Kolczaste serce Jagny
Re: Kolczaste serce Jagny
Daysy, tak mi się wydaje, że to trzeba wyciąć, żeby nie męczyć całego krzewu, ale mam te same obawy, o których piszesz: żeby się nie rozszalała i nie nawypuszczała świeżynek, które potem zmarzną. Może tylko skrócić te pędy i pozbawić ją pąków i kwiatów, żeby się nie wysilała i skierowała całe siły na te młode pędy, które już są... Ale nie wiem czy to dobry pomysł... Gdyby to był mały krzew to bym się nie wahała, ale to naprawdę duża, gęsta róża i boję się ją "zepsuć" Wiosną to nie problem, cięłabym do ziemi, trudno.
Eluś, miło mi, że tyle fajnych rzeczy mi napisałaś, tylko szkoda, że zniknęło Ja już się nauczyłam, że jak napocę się szczególnie przy jakimś poście, to robię kopię w Wordzie co jakiś czas ją uzupełniając, bo to wstrętne co robią nam czasami komputery, połykając tyle myśli i wysiłku. Pisanie drugi raz to już nie to samo, co? Znam to... U mnie kiepsko działa gniazdko na kabel zasilający laptopa a bateria już dawno zdechła. I czasami, w trakcie pisania gaśnie ekran i potem nie zawsze udaje się odzyskać to co napisałam.
Myślisz, że to jednak mróz zniszczył mi drugie kwitnienie Lady? Też mi się tak wydaje, tylko nie wiem co teraz, w sierpniu z tym zrobić.
Ela, na tym forum są same laski, tylko rzadko się ujawniają. Mnie zmusił mój pies, bo tylko przy człowieku widać jego rozmiary a innego zdjęcia dobrze to obrazującego nie miałam A zwróciłaś uwagę na mój wspaniały makijaż? Dużo czasu poświęciłam brwiom, bo zgodnie z obowiązującym stylem - bez brwi nie można wyjść z domu
Eluś, miło mi, że tyle fajnych rzeczy mi napisałaś, tylko szkoda, że zniknęło Ja już się nauczyłam, że jak napocę się szczególnie przy jakimś poście, to robię kopię w Wordzie co jakiś czas ją uzupełniając, bo to wstrętne co robią nam czasami komputery, połykając tyle myśli i wysiłku. Pisanie drugi raz to już nie to samo, co? Znam to... U mnie kiepsko działa gniazdko na kabel zasilający laptopa a bateria już dawno zdechła. I czasami, w trakcie pisania gaśnie ekran i potem nie zawsze udaje się odzyskać to co napisałam.
Myślisz, że to jednak mróz zniszczył mi drugie kwitnienie Lady? Też mi się tak wydaje, tylko nie wiem co teraz, w sierpniu z tym zrobić.
Ela, na tym forum są same laski, tylko rzadko się ujawniają. Mnie zmusił mój pies, bo tylko przy człowieku widać jego rozmiary a innego zdjęcia dobrze to obrazującego nie miałam A zwróciłaś uwagę na mój wspaniały makijaż? Dużo czasu poświęciłam brwiom, bo zgodnie z obowiązującym stylem - bez brwi nie można wyjść z domu
- bejsonki84
- 200p
- Posty: 327
- Od: 7 maja 2014, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Kolczaste serce Jagny
Kurczę, a już myślałam że zobaczę jak wyglądasz . Zakochana jestem totalnie w piesku
Pozdrawiam Werka
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Kolczaste serce Jagny
Jaga, jaka Ty jesteś śliczna I w pełnym makijażu na dodatek Ja latem sobie odpuszczam malunek, a dla Ciebie lato, nie lato a Ty zawsze w pełnym rynsztunku
Ale co jednego muszę się zgodzić, bez Ciebie nie widać rozmiarów pieseczka Toż, to mały konik. Ale oba cudne
Z lady of Shalot masz niewąski problem, bo to środek sezonu i rzeczywiście nie wiadomo co robić. Myślę, że skrócenie pędów nic nie da, bo wtedy też może puścić od ziemi nowe. Może tylko oberwij z nich kwiaty? Wtedy będzie sobie tylko wegetować, może to jej najmniej zaszkodzi?
