Róże na balkonie
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Daysy, technologicznie utknęłam w XIX wieku Reszta niech pozostanie milczeniem
Meluzyno, mam nadzieję, że wrotycz pomoże. Wiem że spryskiwanie samą wodą nie skutkuje, tzn poskutkowało... jedna złapała mączniaka
Też nie wiem, czy róże trzymane w donicach na balkonie to mądre posunięcie Jedno jest pewne: dopóki nie spróbuję, to się nie dowiem. U mnie na balkonie jest co prawda słonecznie, ale za to dość przewiewnie- i tego się trzymam, gdy inne optymistyczne wizje zaczynają zawodzić
Chemii unikam, boję się o kotkę
Dorotko, o opatulaniu donic i w ogóle o zabezpieczeniu róż na zimę napiszę osobny post. Będzie na zaś Wszystko mam w notesie, trzeba to przełożyć na ludzki język i stworzyć ściągę (i przestrogę przed błędami) na przyszłość. Jeśli komukolwiek coś się przyda to będę szczęśliwa
Basiu
Dziękuję za przepisy O czosnku czytałam, ale bałam się go zastosować (sądziłam że popali liście). Szczyt głupoty, bo wygląd listków postawiłam ponad wszystko. Będę zdawała relację z wrotyczu, jeśli zawiedzie to sięgnę po czosnek. Zabawne jest to, że wiem jak działa piołun, a z przędziorkami jakoś go nie skojarzyłam. Na szczęście do czystych łąk mam blisko, tam zaopatruję się w nawłoć, wotycz i owoce czarnego bzu-to i bylicę narwę
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże na balkonie
Martusiu, zatem czekam na obszerniejszy opis
Basiu, dobry pomysł z czosnkiem Koniecznie muszę wypróbować
Basiu, dobry pomysł z czosnkiem Koniecznie muszę wypróbować
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Z góry przepraszam za tę epopeję
Zima 2016/2017- zabezpieczenie róż i dlaczego Kazanlik tak ucierpiał:
Podzielę róże na trzy grupy, tj były trzy sposoby zimowania- myślę że dzięki temu będzie bardziej zrozumiale, a przede wszystkim zostaną najlepiej wychwycone błędy.
Na początek: balkon, I piętro, wystawa wschód- południowy- wschód (głupi kąt, nie wiem jak to opisać, takie ni to ni sio, nawet kompas nie pomaga) Balkon wyłożony jest sztuczną trawą, w rogu pod ścianą ,,południową" stoi paka, która wyładowana jest balkonowymi duperelami- wysoka na jakieś 45 cm. Paka w lecie robi, dzięki poduchom, za narożnik. Balkon przewiewny przy barierce, ale w razie wichury w głębi zaciszny (bo wnęka jest głęboka). Jeśli róże są w odpowiednio dużych donicach, to nie ma się czego bać- korzenie są chronione ziemią+ donicą+ ubrankiem. Do pnacych i Kazanlika dołożyłam bambusowe drabinki, robiły za stelaż.
Akcja ,,Zima" rozpoczęła się 10.11.2016: Róże przeniesione na ,,narożnik", z przodu kartony. Przytulone do ściany mieszkania jak się dało. Tu róże nie były jeszcze niczym opatulone, przeniosłam je w jedno miejsce gdyż noce były już dość mroźne, natomiast w ciagu dnia było jeszcze w miarę ciepło (-3°). Zasłonięte były od frontu rozerwanymi pudłami. Kazanlik się nie zmieścił, ale to przecież taka odporna róża... Poza tym to jego druga zima, poprzednią zniósł pięknie...
14.11.2016: Obcięte prawie wszystkie liście, ogonki 1,5cm zostawione. Zostawiłam kikutki by chroniły oczka. Liści się pozbyłam, gdyż nie chciałam chorób pod agrowłókniną.
26.11.2016: Donice ubrane w sweterki. I tu się zatrzymamy
Grupa I:
Róże: wszystkie dwie pnące, wielkokwiatowa Chopin i miniaturowa My Valentine: każda donica włożona w foliowy wór na śmieci- w razie odwilży róże trzeba podlewać, chciałam w ten sposób uniknąć ewentualnego zamoknięcia ,,ubranek". Następnie każda ubrana w wełniane stare swetry i spódnice (po mojej Babci ) Dodatkowo owinięte agrowłókniną (bo sąsiedzi mieli polewkę )
Grupa II:
Wielkokwiatowa ,,Ahned" i rabatowa Alison: jak wyżej.
