Cześć Kochani
Madzia - To prawda, nasze ogrody z gumy nie są. Zaczyna się zagęszczać, ale póki co jeszcze co nieco darni mogę zlikwidować. Na razie przesadzam własne, do tej pory rosnące u mnie roślinki, które albo źle posadziłam, albo zmieniła się moja koncepcja. Z niektórymi roślinami latam jak kot z pęcherzem po ogrodzie. Moje nadwyżki, które o dziwo z czasem mam coraz więcej rozdaję na lewo i prawo, na razie są chętni. I mam nadzieję, że zawsze będą, bo do kompostownika wyrzuciłam ostatnio bezboleśnie tylko kawał dużej karpy nawłoci w stanie małych kiełków. Za bardzo się rozwaliła i odchudzić musiałam, a chętnych nie znalazłam, bo to mało kochana roślina.
Dorotko - Mam też sporo maleńkich brateczków na rabacie, ale to dzieci tej odmiany o dużych kwiatach. W tym roku kupię kilka mini bratków, bo chciałabym żeby one zostały, a nie ich większe odmiany, bo nieładnie się rozkrzewiają.
Kwiatów z dnia na dzień będzie coraz więcej.
Violka - Mam bez Eva, jest jeszcze niedużym krzewem, ale bardzo mi się podoba w okresie kwitnienia. Ładne krzewy wybrałaś. I mam tylko pytanie jeśli chodzi o towarzystwo rozchodników i hortensji....te roślinki mają chyba odmienne wymagania jeśli chodzi o zapotrzebowanie na wodę. Hortensje to pijanice, a rozchodnikom do szczęścia chyba za dużo nie trzeba. I jeszcze, bo uwielbiam hortensje ...one są takie ładne, że towarzystwo rozchodników na froncie przyćmi je swoją mało subtelną urodą . Ale to wyłącznie moje zdanie. W realu to zawsze inaczej wygląda. Ostatnio też rozsadzałam moje wybujałe karpy rozchodnikowe, sadząc je w szpalerze na przemian z astrami jesiennymi ( nie nauczę się nigdy czy nowobelgijskie czy nowozelandzkie). Astry w kolorze blue, rozchodniki od zielonego po ciemny róż....zobaczymy jesienią mój na gorąco powstały nowy temat ogrodowy.
Z godzinką nie zawsze mi wychodzi

. Dzisiaj jest tak zimno, że zaległam pod kocem i się nie ruszę.
Aniu - Oj tak, reset mi się zdecydowanie przydał. Czasami trzeba wyhamować, ale pracami w ogrodzie zawsze się wyleczę ze smuteczków i zgryzoty. I już mi lepiej

Żeby jeszcze tylko słoneczko mocniej przygrzało.
Basiu - A wiesz, że miałam tak zrobić? Tylko nie do końca podoba mi się małe zagracenie znacznikami na rabatach. Tak źle i tak niedobrze. Nowo posadzone zaznaczam jakoś, żeby wiedzieć czy urośnie, czy nie. Potem co nieco zapamiętuję, ale zdarzają się wypadki.
Aguś - Tak, sokólskie to zimnokrwiste, ale również urocze, i mają inne, o wiele ciekawsze zadania niż nudne galopowanie z człowiekiem na grzbiecie.
Ewelinko - Ja do konia jak żaba do jeża....i chcę i się boję...Zobaczymy co będzie.
Izuś - Mam mały niedosyt, bo nie wszystko jest dla mnie jasne. Czy ceny i oferta zesżłoroczna są aktualne?
Aguś - Konia mamy dwa lata. Zuza dostała go od nas w prezencie na pierwszą komunię. Wcześniej znała tego konia ze stadniny, gdzie jeździła, ale ktoś go kupił i Zuza strasznie tęskniła z Aramisem. Jak go odszukaliśmy u nowego właściciela, to przeżyliśmy szok. Aramis strasznie schudł, wyglądał bardzo źle, nie wychodził z boksu. Obraz nędzy i rozpaczy. Odkupiliśmy, zmieniliśmy stajnię, gdzie jest do tej pory. Został pod kontrolą weterynarza utuczony ( ale on nigdy gruby nie będzie, bo szlachetna półkrew i linię ma idealną).Nie mam pojęcia, dlaczego wtedy nie oskarżyliśmy tamtego właściciela o znęcanie....chyba za bardzo cieszyliśmy się, że udało nam się go kupić, bo Zuza go strasznie pokochała. I miłość kwitnie, chociaż ostatnio Arek ma pod górkę, bo zrobił sobie kuku w nóżkę ( wlazł w jakieś krzakory ) i nie można go dosiadać.
Rośliny na nową rabatę przeniosłam z innego miejsca, gdzie zaczął je dusić żywopłot z tuj. Wykopałam je ze sporą bryłą korzeniową, wykopałam spore dołki. Przed posadzeniem dałam do nich mnóstwo kompostu, liści , mocno bardzo mocno podlałam. Poza tym na całą nową rabatę naniosłam kilka taczek kompostu, częściowo rozłożonych liści z jesiennego workowania i mocno, codziennie podlewam. Nie mają szans, muszą się przyjąć.
Sylwia - Przebiśniegi i u mnie były kapryśne. Mam taką jedną kępkę, która od kilku lat jest nieduża, słabo się rozrasta. W zeszłym roku na wiosnę posadziłam kępki wykopane u koleżanki w ogródku. Pięknie się przyjęły i nieco rozrosły. Widocznie trafiłam na te właściwe. A ciemiernik też przesadzałam jesienią, bo w poprzednim miejscu nie chciał kwitnąć. Dałam skorupek od jajek, bo ktoś mądry mi doradził i jak widać udało się.
Niebieski pączek to irysek żyłkowaty, zgadza się. Miałam ich więcej, gdzieś mi wyginęły? Zeżarło ?
;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
Dzisiaj zimno, siedzę pod kocykiem. Ogród sobie poczeka, a raczej warzywnik, bo już chciałam do niego powoli zajrzeć. Czas przygotować moje królestwo na nowy sezon. Mam nadzieję, że powoli zacznie się ocieplać, bo w kolejce do sadzenia już tupią nóżkami niektóre warzywa i ja też przyznam się szczerze.
Aga, zobacz jak teraz wygląda wyścielona rabata kompostem. Od razu lepiej to wygląda, bo ziemia w tym miejscu ogrodu jest wyjątkowo gliniasta, z domieszką piachu.
W zeszłym roku, po cięciu bukszpanów, posadziłam kilkadziesiąt maleńkich patyczków pod winogronem. Zapomniałam o nich, bo były okryte skoszoną trawą i potem gałązkami świerku. I tak oto mam maleńkie sadzoneczki z dość przyzwoitym systemem korzeniowym. Będzie z nich bukszpanowy płotek otaczający rabatę różaną.
W tym roku zrobiłam to samo i mam nadzieję, że znowu się uda pozyskać kolejne sadzonki.
Zachód słoneczka śliczny, ale wróży mrozik.
A wieczorem już było tak
Życzę słoneczka