Patrzę na Twoją Garden of Roses i widzę zupełnie inny kwiat niż u mnie, inny kolor Sama budowa kwiatu może jest podobna, nawet nie pamiętam, ale raczej omijam ja wzrokiem. Mnie jakoś nie kręci i nawet nie robię jej zdjęcia, a miała być taka nadzwyczajna
Ale co jednego muszę się zgodzić, bez Ciebie nie widać rozmiarów pieseczka Toż, to mały konik. Ale oba cudne
Z lady of Shalot masz niewąski problem, bo to środek sezonu i rzeczywiście nie wiadomo co robić. Myślę, że skrócenie pędów nic nie da, bo wtedy też może puścić od ziemi nowe. Może tylko oberwij z nich kwiaty? Wtedy będzie sobie tylko wegetować, może to jej najmniej zaszkodzi?
Patrzę na Twoją Garden of Roses i widzę zupełnie inny kwiat niż u mnie, inny kolor Sama budowa kwiatu może jest podobna, nawet nie pamiętam, ale raczej omijam ja wzrokiem. Mnie jakoś nie kręci i nawet nie robię jej zdjęcia, a miała być taka nadzwyczajna
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36516
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Kolczaste serce Jagny
Witam pozytywnie zakręconą różomaniaczkę.
Podczytuję bo na wpis nie było czasu, ale teraz coś skrobnę.
Ja jak pisały inne dziewczęta też wycinam takie pędy, które mają spękania, zwłaszcza po zimie.
Przeważnie już są zainfekowane i leczenie ich często bywa daremne, bo konczy się dalszym czernieniem pędu.
Róże lubią cięcie, więc warto przycinać.
Fakt, trzeba czekać aż róża się rozrośnie, ale warto.
Zostawiam sobie twój wątek na zimę do dokładnego przestudiowania, bo jak wiadomo uczymy się do śmierci.
No a widoki tak pięknych róż , wiadomo.......zawsze budują dobry nastrój.
Podczytuję bo na wpis nie było czasu, ale teraz coś skrobnę.
Ja jak pisały inne dziewczęta też wycinam takie pędy, które mają spękania, zwłaszcza po zimie.
Przeważnie już są zainfekowane i leczenie ich często bywa daremne, bo konczy się dalszym czernieniem pędu.
Róże lubią cięcie, więc warto przycinać.
Fakt, trzeba czekać aż róża się rozrośnie, ale warto.
Zostawiam sobie twój wątek na zimę do dokładnego przestudiowania, bo jak wiadomo uczymy się do śmierci.
No a widoki tak pięknych róż , wiadomo.......zawsze budują dobry nastrój.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna, ten pęd ze spękaniami jest na bank do wycięcia Jeśli nie wytniesz, te pęknięcia będą się pogłębiać, co osłabi różę. Tkanka jest mocno rozdęta Trudno radzić, czy wyciąć teraz, czy na wiosnę? Gdyby to była moja róża, to bym wycięła jak najszybciej, ale sama musisz zdecydować, bo tylko Ty tak naprawdę widzisz to wszystko z bliska i na 'żywo'. Popatrz sobie jeszcze na taki temat i sama oceń na ile pędy twojej Lady są uszkodzone http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=41&t=91928
Jeśli chodzi o Clair R, to moja zapewne przeczytała o swojej strefie 7b i postanowiła zmarznąć. Teraz przez cały sezon odbudowuje krzak i stąd jej słabe kwitnienie. Miejsce gdzie rośnie, nie jest na wygwizdowie, tylko blisko schodów przy tarasie, więc dość spokojne. Jako zabezpieczenie daję jej tylko kopiec. Zresztą żadnej róży nie okrywam dodatkowo. Kopce muszą im wystarczyć, bo nie wyobrażam sobie jeszcze okrywać tego całego towarzystwa
Jeśli chodzi o Clair R, to moja zapewne przeczytała o swojej strefie 7b i postanowiła zmarznąć. Teraz przez cały sezon odbudowuje krzak i stąd jej słabe kwitnienie. Miejsce gdzie rośnie, nie jest na wygwizdowie, tylko blisko schodów przy tarasie, więc dość spokojne. Jako zabezpieczenie daję jej tylko kopiec. Zresztą żadnej róży nie okrywam dodatkowo. Kopce muszą im wystarczyć, bo nie wyobrażam sobie jeszcze okrywać tego całego towarzystwa
Re: Kolczaste serce Jagny
Dziękuję wszystkim bardzo za porady w kwestii Lady. Jutro powycinam popękane pędy. Krzew będzie o wiele szczuplejszy, ale na pewno lepiej tak, niż gdyby cały się zmarnował. Potem muszę opracować zabezpieczenie przed spływającą do niej wodą z roztopów a nie jest to proste, bo teraz jest wręcz za sucho. Ona walczy, bo dzisiaj wcześnie rano wyglądała tak...