Grupa III:
Kazanlik i mały bukszpan- one nie zmieściły się na ,,narożniku". Stanęły pod ,,północną" ścianą. Pod każdą dałam folię, kilka warstw gazet, pogniecione duże paletki po jajkach. Każda do wora i w sweterek. Dodatkowo owinięte pianką.
28.11.2016: Róże zakopczykowane. Nie było 30 cm, ale tak koło 15. Wyżej po prostu się nie dało. Te kopczyki i tak się trochę rozjechały przy podlewaniu, ale na pewno pomogły w ochronie przed mrozem.
27.12.2016: Oprysk miedzianem. Tak na wszelki wypadek...
28.12.2016: Róże okryte agro. I tu jest znowu podział:
Grupa I:
Owinięte 2 warstwami zimowej agrowłókniny z Biedry. Mocna, fajnie się układa. Związane dratwą.
Grupa II: Róże miały 2 cm nosy, agro mi zabrakło, zostały porządnie opatulone stroiszem.
Grupa III:
Samotny Kazanlik dostał 2 warstwy agro. Bukszpan wylądował w pudle z ktôrego usunęłam dno.
05.01.2017: Zapowiadane -20° przez kilkanaście dni. W akcie desperacji wszystkie róże okryłam starymi, gęstymi poszewkami po pierzynach. I chyba to je uratowało, bo mrozy były i mocne i długotrwałe. Poszewki pospinane spinaczami żeby nie odfrunęły (róże były ,,piękne jak okręt pod pełnymi żaglami" )
28.02.2017: +16°. Ściągnięta w dół agrowłóknina. Wszystkie żyją, ale dziwnie z Ahned. Ma oczka ale i dziwny kolor- trzeba czekać. Kazanlik kilka pędów suchych, ale żyje. Najlepiej z My Valentine.
I na tym kończy się akcja ,,Zima", wytrwałym gratuluję doczytania do końca. Dodam tylko, że podlewałam je kilka razy.
Wnioski: Wszystkie żyją, cieszę się jak dziecko
Najlepiej zimę zniosły róże z grupy I.
Trochę gorzej z grupą II- Alison jest w wyśmienitej formie mimo że stała najbardziej z brzegu. ,,Ahned"- zobaczymy jak nisko trzeba będzie ciąć.
Kazanlik: bidula wylądował tak nieszczęśliwie że świeciło na niego słońce. Kiedy reszta była praktycznie cały czas w cieniu (rano cieniował je sąsiedni budynek, a później ściana) tak Kazan był w słońcu do 14-14.30. W nocy przychodziły spadki temp do -28° i to go uszkodziło. Straty mrozowe nie są jakieś tragiczne, ale są. A na innych różach ich nie ma- wniosek: chronić róże przed ciepłem słońca. Jak to zrobić-nie wiem, mam kilka miesięcy na wymyślenie czegoś
Zima 2016/2017- zabezpieczenie róż i dlaczego Kazanlik tak ucierpiał:
Podzielę róże na trzy grupy, tj były trzy sposoby zimowania- myślę że dzięki temu będzie bardziej zrozumiale, a przede wszystkim zostaną najlepiej wychwycone błędy.
Na początek: balkon, I piętro, wystawa wschód- południowy- wschód (głupi kąt, nie wiem jak to opisać, takie ni to ni sio, nawet kompas nie pomaga) Balkon wyłożony jest sztuczną trawą, w rogu pod ścianą ,,południową" stoi paka, która wyładowana jest balkonowymi duperelami- wysoka na jakieś 45 cm. Paka w lecie robi, dzięki poduchom, za narożnik. Balkon przewiewny przy barierce, ale w razie wichury w głębi zaciszny (bo wnęka jest głęboka). Jeśli róże są w odpowiednio dużych donicach, to nie ma się czego bać- korzenie są chronione ziemią+ donicą+ ubrankiem. Do pnacych i Kazanlika dołożyłam bambusowe drabinki, robiły za stelaż.
