Elu - ja też już zacieram rączki na przyszłoroczne dalie. Ale ja raczej jak na razie to tylko z karp, bo nie mam ich gdzie wysiewać. Ale spróbuje na 10 skończyć

Moze się uda....
Paula. to się cieszę, że kostrzewa sina nie jest na Twojej czarnej liście. Dopytywałam Cię o nią bo być może czegoś nie wiedziałam na jej temat. Ale teraz już się wszystko wyjaśniło dlaczego obecnie nie jesteś nią zainteresowana.
Na pewno dla gaury nie ma sensu ruszać trawnika, jak dla mnie to z niej tylko delikatny wypełniacz rabaty jest.
Tak samo jak te Twoje dalie, fajnie reagują też lilie, krokosmia, itp.
Ewelinko - ależ się uśmiałam, że musiałaś jechać aż w Góry Stolowe aby chodzić na czworakach
Uwierz - niektórym przy takiej barowej pogodzie jaka np jest teraz - przychodzi to dużo latwiej
A tak na poważnie, to Góry Stołowe mam już jakiś czas w planach przyszłościoweych i dziękuję Ci za to miejsce, bo o tym labiryncie skalnym wcześniej nie słyszałam.
Na pewno czeka Was jeszcze sporo miłych wyjazdów, ja też mam na razie sporo tylko w planach.
Tak, te cynie Liliputy zasługują na wszelkie pochwały, a szczegolnie za to, że nie ulegają deszczom i wiatrom..... Są wręcz idealne. I ta zieleń ich liści, no super.
Ja z jednorocznymi to co roku jakoś próbuję ale z różnym skutkiem. W tym roku odniosłam wielki sukces - ale zamówiłam nasiona przez internet z fajnej stronki, z której opisów już od dłuższego czasu korzystam i te nasiona są super. W sumie to wszystko zakwitło co posiałam od nich. Żałuję, że nie zamówiłam też u nich nasion maciejki, bo te co kupuję w sklepach - jakoś nie chcą kwitnąć.
A Twoje nasiona poczekają sobie po prostu na kolejny sezon - będą jak znalazł
Jadziu, - się wie, że swoje ogórki są niezastąpione.
W tym roku mam takie rewelacyjne i duże brzoskwinie, że znikają jedna po drugiej od razu.... A z reguły robiłam z nich masę owocową na ciasta. Tak wspaniale mi się odwdzięcza ta brzoskwinia, że jednak nie została usunięta z ogrodu....
Basiu, trzy wieczory wertowałam interenet w sprawie tej hortensji dębolistnej i nie doszukałam się przyczyny takiego więdnięcia. Pomyślałam, że może to jakiś grzyb i już chciałam na to coś zaaplikować, ale od wczoraj te gałązki są po prostu polożone odłogiem.... No cóż - nornica się do niej chyba dobrała.
No więc na dwoje babka wróżyła, czy to źle, czy to dobrze. Bo dam tej hortensji troszkę czosnku do gruntu i powinno pomóc, a chyba z jakąś jej chorobą to bym tak szybko sobie nie poradziła. Więc nawet chyba to jest "lepsze zło". Teraz muszę tę dębolistną spisać już na straty ale mam nadzieję, że na wiosnę już będzie wszystko ok. Ma teraz takie piękne, wielkie cudnie przebarwione liście.