...ale już po południu wszystko wisiało
Werka, no przecież masz mnie jak na talerzu Ja w tym czarnym miśku też jestem totalnie zakochana, na dodatek z wzajemnością, bo jestem jego najukochańszą pańcią i on chodzi za mną krok w krok. Szczególnie jak wybieram się do kuchni
Iwonka, z makijażem naprawdę się starałam. Brwi precyzyjnie narysowane jak to ostatnio w modzie, nie? Pies waży więcej ode mnie, dlatego cieszę się, że Flama nie dorośnie do takich rozmiarów i będę miała nad nią chociaż trochę kontroli. Madej jak chce iść to idzie, ja zapierająca się na końcu smyczy niespecjalnie bym mu przeszkadzała. Na szczęście jest bardzo grzeczny
Masz rację, Garden ma faktycznie i inny kolor i inny kwiat niż normalnie, ja też byłam lekko zdumiona. Ale mam trzy krzewy i każdy kwitnie inaczej, więc w jej przypadku już nie wiem co to znaczy "normalnie". Ten też kwitł najpierw niemal czystą bielą, dopiero kolejne kwiaty nabrały rumieńca, ale bardziej typowego dla niej, z lekką morelką. Ten rzut różowiutki, to jednak zmienna róża i jak dla mnie jest nadzwyczajna: wszystkie krzewy zdrowe, chętnie kwitną a ta na fotce dorosła do jakiegoś metra wysokości. Zero kłopotów a róża śliczna. Ale rozumiem, jeżeli Cię nie kręci, to takie fajne, że mamy te swoje ukochane i te mniej i u każdej z nas to co innego.
Grażynko miło mi, że zajrzałaś do mojego "bezchemicznego nie-buszu". Pędy będę wycinała jutro, chcę ratować tę różę, bo jest piękna. Życzę więc miłej lektury zimą. O tyle Ci ułatwię to zadanie, że zimą na ogół nic nie piszę, więc nie będzie trzeba na bieżąco nadrabiać
Dorotko, jeżeli Ty byś cięła, to ja jutro biorę sekator i wytnę jak najniżej. Już widzę, że i ona i ja się męczymy z tym omdlewaniem, a tak przynajmniej młodziutki Leonardo będzie przy niej nieco poważniej wyglądał.
Clair dosyć szybko urosła u mnie, ale kwiatów zatrzęsienia też nie miała. Ale na tyle, żeby i w tym roku zachwycić.
Piszemy z Dorotką o Clair, która ma strefę 7b, a jednak w nasze zimy sobie radzi. Drugą taką jest w moim ogrodzie Myriam. Mam ją w awatarze, bo to jedna z piękniejszych róż jakie mam. A jej zapach jest tak intensywny i piękny, że nawet mój Piotrek ze zdumieniem odkrył, że czuje ją z daleka. W tym roku miała pecha, bo zakwitła dokładnie w ulewy. Wszystkie jej ogromne, pełne kwiaty musiałam wyciąć bo przypominały mokre kulki papieru. Lepiej wstrzeliła się w pogodę młodsza
Starsza po wycięciu kwiatów natychmiast zaczęła nadrabiać, ale lepiej niech poczeka z kwitnieniem, bo znowu zapowiadają deszcze, co akurat mnie bardzo cieszy. To tylko czubek krzewu:
Swoją drogą to ciekawe, że wobec niektórych róż marudzę: "Eeee, tylko cztery kwiaty... I to trzeba było na nie czekać dwa tygodnie...Pfff..." a wobec innych mam nieskończone pokłady cierpliwości i cieszę się, że chociaż jeden kwiat pokazała. Nie wiem jak Wy, ale ja niektóre róże nad wyraz faworyzuję. Myriam to moja wielka miłość
Młodsza Dolce Vita zaczyna powtórkę i zbudowała już całkiem niezły krzaczek. Też wie, że ją lubię.