Akcja ,,Zima" rozpoczęła się 10.11.2016: Róże przeniesione na ,,narożnik", z przodu kartony. Przytulone do ściany mieszkania jak się dało. Tu róże nie były jeszcze niczym opatulone, przeniosłam je w jedno miejsce gdyż noce były już dość mroźne, natomiast w ciagu dnia było jeszcze w miarę ciepło (-3°). Zasłonięte były od frontu rozerwanymi pudłami. Kazanlik się nie zmieścił, ale to przecież taka odporna róża... Poza tym to jego druga zima, poprzednią zniósł pięknie...
14.11.2016: Obcięte prawie wszystkie liście, ogonki 1,5cm zostawione. Zostawiłam kikutki by chroniły oczka. Liści się pozbyłam, gdyż nie chciałam chorób pod agrowłókniną.
26.11.2016: Donice ubrane w sweterki. I tu się zatrzymamy
Grupa I:
Róże: wszystkie dwie pnące, wielkokwiatowa Chopin i miniaturowa My Valentine: każda donica włożona w foliowy wór na śmieci- w razie odwilży róże trzeba podlewać, chciałam w ten sposób uniknąć ewentualnego zamoknięcia ,,ubranek". Następnie każda ubrana w wełniane stare swetry i spódnice (po mojej Babci ) Dodatkowo owinięte agrowłókniną (bo sąsiedzi mieli polewkę )
Grupa II:
Wielkokwiatowa ,,Ahned" i rabatowa Alison: jak wyżej.
Grupa III:
Kazanlik i mały bukszpan- one nie zmieściły się na ,,narożniku". Stanęły pod ,,północną" ścianą. Pod każdą dałam folię, kilka warstw gazet, pogniecione duże paletki po jajkach. Każda do wora i w sweterek. Dodatkowo owinięte pianką.
28.11.2016: Róże zakopczykowane. Nie było 30 cm, ale tak koło 15. Wyżej po prostu się nie dało. Te kopczyki i tak się trochę rozjechały przy podlewaniu, ale na pewno pomogły w ochronie przed mrozem.
27.12.2016: Oprysk miedzianem. Tak na wszelki wypadek...
28.12.2016: Róże okryte agro. I tu jest znowu podział:
Grupa I:
Owinięte 2 warstwami zimowej agrowłókniny z Biedry. Mocna, fajnie się układa. Związane dratwą.
Grupa II: Róże miały 2 cm nosy, agro mi zabrakło, zostały porządnie opatulone stroiszem.
Grupa III:
Samotny Kazanlik dostał 2 warstwy agro. Bukszpan wylądował w pudle z ktôrego usunęłam dno.
05.01.2017: Zapowiadane -20° przez kilkanaście dni. W akcie desperacji wszystkie róże okryłam starymi, gęstymi poszewkami po pierzynach. I chyba to je uratowało, bo mrozy były i mocne i długotrwałe. Poszewki pospinane spinaczami żeby nie odfrunęły (róże były ,,piękne jak okręt pod pełnymi żaglami" )
28.02.2017: +16°. Ściągnięta w dół agrowłóknina. Wszystkie żyją, ale dziwnie z Ahned. Ma oczka ale i dziwny kolor- trzeba czekać. Kazanlik kilka pędów suchych, ale żyje. Najlepiej z My Valentine.
I na tym kończy się akcja ,,Zima", wytrwałym gratuluję doczytania do końca. Dodam tylko, że podlewałam je kilka razy.
Wnioski: Wszystkie żyją, cieszę się jak dziecko
Najlepiej zimę zniosły róże z grupy I.
Trochę gorzej z grupą II- Alison jest w wyśmienitej formie mimo że stała najbardziej z brzegu. ,,Ahned"- zobaczymy jak nisko trzeba będzie ciąć.
