej na to liczę. Chociaż, żebym się jednak nie przeliczyła, bo wcale może nie być tak kolorowo. Ale powinny być już przynajmniej czosnki, nieśmiało będą pokazywać się orliki, chyba i bodziszki już pokażą na co je stać. W tym roku kupiłam sobie jeszcze jednego niezwykłej urody, zaśliniłam się na jego widok i nie było opcji, żebym wyszła ze sklepu bez niego
Zbyszku, miło mi, że i Ty podążyłeś moim śladem
Aniu, to dopiero jeden z moich ciemierników Jeszcze dwa pomaleńku się rozkręcają, a kolejny liże rany po moich ubiegłorocznych działaniach Mało go nie zabiłam, właściwie to myślałam, że tak właśnie się stało. Widzę jednak, że się nie dał i pokazał ze dwa listki. Na kwitnienie jednak nie mam co liczyć, niech sobie spokojnie dochodzi do zdrowia. W sierpniu muszę koniecznie go przesadzić, bo rośnie w takim miejscu, że jak się już wszystko rozrośnie, to zupełnie go nie widać. Zresztą nie tylko jego, ale i chwastów i wyrywam je zupełnie na oślep, kuląc się pod ogromną hortensją z jednej strony i unikając krwiożerczych kolców pnącej róży z drugiej. W ten właśnie sposób wyrwałam go w tamtym roku i wyrzuciłam na kompost nawet tego nie zauważając. Dopiero po kilku dniach zobaczyłam jego marną już wtedy postać, próbowałam go reanimować, ale było już za późno na wszelkie działania
Cieszę się, że z Dębowego, moją dębową ścieżką do mnie znowu trafiłaś
Iwonko, niestety nikt się nas nie pyta o zdanie i mrozi, suszy i przypieka nie zaważając na nasze zapatrywania w tej materii Może nie będzie tak źle, bo szkoda by było zaczynających kwitnąć owocowych i magnolii, bo to chyba właśnie one w tej chwili ucierpiałyby najbardziej. U mnie jeszcze owocowe nie kwitną, ale magnolie jak najbardziej. Nawet moja już pokazuje bordowe pąki, żal byłoby je stracić, bo i w ubiegłym rok mróz wszystkie je zniszczył
Miło mi, że jesteś
Niekorzystna zmiana pogody niestety unieruchomiła mnie w domu. Zrobiło się okropnie zimno, dzisiaj na termometrze były zaledwie 2*. Nie jest to pogoda zachęcająca do wypraw na działkę, dlatego zostałam w domu.
Na kilka dni znowu wniosłam do domu młode sadzonki cynii, aksamitek, gazanii czy też heliotropów, jednym słowem wszystkich młodziutkich roślin. Byliny zostały na balkonie, bo są już raczej zahartowane i nad tymi nie będę rozkładać opiekuńczych skrzydeł. Wniosłam również kiełkujące dalie, a mam takich już cztery i hortensję, która mimo wczesnej pory, ma ochotę zakwitnąć
Tacie oddałam już pomidory i zrobiło mi się więcej miejsca, mogłam wreszcie swoje postawić na parapecie. W następnym tygodniu ma już się zrobić cieplej i wtedy szkalrenkę wystawię na balkon, żeby nie zawalała w mieszkaniu.
Działka musi poczekać na lepszy czas, czyli nie wiadomo na kiedy, bo od poniedziałku niestety nie będę miała już na nic czasu i tak aż do po świętach, a w na maj jeszcze nie mam grafiku. W maju chyba też nie nafikam, bo szóstego wyjeżdżamy na dwa tygodnie do Krakowa. Po powrocie będę miała jeszcze tydzień urlopu , to może wtedy coś podciągnę, chociaż wtedy będzie już czas na sadzenie rozsad i znowu może się okazać, że się ze wszystkim nie wyrabiam.