Urlop niestety mi się niebawem kończy, więc nie będę już tak szaleć w ogrodzie, ale drugie kwitnienie powinno mi umilić powrót z pracy, bo sporo panien podrosło i mają sporo pąków, więc jak pogoda dopisze to będzie jeszcze na co popatrzeć.
...ale już po południu wszystko wisiało
Werka, no przecież masz mnie jak na talerzu Ja w tym czarnym miśku też jestem totalnie zakochana, na dodatek z wzajemnością, bo jestem jego najukochańszą pańcią i on chodzi za mną krok w krok. Szczególnie jak wybieram się do kuchni
Iwonka, z makijażem naprawdę się starałam. Brwi precyzyjnie narysowane jak to ostatnio w modzie, nie? Pies waży więcej ode mnie, dlatego cieszę się, że Flama nie dorośnie do takich rozmiarów i będę miała nad nią chociaż trochę kontroli. Madej jak chce iść to idzie, ja zapierająca się na końcu smyczy niespecjalnie bym mu przeszkadzała. Na szczęście jest bardzo grzeczny
Masz rację, Garden ma faktycznie i inny kolor i inny kwiat niż normalnie, ja też byłam lekko zdumiona. Ale mam trzy krzewy i każdy kwitnie inaczej, więc w jej przypadku już nie wiem co to znaczy "normalnie". Ten też kwitł najpierw niemal czystą bielą, dopiero kolejne kwiaty nabrały rumieńca, ale bardziej typowego dla niej, z lekką morelką. Ten rzut różowiutki, to jednak zmienna róża i jak dla mnie jest nadzwyczajna: wszystkie krzewy zdrowe, chętnie kwitną a ta na fotce dorosła do jakiegoś metra wysokości. Zero kłopotów a róża śliczna. Ale rozumiem, jeżeli Cię nie kręci, to takie fajne, że mamy te swoje ukochane i te mniej i u każdej z nas to co innego.
Grażynko miło mi, że zajrzałaś do mojego "bezchemicznego nie-buszu". Pędy będę wycinała jutro, chcę ratować tę różę, bo jest piękna. Życzę więc miłej lektury zimą. O tyle Ci ułatwię to zadanie, że zimą na ogół nic nie piszę, więc nie będzie trzeba na bieżąco nadrabiać
Dorotko, jeżeli Ty byś cięła, to ja jutro biorę sekator i wytnę jak najniżej. Już widzę, że i ona i ja się męczymy z tym omdlewaniem, a tak przynajmniej młodziutki Leonardo będzie przy niej nieco poważniej wyglądał.
Clair dosyć szybko urosła u mnie, ale kwiatów zatrzęsienia też nie miała. Ale na tyle, żeby i w tym roku zachwycić.
Piszemy z Dorotką o Clair, która ma strefę 7b, a jednak w nasze zimy sobie radzi. Drugą taką jest w moim ogrodzie Myriam. Mam ją w awatarze, bo to jedna z piękniejszych róż jakie mam. A jej zapach jest tak intensywny i piękny, że nawet mój Piotrek ze zdumieniem odkrył, że czuje ją z daleka. W tym roku miała pecha, bo zakwitła dokładnie w ulewy. Wszystkie jej ogromne, pełne kwiaty musiałam wyciąć bo przypominały mokre kulki papieru. Lepiej wstrzeliła się w pogodę młodsza
Starsza po wycięciu kwiatów natychmiast zaczęła nadrabiać, ale lepiej niech poczeka z kwitnieniem, bo znowu zapowiadają deszcze, co akurat mnie bardzo cieszy. To tylko czubek krzewu:
Swoją drogą to ciekawe, że wobec niektórych róż marudzę: "Eeee, tylko cztery kwiaty... I to trzeba było na nie czekać dwa tygodnie...Pfff..." a wobec innych mam nieskończone pokłady cierpliwości i cieszę się, że chociaż jeden kwiat pokazała. Nie wiem jak Wy, ale ja niektóre róże nad wyraz faworyzuję. Myriam to moja wielka miłość
Młodsza Dolce Vita zaczyna powtórkę i zbudowała już całkiem niezły krzaczek. Też wie, że ją lubię.