Kazanlik: bidula wylądował tak nieszczęśliwie że świeciło na niego słońce. Kiedy reszta była praktycznie cały czas w cieniu (rano cieniował je sąsiedni budynek, a później ściana) tak Kazan był w słońcu do 14-14.30. W nocy przychodziły spadki temp do -28° i to go uszkodziło. Straty mrozowe nie są jakieś tragiczne, ale są. A na innych różach ich nie ma- wniosek: chronić róże przed ciepłem słońca. Jak to zrobić-nie wiem, mam kilka miesięcy na wymyślenie czegoś
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże na balkonie
Fajnie to ujęłaś:) Ja swoje przetrzymuję podobnie. Wstawiam opatulone grubą folią do wysokich kartonów, a wolne miejsca uzupełniam gazetkami reklamowymi. Nawet je nimi nakrywam. Poszło tych gazetek duuuużo, ludzie wykładali na skrzynkę, a ja zabierałam. Na te pakunki wrzuciłam włókninę. I już. Dodatkowo mam dwie duże donice na kolumnach. Myślałam, że się nie uda, a jednak Augusta Luisa w pięknej formie Kolumny i donicę otuliłam też grubą folią i na to podwójną agrowłokninę, którą przewiązałam czerwonymi kokardami na święta:) Stały sobie takie świąteczne białe duchy. Mam jednak o tyle gorzej od Ciebie, że mieszkam na wysokim trzecim piętrze i wiatry potrafią nieźle hulać.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże na balkonie
To i ja skorzystam z Waszych doświadczeń przechowywania róż w donicach. Część mojego tarasu, jest zadaszona i osłonięta z 3 trzech stron i ma wystawę zachodnią. Czyli można powiedzieć, że raczej bezpieczną jeśli chodzi o zimę. Będę próbowała w tym roku. Wielkie dzięki
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże na balkonie
Świetnie opisałaś zimowanie w donicach Najbardziej do wyobraźni przemówiły spódnice po babci A tak poważnie, to każdy patent jest dobry, byle róże przezimowały be szwanku
Masz może zdjęcia tych "okrętów"?
Masz może zdjęcia tych "okrętów"?
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Meluzyno, skoro wytworna Augusta tak pięknie przezimowała, to nie masz najmniejszych powodów do obaw Wspaniale zadbałaś o zabezpieczenie zimowe I nawet za ozdobę robiło (ja poszłam na łatwiznę )
Prawdą jest, że trzecie piętro to większy wygwizdów, ale może za to nie doleci tam mszyca
Daysy, naprawdę nie ma się czego bać. Wy macie doświadczenie z różami, poza tym większość z Was ma ogrody-a ja? Nigdy nie uprawiałam niczego poza doniczkami. Róże przeżyły zimę, która naprawdę dała w kość. Są gałązki do obcięcia, ale przynajmniej trupków nie mam-jest progres w porównaniu z ubiegłym rokiem Skoro taki antytalent sobie poradził, to i Ty dasz radę
Dorotko, dziękuję
Jeśli trzeba to oddam ostatnią koszulę, byleby one przeżyły Zdjęć nie mam, nawet nie przyszło mi do głowy żeby uwiecznić ten widok Ale w sumie nie było co podziwiać- widok był posępny, naprawdę przygnębiający. Wielkie płachty, bo pod nimi ukryte były pnące, 2 m wysokości, obok trochę mniejsze. Wszystko pospinane spinaczami, żeby mi to skrzydeł nie dostało. A one tam pod spodem walczyły o życie Z okna widziałam tylko wielkie, białe tłumoki. I każdego wieczora ze łzami patrzyłam jak temperatura za oknem spada poniżej -20°
A teraz już na bieżąco: przędziorki: są na dwóch różach i ketmii, ale w ilości o wiele mniejszej niż przed wrotyczem. Dwa utłukłam na parapecie, a tak w sumie to może z 15 sztuk na 3 kwiatach. Nie jest źle. Ale za dobrze też nie, więc jutro nastawię kolejny wyciąg i w poniedziałek powtórzę oprysk. Dodatkowo jedną róże podlałam resztką wyciągu i ona jest w fantastycznej formie, tj nic jej nie zaszkodziło. Może to wydawać się niezbyt humanitarne że je tak męczę, ale wolę testować na nich niż na tych balkonowych
Druga sprawa: donice wywiało z ogrodniczych. Nie zamówili jeszcze nowych a stare zeszły. Tyle, że moje panny posadzone tymczasowo do butli i wiaderka nie mogą dłużej czekać... Więc kupiłam plastikowe, wysokie, bardzo zgrabne wiadra, w kolorze ślicznej jasnej zieleni (takie będą też ściany i siedzisko ,,narożnika") więc jestem uradowana Przesadzę o tych wiader rabatówki i miniaturę- terminatorkę. Muszę tylko dokupić podstawki. Reszta, tj duże róże będą w białych normalnych donicach.