Pomidorków mam tylko kilkanaście, ale wszystkie ładnie rosną i dają mi nadzieję, że w tym roku pojem takich prosto z krzaka
Marudne w tym roku Majesty, nareszcie chyba chwyciły wiatr w żagle i ruszyły z kopyta
Zmiana pogody wyzwoliła chyba we mnie duże pokłady marudzenia, dlatego też "Kończ Waść, wstydu oszczędź" Sama nie mogę słuchać, co wygaduję, wybaczcie
Pozdrawiam i życzę lepszej niż u mnie pogody
Pana od gruszek, jak go ładnie nazwałaś, będzie mi bardzo brakować, bo mimo iż sporo ode mnie młodszy, to jednak dodawał kolorytu moim pobytom na działce. Na pewno będę wspominać go z rozrzewnieniem Ciekawe jacy sąsiedzi mi się trafią, bo i działka w moim najbliższym sąsiedztwie też jest do wzięcia. Na działce cenię sobie ciszę i spokój, wolę słuchać świergotu ptaków, niż głośnych decybeli płynących z radia i mam nadzieję, że sąsiedzi będą również miłośnikami natury.
W deszczowe chmury mocniej dmuchnij, bo na horyzoncie ani widu deszczu. Wczoraj cały dzień było cudne słońce, ale zimno jak diabli. Dzisiaj jest pochmurno, ale dalej sucho i co najgorsze prognozy nie przewidują deszczu w moim regionie przynajmniej jeszcze przez dwa tygodnie. A i potem jak będzie nie wiadomo, bo deszcze miały padać właśnie teraz i raptem wszystko się zmieniło
Dorotko, witaj w kolejnym wątku
Już w niedzielę wieczorem zrobiło się bardzo zimno. Jechałam rowerem do pracy i miałam wrażenie, że zamarznę na sopelek. Dobrze, że się cieplej ubrałam, ale nie pomyślałam o rękawiczkach, a te przydałyby mi się najbardziej.
Muszę zajrzeć do Ciebie, bo tam się pewnie dopiero dzieje Bardzo żałuję, że się zrobiło tak zimno, bo teraz znowu mam trzy dni wolnego i mogłabym pojechać na działkę i może dokończyć, to co zaczęłam. A tak skończę chyba dopiero w maju, bo od poniedziałku zaczynam kierat i o wyjeździe będę mogła tylko pomarzyć.
Mariusz, rzeczywiście aura przez kilka dni nas rozpieszczała, aż milej było na duszy widząc, że ktoś aż tak o nas zadbał. Teraz jednak kwiecień znowu upomniał się o swoje prawa, pokazał, że jeszcze on tu rządzi Mam jednak nadzieję, że wiosna już na tyle się rozgościła, że odpuści tylko na chwilkę.
Cieszę się, że jesteś
Aniu, nie zdążyłaś tam, ale jesteś ze mną tutaj, dziękuję
W tym roku liliom odpuściłam, jakoś żadna aż tak nie zapadła mi w pamięć, żebym bardzo chciała ja mieć. Myślę, że jestem już rozpuszczona jak dziadowski bicz i poprzewracało mi się w głowie z dobrobytu Ale to minie i znowu wrócę na ziemię, bo przecież jest tyle piękności, których jeszcze nie mam. Kupiłam jednak tyle innych roślin, że i tak będę miała co sadzić.
Pod ostróżką są pustynniki, które co roku obiecuję sobie przesadzić, bo już rosną w nadmiernym tłoku i co roku od tego odstępuję, bojąc się, że je stracę. Nie wiem jak do nich podejść, korzenie mają jak macki ośmiornicy i na dodatek bardzo kruche i wykopać je bez uszkodzeń, to prawdziwa sztuka. Kilka lat temu sadziłam je zgodnie ze wskazówkami, a teraz są już prawie na wierzchu i każdej jesieni widać już wychodzące z ziemi grube kły. Nie mam jak przysypać ich ziemią bez ruszania, bo rabatki mam niskie i ziemia będzie mi się wysypywać na dębową ścieżkę. Muszę chyba się w końcu odważyć, bo inaczej mi zmarnieją tak czy siak. Z roku na rok są już mizerniejsze, nie strzelają już tak do nieba jak zwykle. A ciągle jeszcze są mało rozpowszechnione, bo właściwie u nikogo ich nie widzę. Oczywiście, na forum są w niejednym ogródku, mówię raczej o swojej okolicy
Fajną masz tę giełdę, muszę się wybrać na swoją bo jeszcze nigdy nie byłam, ale ona raczej jest określana jako takie mydło i powidło, raczej stare ciuchy, niż starocie warte grzechu
Wiolu, jak miło, że i Ty do mnie zajrzałaś
Ciemiernika kupił mi eM ze dwa lata temu w znanym sklepie na O...Był całkiem niewielki, miała chyba zaledwie ze dwie gałązki i przez tak krótki czas pięknie się rozrósł. Zdjęcie mu jednak zrobić jest bardzo trudno, bo zawstydzony spuszcza łebki ciągle w dół, ale przy dobrej gimnastyce, nie stanowi to dla mnie problemu. Jak trzeba, to i plackiem się przed nim rzucę, byleby tylko odsłonił swe oblicze
Lucynko, biedroneczek w tym roku jest całe zatrzęsienie, widać je wszędzie, tylko nie zawsze zdołam zatrzymać się w biegu, żeby je uwiecznić. Powychodziły z zimowych kryjówek i przyciągają oczy żywą czerwienią
W trakcie sezonu z wigorem u mnie znacznie lepiej, teraz potrzebuję czasu, żeby się rozkręcić. W piątek przesadziłam i musiałam sobie sobotni wyjazd na działkę odpuścić, żeby jeszcze bardziej nie zaszkodzić. Dobrze chociaż, że zdrowy rozsądek wziął górę nad chęciami, bo aż mnie skręcało z żalu, że zostałam w domu. Jednak przy remoncie nie mogę sobie pozwolić na żadne niedyspozycje, chociaz jak na razie, to eM ma najwięcej pracy.