Urlop niestety mi się niebawem kończy, więc nie będę już tak szaleć w ogrodzie, ale drugie kwitnienie powinno mi umilić powrót z pracy, bo sporo panien podrosło i mają sporo pąków, więc jak pogoda dopisze to będzie jeszcze na co popatrzeć.
- bejsonki84
- 200p
- Posty: 327
- Od: 7 maja 2014, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna, zobacz Pw
Pozdrawiam Werka
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna Lady u mnie ma ponadrywane pędy od wiatrów które często i chętnie wiały ostatnimi czasy ,część z nich usunęłam ,szybko nadrobiła nowymi.Wiesz chyba wolałabym cię zobaczyć bez makijażu co prawda pewnie zwróciłabym uwagę najpierw na psa bo wielki i rzuca się w oczy ,ale nie wiem co bardziej bym podziwiała psa czy właścicielkę psa
Dobry pomysł z podcięciem świerków Ja mojego wiosną podcięłam i posadziłam pod nim rododendrony które usilnie próbowałam przekonać wcześniej żeby rosły w pełnym słońcu ,aż w końcu odpuściłam ,no i chyba one mi się odwdzięczają właśnie
Coraz więcej u ciebie różanych kwiatów ,ogród się rozwija . Jakieś nowe typy a może trendy na jesień ?
Dobry pomysł z podcięciem świerków Ja mojego wiosną podcięłam i posadziłam pod nim rododendrony które usilnie próbowałam przekonać wcześniej żeby rosły w pełnym słońcu ,aż w końcu odpuściłam ,no i chyba one mi się odwdzięczają właśnie
Coraz więcej u ciebie różanych kwiatów ,ogród się rozwija . Jakieś nowe typy a może trendy na jesień ?
Re: Kolczaste serce Jagny
Tolinko, a ja się tak długo malowałam!
Ja na razie nic nie będę sadzić pod podciętymi świerkami, chcę się nacieszyć przestrzenią. Jeszcze jeden świerk powinien być podstrzyżony, ale musimy sobie odpuścić bo na nim mają gniazdo gołębie leśne i nie chcemy ich denerwować.
Mam nadzieję, że Lady da radę, tym bardziej, że u niej sporo nowych pędów zostało, ale one są wysokie, grubaśne i jeszcze bez pąków. Po wycięciu popękanych części, pozbawiłam się kilkudziesięciu pąków i kwiatów Mówisz, że rododendrony uparte bestie i nie chciały współpracować? Tak podejrzewałam, dlatego swoje posadziłam od razu w półcieniu dla świętego spokoju
Moje trendy na jesień to kolory odważniejsze typu fuksja, pomarańczki i.... żółty! Jeszcze w tym roku gdzieś pisałam, że żółtych róż u mnie nie ma i nie będzie, a teraz mam zapisane przynajmniej ze trzy żółte (między innymi Graham Thomas, o którym napisałam u Ciebie) jako zakupy jesienne. Jestem bardzo niestabilna psychicznie jednak...
Zrobiłam spis wszystkich swoich róż. Wyszło mi, że mam równiutko 100 krzewów! Ten stan się długo nie utrzyma, bo mam plany zakupowe, ale i kilka zamierzam oddać. A szkoda. Równa stówka... Fajnie.
Łażę tak między tymi różami, łażę... i dokonuję obserwacji. Mam kilka krzewów, które jeszcze dwa lata temu były ładnie rozkrzewione i ładnie kwitły a w tym roku wyglądają, delikatnie mówiąc, marnie. Dla lata temu za mało dokarmiłam, w zeszłym roku dałam obornik granulowany, ale w niektórych przypadkach też szału nie było. W tym roku dałam jeść późno, na początku maja, ale były kopczykowane kompostem i zdecydowanie za późno/za mało cięłam. W efekcie mam takie róże, które zamiast coraz lepiej z wiekiem, to one w tym roku mają dwa marne pędy,tylko kilka kwiatów, chorują... Czy aż tak im zaszkodziłam, czy to wina sadzonek, albo kombinacja obu? Na szczęście to pojedyncze sztuki. Są też takie, którymi się specjalnie nie zajmuję np. Mary Rose czy the Fairy, a one rosną dobrze i kwitną bez żadnych zabiegów. Nie wiem o co chodzi. Do takich bidul należy Crocus Rose. Wiem, że to silna, chętnie kwitnąca róża. Moja ma trzy chude, długie pędy i jest w połowie łysa. Mimo wszystko kwitnie znowu trochę
Miałam ją oddać i posadzić coś nowego, ale Dorotka namawia mnie na odkupienie tej właśnie odmiany. Chyba tak zrobię.
