Witajcie w moim jesiennym gospodarstwie ,pomidorki posprzątane ,dalie w piwnicy ,rośliny wycięte i liście w większości wygrabione ,zostały jeszcze róże do kopczykowania i nakrycia choiną ,dzisiaj mżyło i wielka wilgoć była i jest bardzo nieprzyjemnie ,ale i taki okres musimy przetrwać w miarę dzielnie .
Aniu,niestety te wiadomości o randapie są prawdziwe ,u mnie też zimno ,mokro ,ale w domku cieplutko ,no i cała spiżarka pełniutka ,więc raźniej przetrwać będzie te długie,ciemne i zimne wieczory ,pozdrawiam
Elżuniu,super i tylko nie zagub tych notatek a najlepiej to dopisuj co potrzeba ,pozdrawiam
Teresa,powoli kończę prace w ogrodzie ale coraz bardziej mi się nie chce już do niego wychodzić ,teraz lubię być w kuchni , gotować i gotować

,a i na marzenia zostawiam sobie czas ,bo wszystko trzeba będzie ułożyć sobie przez zimę w głowie ,pozdrawiam
Marysiu,ja bardzo bym chciała być długo w lesie ,po prostu się tam przeprowadzić we wrześniu

wcześniej nie dam rady ,bo mam przetwory do zrobienia ,Marysiu jak byłyśmy w lesie to tak zupełnie nie było źle z grzybkami co nieco nazbierałyśmy ,nie było tyle co w tamtym roku ,ale takie zbiory nie są zawsze niestety,ale gdybyśmy mogły być dłużej to i grzybków byłoby więcej ,róże mam jeszcze nie okryte ,ale nie ma przecież jeszcze na tyle zimno ,żeby się bardzo spieszyć ,pozdrawiam i buziaczki
Iwonko,na pewno nie wszyscy tak suszą czosnek ,ale jak trudno to wiedzieć ,trzeba wyczuć jakieś gospodynie na małym targu ,bo w uprawach towarowych to prawie pewne ,grzybów w tym roku natura nam poskąpiła przez suszę praktycznie w całym okresie wegetacji,a żaden grzyb tego nie lubi ,może na drugi rok będzie lepiej ,pozdrawiam gorąco
Magdziu,jest to smutne ,że ludzie tak sie zachowują ,ale nikt się niczym nie przejmuje ,liczy się tylko wysoki plon i kasa ,a ludzie coraz bardziej i częściej chorują ,piszesz,że słoma truje zwierzęta ,a my te zwierzęta też jemy ,czyli zagrożenie dla nas jest z każdej możliwej strony,w końcu nie będzie można się przed tym obronić ,pozdrawiam
Asiu,nie jesteśmy w stanie wszystkiego wyprodukować do życia ,trzeba by mieć odpowiednią ilość pola ,zaplecze w postaci budynków przeznaczone do hodowli zwierząt ,myślę ,że nie zmienimy świata ,ale naszą pracą chociaż trochę poprawimy sobie warunki żywieniowe,pozdrawiam
Bożenko,ja nie mam jeszcze wszystkiego zrobionego ,bo zostały mi róże ,a mam ich trochę ,ale muszę jakoś dać radę ,maliny też jeszcze nie wycięte ,ale je nawet w środku zimy czasem wycinam ,jak nie zdążam wcześniej ,drzewka młode obowiązkowo owiń przed zającami ,też mam taką nadzieję ,że w następnym roku będzie dużo grzybków,pozdrawiam
Gosiu,ja bardzo nie lubię kupować grzybków ,muszę mieć wielkie zaufanie do takiej osoby ,żeby grzybki były czyściutkie bez zbędnych mięsnych wkładek i dlatego wolę sama z nimi robić ,ogród jesienny coraz smutniejszy,ale chryzantemy jeszcze wegetują ,nawet lekki mrozik im nie zaszkodził,pozdrawiam