Ciemiernik niestety jeszcze do tej pory nie wyraził chęci na produkcję nasion, ale w tym roku zwrócę na niego szczególną uwagę, może akurat ?
Małgosiu, jednak nie taka gapa z Ciebie, jak myślałaś. Z radością Cię witam w moich jeszcze słabo zazielenionych pokojach Ale to się wkrótce zmieni, już maju wybuchnie niczym niekontrolowana feeria barw, a przynajmniej na to liczę. Chociaż, żebym się jednak nie przeliczyła, bo wcale może nie być tak kolorowo. Ale powinny być już przynajmniej czosnki, nieśmiało będą pokazywać się orliki, chyba i bodziszki już pokażą na co je stać. W tym roku kupiłam sobie jeszcze jednego niezwykłej urody, zaśliniłam się na jego widok i nie było opcji, żebym wyszła ze sklepu bez niego
Zbyszku, miło mi, że i Ty podążyłeś moim śladem
Aniu, to dopiero jeden z moich ciemierników Jeszcze dwa pomaleńku się rozkręcają, a kolejny liże rany po moich ubiegłorocznych działaniach Mało go nie zabiłam, właściwie to myślałam, że tak właśnie się stało. Widzę jednak, że się nie dał i pokazał ze dwa listki. Na kwitnienie jednak nie mam co liczyć, niech sobie spokojnie dochodzi do zdrowia. W sierpniu muszę koniecznie go przesadzić, bo rośnie w takim miejscu, że jak się już wszystko rozrośnie, to zupełnie go nie widać. Zresztą nie tylko jego, ale i chwastów i wyrywam je zupełnie na oślep, kuląc się pod ogromną hortensją z jednej strony i unikając krwiożerczych kolców pnącej róży z drugiej. W ten właśnie sposób wyrwałam go w tamtym roku i wyrzuciłam na kompost nawet tego nie zauważając. Dopiero po kilku dniach zobaczyłam jego marną już wtedy postać, próbowałam go reanimować, ale było już za późno na wszelkie działania
Cieszę się, że z Dębowego, moją dębową ścieżką do mnie znowu trafiłaś
Iwonko, niestety nikt się nas nie pyta o zdanie i mrozi, suszy i przypieka nie zaważając na nasze zapatrywania w tej materii Może nie będzie tak źle, bo szkoda by było zaczynających kwitnąć owocowych i magnolii, bo to chyba właśnie one w tej chwili ucierpiałyby najbardziej. U mnie jeszcze owocowe nie kwitną, ale magnolie jak najbardziej. Nawet moja już pokazuje bordowe pąki, żal byłoby je stracić, bo i w ubiegłym rok mróz wszystkie je zniszczył
Miło mi, że jesteś
Niekorzystna zmiana pogody niestety unieruchomiła mnie w domu. Zrobiło się okropnie zimno, dzisiaj na termometrze były zaledwie 2*. Nie jest to pogoda zachęcająca do wypraw na działkę, dlatego zostałam w domu.