U nas dzisiaj był dzień dobry dla róż. Rano rozpętała się burza, lało półtorej godziny solidnie, a potem wyszło słońce i osuszyło mokre listki. Upał był okropny, ale przy tak podlanych rabatach róże dużo lepiej go zniosły. Oczywiście po burzy wyleciałam z aparatem do ogrodu oglądać czy już wszystko natychmiast urosło o metr. No prawie. Ale deszcz i silny wiatr spustoszeń nie narobiły, to ważne. Parafrazując Dorotkę - wstawię fotki, co by się nie zmarnowały
Wśród jeżówek pojawiła się z drugim kwitnieniem Chandos Beauty. Czyli jednak jeżówki jej nie zabiły, o co się bałam. Ach, jak ona ładnie pachnie...
Boscobel ciągle w kwiatach
Młodsza Lady of Shalott zbudowała ładny krzew i powtarza kwitnienie. Wspaniała jest. Kto jeszcze jej nie ma, niech się nie waha. Śliczna i pachnąca.
Marc Chagall nr 2, świetnie sobie radzi. Oby tak dalej, chłopaku
Stefanie's Rose teraz kwitnie na dłuższym pędzie. Niestety złapała trochę plam, ale oberwałam porażone listki i mam nadzieję, że się tylko zapomniała na chwilę
I duecik, który się niechcący stworzył. Lilia z werbeną patagońską
Ja na razie nic nie będę sadzić pod podciętymi świerkami, chcę się nacieszyć przestrzenią. Jeszcze jeden świerk powinien być podstrzyżony, ale musimy sobie odpuścić bo na nim mają gniazdo gołębie leśne i nie chcemy ich denerwować.
Mam nadzieję, że Lady da radę, tym bardziej, że u niej sporo nowych pędów zostało, ale one są wysokie, grubaśne i jeszcze bez pąków. Po wycięciu popękanych części, pozbawiłam się kilkudziesięciu pąków i kwiatów Mówisz, że rododendrony uparte bestie i nie chciały współpracować? Tak podejrzewałam, dlatego swoje posadziłam od razu w półcieniu dla świętego spokoju
Moje trendy na jesień to kolory odważniejsze typu fuksja, pomarańczki i.... żółty! Jeszcze w tym roku gdzieś pisałam, że żółtych róż u mnie nie ma i nie będzie, a teraz mam zapisane przynajmniej ze trzy żółte (między innymi Graham Thomas, o którym napisałam u Ciebie) jako zakupy jesienne. Jestem bardzo niestabilna psychicznie jednak...
Zrobiłam spis wszystkich swoich róż. Wyszło mi, że mam równiutko 100 krzewów! Ten stan się długo nie utrzyma, bo mam plany zakupowe, ale i kilka zamierzam oddać. A szkoda. Równa stówka... Fajnie.
Łażę tak między tymi różami, łażę... i dokonuję obserwacji. Mam kilka krzewów, które jeszcze dwa lata temu były ładnie rozkrzewione i ładnie kwitły a w tym roku wyglądają, delikatnie mówiąc, marnie. Dla lata temu za mało dokarmiłam, w zeszłym roku dałam obornik granulowany, ale w niektórych przypadkach też szału nie było. W tym roku dałam jeść późno, na początku maja, ale były kopczykowane kompostem i zdecydowanie za późno/za mało cięłam. W efekcie mam takie róże, które zamiast coraz lepiej z wiekiem, to one w tym roku mają dwa marne pędy,tylko kilka kwiatów, chorują... Czy aż tak im zaszkodziłam, czy to wina sadzonek, albo kombinacja obu? Na szczęście to pojedyncze sztuki. Są też takie, którymi się specjalnie nie zajmuję np. Mary Rose czy the Fairy, a one rosną dobrze i kwitną bez żadnych zabiegów. Nie wiem o co chodzi. Do takich bidul należy Crocus Rose. Wiem, że to silna, chętnie kwitnąca róża. Moja ma trzy chude, długie pędy i jest w połowie łysa. Mimo wszystko kwitnie znowu trochę
Miałam ją oddać i posadzić coś nowego, ale Dorotka namawia mnie na odkupienie tej właśnie odmiany. Chyba tak zrobię.
