Marysiu, to tak jak ja

. W większości znajomych ogrodów bywam po cichu i pod osłoną nocy. Pamiętam o ich właścicielach, za niektórymi tęsknię...Wiem, że powinnam się odezwać...powolutku nadrabiam...
Mocca wysterylizowana. O 10 30 już byłyśmy w domku po zabiegu. Przespała dzionek, teraz powolutku wstaje. Bida taka z niebieskim grzbiecikiem. Wet zapewniał, ze jutro powinna być już w formie. Mam tylko obserwować, żeby ranka była sucha, w razie wysięku-antybiotyki. Kocie dzieci chyba wyczuły, że nie wolno jej przeszkadzać. Bawią się albo śpią, nie zaczepiając mamy i nie domagając się cyca. Zuchy.
Trochę się martwię, że zostanę z kocią czeredą, bo 2 wcześniej zamówione, jednak nie zostaną odebrane

. Szukam im dobrych domków . To kociczki, czarne jak nocka. Jedna Malutka prawie moja

. Przylepa, śpi na kolankach. Taki koci szkrabek. Filigranowa.
Sezon minął bardzo szybko i raczej pod znakiem lenistwa ogrodowego albo leniuchowania w ogrodzie. Optymistyczny i wyczekany kwiecień, maj pełen kolorów i zapachów, czerwiec jak zwykle aktywny zawodowo. W lipcu dochodziłam do siebie, potem szykowałam się na zabieg, odłożony na koniec sierpnia ze względu na komplikacje zdrowotne. W międzyczasie wyjazd na Lubelszczyznę. Domowe remonciki, operacja i rekonwalescencja. Mamy początek grudnia, zaraz wracam do pracy.
Wybieram się do Gdańska z Młodym do CES i na Jarmark Bożonarodzeniowy. Jeszcze nie ustaliliśmy kiedy, ale myślę o przyszłym weekendzie.
Pozdrawiam z kubkiem aromatycznego grzańca. Za oknem sypie, w radio Trójka, na kolanach kot domaga się głasków, pies położył pysk na dochodzącej do formy stopie. Domowo.
