Również życzę przyjemnych prac w ogrodzie.
Dzisiaj wstałam przed 5 rano by coś podziałać w miejscu gdzie jak wracam z pracy to już buszują ssąco-latające i nie da się tam nic zrobić. Pewnie rankiem jeszcze spały bo dałam radę troszkę poplewić.
Ewuniu, to właśnie o tych brzózkach pisałam u Ciebie, że czekają. Nie spodziewałam się, że tak szybko jednak to będzie wykonane. A drugą niespodzianką było jak. Jestem mile zaskoczona, bo nie spodziewałam się, że aż tak precyzyjnie - gwoździk do gwoździka... Myślałam, że tylko drutem górą i dołem "na ósemkę" poleci po całości.
Mój rabarbar jest neizwykle oporny (czytaj: toporny).
Pogodnego nieba i Tobie życzę.
Ja niestety w tym czasie kiedy jest pięknie jestem w pracy i wcale nie mam aż tak cieplutko. Tylko spoglądam na przechodzące obok już zupełnie letnie kreacje a ja w ciepłym długim rękawku
Ewelinko, ja trzymam heliotropy w doniczkach. Nawet niekoniecznie je jakoś specjalnie nawożę, jedynie co to oczywiście wody potrzebują i to wszystko. Ale nawet jak na chwilkę jakiś listeczek klapnie to wstaną, jak aksamitki
Ależ się uśmiałam ze "skupiska roślin"
Brzozę na tyle uwielbiam, że nawet "byle jak" rzucona przy rabacie wygląda fajnie.
Miałabym obrzeża rabat z brzózki ale nie mam pojęcia jak i z czego zrobić dół by łatwiej kosić. A większe koszty nie wchodzą w rachubę jak na tę chwilę. Więc na razie mam to czego nie chciałam meić - czyli obrzeża plastikowe i teraz je muszę jakimiś roślinkami przełamać.
Agusiu ja mam brzózkę za darmoszkę ale i tak na obrzeża trzeba by było coś mocniejszego na spód dać pod kosiarkę, więc też takowych nie mam. Ale na pewno wyglądałyby u mnie świetnie.
Ten mój rabarbar jest bardzo niesmaczny. Nawet podsmażony na masełku nie spełnia moich oczekiwań. Z Basią próbowałyśmy już chyba wszystkich teoretycznych chwytów jak to przełamać.
Ja mam heliotropy na słońcu, pilnuję tylko pdelewania. I tak jak pisałam wcześniej, mam je cały czas w doniczkach. Na pewno znajdziesz im fajną miejscówkę.
Karola, taki zamysł był od samego początku by coś zrobić z tym kręgiem. Zamierzałam wyłożyć betonem i szmatkami jak dół studni, ale skoro komuś się chciało powalczyć z brzózkami to czemu nie...
Z rabarbarem i kruche i ucierane i drożdżowe ciasto jest wspaniałe. Tylko trzeba mieć dobry rabarbar... Mój się nie sprawdza, bo tylko w siłę idzie a nie w smak. Ostatnio to nawet dodałam do niego skórkę z pomarańczy aby placek był jadalny.
Basiu, ha ha - mówisz, że to gotowy bukiet z kwiatów rabarbaru.
Też bardzo lubię brzozę, Mam w ogrodzie 3 te najzwyklejsze, a że mam mały ogród to je muszę pilnować co do wzrostu. Ale brzózka to lubi i da się fajnie formować (np bonsai).
Aniu, nie mam tylko pojęcia jak długo wytrzyma taka osłonka brzozowa w ogrodzie. Mnie się już to podobało jak jeszcze było zwinięte na taczkach
Może Twój mąż znajdzie łatwiejszy patent i mniej czasochłonny na taka oslonkę - więc warto wiercić mu w brzuchu ten temat
U mnie to te gwózdeczki chyba najbardziej dały popalić w każdym paliku po 2 zakręcone na haczyk by trzymały drut.
Ale spoko, nie taki diabeł straszny przecież


