U nas dzisiaj był dzień dobry dla róż. Rano rozpętała się burza, lało półtorej godziny solidnie, a potem wyszło słońce i osuszyło mokre listki. Upał był okropny, ale przy tak podlanych rabatach róże dużo lepiej go zniosły. Oczywiście po burzy wyleciałam z aparatem do ogrodu oglądać czy już wszystko natychmiast urosło o metr. No prawie. Ale deszcz i silny wiatr spustoszeń nie narobiły, to ważne. Parafrazując Dorotkę - wstawię fotki, co by się nie zmarnowały
Wśród jeżówek pojawiła się z drugim kwitnieniem Chandos Beauty. Czyli jednak jeżówki jej nie zabiły, o co się bałam. Ach, jak ona ładnie pachnie...
Boscobel ciągle w kwiatach
Młodsza Lady of Shalott zbudowała ładny krzew i powtarza kwitnienie. Wspaniała jest. Kto jeszcze jej nie ma, niech się nie waha. Śliczna i pachnąca.
Marc Chagall nr 2, świetnie sobie radzi. Oby tak dalej, chłopaku
Stefanie's Rose teraz kwitnie na dłuższym pędzie. Niestety złapała trochę plam, ale oberwałam porażone listki i mam nadzieję, że się tylko zapomniała na chwilę
I duecik, który się niechcący stworzył. Lilia z werbeną patagońską
Re: Kolczaste serce Jagny
Duecik doskonały, ale mi się Twoja Lacre najbardziej podoba. Warto ją mieć?
Ja chyba właśnie takie kolory najbardziej u róż lubię, takie pudrowe.
No forma pąków jest też niemal jak u sztucznych...a może to sztuczne na wzór tej Twojej robią?
Patrzę na Twoje róże i tak sobie myślę: ale pędy silne...ale kwiatuchów na tej, ło matko jaka obsypana...
Fajnie, że pokazujesz całe krzaki Jagno i można zobaczyć jak dana odmiana się zachowuje w przestrzeni ogrodowej?
To zagęszczenie też mi się podoba, bo ja tak sobie myślę, że nawtykam gęsto, a w lukach jakieś ,,coniebądź,, wsadzę typu właśnie rutewka, jakaś trawa, gipsówka.....żeby to róże główną atrakcją były, a reszta to jak przybranie w bukiecie: asparagus, gipsówka i wystarczy...nawet bez wstążeczki. Takie leniwe rabaty mi się marzą. No...bo jakoś to potem trzeba kopcować...zabezpieczyć, to jak się z jakimiś innymi kwiatuchami jeszcze szarpać? A ja\ mam taki pomysł, żeby owinąć ,,czymsiś,, cały krzak i w całości przezimować. Da się?
Makijażu Twojego nie pochwaliłam , ale powiem Ci...błyszczyka do ust w ślicznym kolorze używasz.
Ja chyba właśnie takie kolory najbardziej u róż lubię, takie pudrowe.
No forma pąków jest też niemal jak u sztucznych...a może to sztuczne na wzór tej Twojej robią?
Patrzę na Twoje róże i tak sobie myślę: ale pędy silne...ale kwiatuchów na tej, ło matko jaka obsypana...
Fajnie, że pokazujesz całe krzaki Jagno i można zobaczyć jak dana odmiana się zachowuje w przestrzeni ogrodowej?