No i w końcu: od środy ma być +20°, co prawda raptem przez trzy dni, ale zawsze to... Będzie i przesadzanie i w końcu cięcie Bo na bidnego Kazanlika patrzeć nie mogę...
- mimoza55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1353
- Od: 2 wrz 2014, o 20:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: KRAKOWSKIE
Re: Róże na balkonie
Martuniu, masz wspaniałą balkonową różankę, Ja też próbuje ale z marnym skutkiem,przez dwie poprzednie łagodne zimy róże przemarzały, na tą zimę donice wyniosłam na strych, roże ładnie przezimowały. Latem muszę pomyśleć o zrobieniu solidnej izolacji ze styropianu na doniczki, bo nie ma sensu wynosić takich ciężkich donic. Donice z różami juz zniosłam na balkon ,ale na strychu mam
jeszcze dwie donice z Clematisami, tam jest ciepło i Clematisy puszczają solidne pędy a na polu zimno Dopiero połowa marca,
rok temu w maju po zimnej Zośce przeszły przymrozki i z 3 clematisów 2okryłam to przetrwały jednego nie okryłam, wiec go straciłam
Jestem uparta wiec metodą prób i błędów, będę sadziła róże na balkonie
jeszcze dwie donice z Clematisami, tam jest ciepło i Clematisy puszczają solidne pędy a na polu zimno Dopiero połowa marca,
rok temu w maju po zimnej Zośce przeszły przymrozki i z 3 clematisów 2okryłam to przetrwały jednego nie okryłam, wiec go straciłam
Jestem uparta wiec metodą prób i błędów, będę sadziła róże na balkonie
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Wandziu
Napisz jeszcze raz, że masz mały ogródek...
Dziękuję za uznanie, robim co możem żeby balkon wyglądał ładnie a przede wszystkim cieszył
Próbuj z różami w donicach-to naprawdę nie jest tak trudno i ciężko, tj jest ciężko, gdy donice trzeba przenieść z miejsca na miejsce ale ogólnie nie jest źle Z pewnością Ci się uda, tym bardziej że masz już doświadczenie z różami.
Clematisy-dziś ma być ostatnia taka chłodna noc (przynajmniej na jakiś czas), patrzyłam na dłuższe prognozy, podobno jeszcze w czerwcu mogą zdarzyć się przymrozki Nic na to nie poradzimy, przyroda ma swoje prawa i trzeba się dostosować. Ja mam lepszą sytuację, bo balkon jest wysoko, przy gruncie u mnie codziennie jest solidniejszy mróz, a na balkonie obleci... Będzie dobrze, najwyżej przygotuj sobie agrowłókninę, bo te clematisy chyba nie mogą dłużej być na strychu.
I aktualizacja dot. przędziorków: na 5 róż i jedną ketmię ubiłam trzy przędziorki. Jeszcze się nie cieszę, bo wiem że walka w toku (ich jaja)
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże na balkonie
Gdzie Ty widzisz przędziory, na bezlistnych łodygach?
- mimoza55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1353
- Od: 2 wrz 2014, o 20:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: KRAKOWSKIE
Re: Róże na balkonie
Martuniu, masz racje, jeszcze parę dni poczekam i donice wyniosę na balkon, przygotuje włókninę i na noc będę naciągała
Pamiętam tak 6 czerwca gdzie przymrozek zniszczył , ogórki ,fasole a nawet orzechy włoskie Mamy urozmaicony klimat
i cieszmy sie z tego co mamy
Pamiętam tak 6 czerwca gdzie przymrozek zniszczył , ogórki ,fasole a nawet orzechy włoskie Mamy urozmaicony klimat
i cieszmy sie z tego co mamy
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Meluzyno, mam 5 róż w domu Było 6, ale kilka dni temu jedna wykitowała... I to na nich są przędziorki, dodatkowo na jednej jest mączniak.
Świeża fotka z disiaj:
A to stare:
Ta ma mączniaka:
A tej już nie ma
-- 19 mar 2017, o 17:47 --
Wandziu, hartuj powolutku.
Masz rację, trzeba się cieszyć z tego, co jest
(Stoi na lodówce, dlatego widać sufit )
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże na balkonie
Piękne różyczki, szkoda, że jedna nie doczekała wiosny . Znasz imiona tych panienek? Kwitnąca forsycja, to oznaka wiosny, wszyscy czekamy na takie widoki w ogrodzie .