Na kilka dni znowu wniosłam do domu młode sadzonki cynii, aksamitek, gazanii czy też heliotropów, jednym słowem wszystkich młodziutkich roślin. Byliny zostały na balkonie, bo są już raczej zahartowane i nad tymi nie będę rozkładać opiekuńczych skrzydeł. Wniosłam również kiełkujące dalie, a mam takich już cztery i hortensję, która mimo wczesnej pory, ma ochotę zakwitnąć
Tacie oddałam już pomidory i zrobiło mi się więcej miejsca, mogłam wreszcie swoje postawić na parapecie. W następnym tygodniu ma już się zrobić cieplej i wtedy szkalrenkę wystawię na balkon, żeby nie zawalała w mieszkaniu.
Działka musi poczekać na lepszy czas, czyli nie wiadomo na kiedy, bo od poniedziałku niestety nie będę miała już na nic czasu i tak aż do po świętach, a w na maj jeszcze nie mam grafiku. W maju chyba też nie nafikam, bo szóstego wyjeżdżamy na dwa tygodnie do Krakowa. Po powrocie będę miała jeszcze tydzień urlopu , to może wtedy coś podciągnę, chociaż wtedy będzie już czas na sadzenie rozsad i znowu może się okazać, że się ze wszystkim nie wyrabiam.
Pomidorków mam tylko kilkanaście, ale wszystkie ładnie rosną i dają mi nadzieję, że w tym roku pojem takich prosto z krzaka
Marudne w tym roku Majesty, nareszcie chyba chwyciły wiatr w żagle i ruszyły z kopyta
Zmiana pogody wyzwoliła chyba we mnie duże pokłady marudzenia, dlatego też "Kończ Waść, wstydu oszczędź" Sama nie mogę słuchać, co wygaduję, wybaczcie
Pozdrawiam i życzę lepszej niż u mnie pogody
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11515
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko podglądam, Pomidory pięknie rosną. Majesty
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16561
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, pomidorki ładnie budują masę i elegancko się prezentują. Niech rosną i cieszą Ogrodniczkę.
Zdrówka.
Zdrówka.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4975
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Pierwsze koty za płoty V
O rany, ale masz już ogromne siewki Moje wciąż w fazie nasionek
Szczęściarz z tego twojego sąsiada, w wieku 90 lat mieć taki wigor, żeby na działce pracować i jeszcze kieliszeczek móc wypić no no no
Szczęściarz z tego twojego sąsiada, w wieku 90 lat mieć taki wigor, żeby na działce pracować i jeszcze kieliszeczek móc wypić no no no
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11281
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Sadzonki Iwonko wyhodowałaś moje jeszcze mikre dopiero po pikowaniu ...Uroków Twoim nie zadam o nie! Niech Ci się darzą i obficie zaowocują! Biedronek jeszcze u siebie nie widziałam jakieś tam motylki czy pszczółki i owszem .A dzisiaj zimnica i lodowate podmuchy, 2 dni temu w bluzce z krótkim rękawkiem pracowałam na działce...No ale to kwiecień przecież, wiadomo co potrafi!
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko mam wrażenie,że do Ciebie wiosna przyszła szybciej.Już takie duże lilie,ostróżka i inne kwiatki.
Ja dziś jeszcze pikowałam pomidorki,ale zabrakło mi ziemi i doniczek.Reszta niech sobie siedzi i czeka .Jakoś dużo mi się posiało w tym roku.
Poszłam do sklepu ogrodniczego a tam awaria komputerów.Kupiłam więc w B.15 szt doniczek i w to pikowałam pomidory malinowe.
Miłego dnia.
Ja dziś jeszcze pikowałam pomidorki,ale zabrakło mi ziemi i doniczek.Reszta niech sobie siedzi i czeka .Jakoś dużo mi się posiało w tym roku.
Poszłam do sklepu ogrodniczego a tam awaria komputerów.Kupiłam więc w B.15 szt doniczek i w to pikowałam pomidory malinowe.
Miłego dnia.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko pomidorki to giganty w porównaniu z moimi niektórymi jednak myślę ,że gdy słonko zagrzeje i pójdą do ogródka dadzą czadu . Papryki też dzisiaj schowałam do altanki bo u mnie również zimnica na całego. Miał być deszcz i go nie ma ciekawe czy na weekend przygoni deszczowe chmury, wiec nawet nie mam czego Ci podesłać Fajne cynie, dalia też juz w listkach i hortensja w pąku Wszystko szaleje u Ciebie