To zagęszczenie też mi się podoba, bo ja tak sobie myślę, że nawtykam gęsto, a w lukach jakieś ,,coniebądź,, wsadzę typu właśnie rutewka, jakaś trawa, gipsówka.....żeby to róże główną atrakcją były, a reszta to jak przybranie w bukiecie: asparagus, gipsówka i wystarczy...nawet bez wstążeczki. Takie leniwe rabaty mi się marzą. No...bo jakoś to potem trzeba kopcować...zabezpieczyć, to jak się z jakimiś innymi kwiatuchami jeszcze szarpać? A ja\ mam taki pomysł, żeby owinąć ,,czymsiś,, cały krzak i w całości przezimować. Da się?
Makijażu Twojego nie pochwaliłam , ale powiem Ci...błyszczyka do ust w ślicznym kolorze używasz.
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36516
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Kolczaste serce Jagny
Mnie tak jak Eli marzą się róże prawie bezobsługowe i zdrowe.
Ale to chyba nierealne i trzeba zejść na ziemię - żadna róża nie jest bezobsługowa.
I nie ma idealnie zdrowych róż, są tylko bardziej na choroby odporne od innych.
Chociaż czasem róża może być na słabej podkładce i przez to chorowita, ale ja i takie wymieniam bez żalu.
A jak znosisz jesienne i wiosenne cięcia i kopczykowanie ?
Wiosną przeklinam na te prace......, ale jak zakwitną marzy mi się więcej.
Ale to chyba nierealne i trzeba zejść na ziemię - żadna róża nie jest bezobsługowa.
I nie ma idealnie zdrowych róż, są tylko bardziej na choroby odporne od innych.
Chociaż czasem róża może być na słabej podkładce i przez to chorowita, ale ja i takie wymieniam bez żalu.
A jak znosisz jesienne i wiosenne cięcia i kopczykowanie ?
Wiosną przeklinam na te prace......, ale jak zakwitną marzy mi się więcej.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
Re: Kolczaste serce Jagny
Wita Jagna.
cieszę się, ze do Ciebie trafiłam bo masz niesamowite poczucie humoru. Podobają mi się Twoje opisy. Dodatkowo lubię róże. Jedną z moich ulubionych róż jest Alexandra - Princesse de Luxembourg a ona u Ciebie chyba słabo rośnie. Wydaje mi się, że uzależnione to jest od startowego krzaczka. Czasami przysyłają taka marnocinę, że sami robią sobie wstyd. Ja dostałam bardzo solidny krzak i cudnie rośnie. Róże ze szkółek chyba są na dopalaczach bo po roku, czy dwóch słabej rosną. Queen of Sweden zdobyła moje serce od pierwszego wejrzenia. Psiaki masz cudne. My mieliśmy trzy i były z nami bardzo długo. Niestety zestarzały się i w każdym roku ( maju) jeden odchodził. Bardzo to przeżyłam. Jak jest z tobą przyjaciel 16 lat to staje się członkiem rodziny. Mieliśmy jamnicze, owczarka niemieckiego i cane corso. Każdy z nich był inne pod względem charakteru i każdy bardzo kochany. Myślę, że jak wprowadzimy się do nowego domu to zdecyduję się jeszcze na pieska.
Pozdrawiam i
cieszę się, ze do Ciebie trafiłam bo masz niesamowite poczucie humoru. Podobają mi się Twoje opisy. Dodatkowo lubię róże. Jedną z moich ulubionych róż jest Alexandra - Princesse de Luxembourg a ona u Ciebie chyba słabo rośnie. Wydaje mi się, że uzależnione to jest od startowego krzaczka. Czasami przysyłają taka marnocinę, że sami robią sobie wstyd. Ja dostałam bardzo solidny krzak i cudnie rośnie. Róże ze szkółek chyba są na dopalaczach bo po roku, czy dwóch słabej rosną. Queen of Sweden zdobyła moje serce od pierwszego wejrzenia. Psiaki masz cudne. My mieliśmy trzy i były z nami bardzo długo. Niestety zestarzały się i w każdym roku ( maju) jeden odchodził. Bardzo to przeżyłam. Jak jest z tobą przyjaciel 16 lat to staje się członkiem rodziny. Mieliśmy jamnicze, owczarka niemieckiego i cane corso. Każdy z nich był inne pod względem charakteru i każdy bardzo kochany. Myślę, że jak wprowadzimy się do nowego domu to zdecyduję się jeszcze na pieska.
Pozdrawiam i